
Marzenia się spełniają.Attie i Uys Jonker zaczęli marzyć o swoim własnym szybowcu od momentu, gdy jako dzieci pomagali ojcu w budowie innego patyka. Są przykładem jak marzenia można przeistoczyć w rzeczywistość. Spełnić zamysł brania udziału w mistrzostwach świata na szybowcu własnej konstrukcji, nabierając przy tym pewności, że jest to najlepszy szybowiec w swojej klasie. Praca od czystej kartki do ukończenia certyfikacji w RPA i stworzenia zakładu dającego pracę pięćdziesięciu osobom zajęła im 14 lat, ale mieli też ku temu odpowiednie możliwości. Attie, pracując na uczelni w Potchefstroom ma dostęp do superkomputerów i tunelu, które obciąża optymalizacją kolejnych modeli. Jego głównym zajęciem na uniwersytecie jest właśnie rozwijanie konstrukcji lotniczych. Uys stoi za częścią organizacyjna przedsięwzięcia, a wykonawszy większość testów w locie na własnym szybowcu, stał się najbardziej doświadczonym oblatywaczem szybowcowym w RPA. Jest to nowy zakład produkcyjny, który zdobywa doświadczenie, ale ujęli nas otwartością i łatwością z jaką przyjmują uwagi na temat szybowca. Faktem jest, że nie mają się czego wstydzić a przeciwnie – mają powody do dumy. Mają świadomość, że trudno od razu stworzyć produkt doskonały, toteż skrupulatnie zbierają i analizują spostrzeżenia i doświadczenia, wnikliwie wsłuchują się w we wszelkie uwagi użytkowników i od momentu powstania prototypu wprowadzili aż 33 zmiany w konstrukcji. Efekty są widoczne. Ostatni szybowiec, który opuścił parę dni temu fabrykę , lata dużo lepiej od prototypu a ergonomia kabiny i przyjemność sterowania jest dużo większa. Zmieniono między innymi sposób klejenia taśm mylarowych, zmniejszono wysokość statecznika pionowego, zmieniono układ sterownia, udoskonalono uchwyty i dźwignie w kabinie, dodano płotki uszczelniające na klapach. Klapki podwozia otwierają się znacznie szerzej, pozostawiając większy prześwit nad przeszkodami. Na grzbiecie szybowca pojawił się opatentowany wylot powietrza z kabiny, co bardzo skutecznie poprawia wentylację. Szybowiec porównał się z Ventusami i ASG29 w czasie zawodów w Szeged. Pomimo fatalnej pogody obronił się w słabych noszeniach – a te nie faworyzowały cięższej konstrukcji. To zdaje się jest w tej chwili problemem zakładu w Potcheftsroom. Dostosowując się do wymogów tutejszego nadzoru lotniczego odnośnie wytrzymałości, przyjęto założenia konstrukcyne z dużym zapasem. Podobnie postąpiono przy uwzględnianiu poprawki na jakość kompozytów węglowych – zakładając gorsze parametry niż uzyskuje się współcześnie. Szybowiec stał się przez to dość ciężki. Waży 300 kg, ale nie stanowi to większego utrudnienia , gdyż świetnie dobrany, nowoczesny, profil skutecznie kompensuje tę niedogodność. Podczas krążenia w kominie wcale się nie odczuwa większej wagi szybowca. Problemem może być natomiast dodanie ciężkiego silnika i stąd prace nad lżejszym wariantem odrzutowym. Z drugiej strony VNE jest bardzo duża, bo 290 km/h. Szybowiec nie ma urządzeń, które w czasie użytkowania sprawiały by wrażenie wiotkiej i słabej konstrukcji. Osiągi szybowca są zgodne z elementem jego nazwy – rewelacyjne. Porównanie z największymi konkurentami na Węgrzech wypadło bardzo dobrze a my w czasie lotów w Tswalu mieliśmy okazję polatać na różnych egzemplarzach i to potwierdzić. W porównaniu do LS6 to już przepaść. Faktem jest , że lżejszy w stosunku do powierzchni LS zyskiwał nieco w krążeniu, ale różnica na przeskoku była ogromna. JS1 jest bardzo dobry podczas lotu przy prędkościach 200km/h, pomimo mniejszego obciążenia powierzchni niż ASG. Nadrabia niższym profilem. Tak też jego osiągi oceniali nasi piloci w czasie mistrzostw świata. Doskonałość jaką mierzy LX przy takim szybkim locie to wartość 33-34 jednostek. W praktyce nie ma sensu latać wolniej. Na prędkości optymalnej, rzadko można się było zawieść, jeśli założyło się doskonałość 53… i jest to największa L/ D w klasie. Szybowiec jest bardzo przyjemny i łatwy w czasie krążenia. Szybowiec z pełnym obciążeniem, a nawet przeważony ponad 600kg , nie sprawia najmniejszych kłopotów. Pod tym względem jest łatwiejszy od ASG , który po wlataniu się jest także bardzo przyjemny i jest stawiany za wzór, ale wymaga pewnej wprawy. Zbyszek oceniał, że łatwiej latało mu się na szybowcu z Południa. Mnie oba wydają się podobnie miłe. Jeśli się ktoś uprze to przeciągnie szybowiec, ale nawet wtedy jest on sterowny i łatwy do wyprowadzenia.
Pozostaje pytanie, w jakim stopniu będą się pojawiały problemy odkształcenia powierzchni skrzydeł, które występują na szybowcach z dźwigarem. W tej chwili na najstarszym egzemplarzu typowe wklęśnięcie jest minimalne a bracia pracują i robą eksperymenty z wygrzewaniem laminatów w autoklawie by zminimalizować problemy w przyszłości. Trzeba przyznać, że JS1 to bardzo udany i łatwy szybowiec a pod względem osiągów przewyższa konkurencję. Nie spodziewaliśmy się takiej rewelacji od ludzi bez najmniejszego doświadczenia, którzy 14 lat temu zaczynali od zera. Tak piękne efekty nie są jednak dziełem przypadku . Zaowocowała pomoc uczelni, finanse, przyjazny nadzór lotniczy a nade wszystko pasja , która napędza braci do twórczego działania. Życzę im kolejnych udanych konstrukcji. Sebastian Kawa