Gallery
dsc_9262

Słabości i silne strony.

[fb_button]

Zawody wygrywa się głową.

W wielu dyscyplinach sportu, nawet w siłowych, wygrywa się głową. Dochodzimy do momentu gdzie topowi zawodnicy mają podobne wyszkolenie, podobne doświadczenie, sprzęt, prognozy i poprawić wynik można już tylko konstrukcją psychiczną i motywacją. Są różne zawody, np. trwające bardzo krótko jak skok narciarskie, krótki przejazd konny po parkurze, czy wiązanka akrobacji. W nich absolutny spokój, stuprocentowa koncentracja w danej chwili jest kluczem do sukcesu. W konkurencjach wytrzymałościowych oczywiście jest trochę inaczej. Czy łatwiej ? Na przykład podczas biegu długodystansowego sam refleks na starcie nie ma już tak wielkiego znaczenia i można się w czasie biegu uspokoić. Ale stres przed wyścigiem jak najbardziej obniża wydolność, zaburza trening i odpoczynek. Zmęczenie obniża chęć do jakiegokolwiek działania. Stres zmienia postrzeganie własnych możliwości i może wpłynąć na podejmowanie działań i intensywność treningu. Zawodnicy szybowcowi nie są tu wyjątkiem, nasze konkurencje są pod tym względem trudne, bo zawody trwają długo. Wydolność fizyczna nie ma tak dużego znaczenia, gdyż same konkursy mają więcej wspólnego z szachami niż z podnoszeniem ciężarów, niemniej trzeba być wystarczająco sprawnym, aby wytrzymać dwa tygodnie fizycznie męczącej rywalizacji. Latamy w gorących albo dla odmiany zamarzniętych kabinach, w warunkach niedotlenienia i odwodnienia organizmu. Konkurencje zajmują cały dzień, podczas którego stale pracujemy. Wymagają stałej koncentracji bo drobne błędy w różnych momentach, nawet podczas przygotowywania do lotu powoduje że wynik jest gorszy. Analizujemy pogodę, topografię terenu, dane z poprzednich lotów, a potem latamy długie godziny, w międzyczasie trzeba zadbać o podstawowe potrzeby jak kanapka i woda do picia a potem wspólnie z resztą ekipy przeanalizować loty. Podczas samego wyścigu sukces zależy od podejmowania trafnych decyzji dosłownie w czasie sekund, a potem następują długie minuty oczekiwania na rezultat. I jak tu utrzymać koncentrację przez tyle godzin ?  Zawsze jest też duży element niewiadomej, z którymi trzeba sobie radzić, bo nawet przy najlepszym przygotowaniu można mieć pecha. Podobnie jak w żeglarstwie, działamy w losowym środowisku, wybieramy lewy albo prawy hals, a potem przypadkowa odkrętka wiatru daje przewagę lub zrzuca na końcowe pozycje. Musimy sobie z tymi porażkami radzić, odsunąć od siebie od razu podczas wyścigu i działać dalej. Po wyścigu problemy  odsunąć by odpocząć i dobrze przygotować się na następny dzień.  W naszych zawodach niezbędna jest zdolność do szybkiego uczenia się na własnych błędach. Terenu, pogody i tego jak pogoda jest przedstawiana w prognozach. Musimy poznać zachowania konkurentów którzy raz mogą nas wypuścić, ale drugi raz po nauczce musimy już zmienić taktykę. Konieczna jest świeżość w podejmowaniu decyzji, szybko i trafnie. To u zestresowanego i źle wypoczętego zawodnika szwankuje i nic dziwnego, że na poważnych zawodach często widzimy zawodników korzystających z każdego oczekiwania by się położyć z zamkniętymi oczami i w ten sposób podnieść gotowość do działania jak będzie to potrzebne.

Stres nie dotyczy każdego. Presji może zwyczajnie nie być bo zawodnik nie ściga się o wyśrubowany wynik. Albo omija w jakiś sposób rywalizację. Wielu zawodników którzy czują się słabi odsuwa od siebie konieczność podejmowania swoich decyzji latając za grupą. Ta asekuracyjna taktyka daje dobre wyniki, ale jest to jednak objaw poddania się i rezygnacji z walki. I odbierane też jako rodzaj cwaniactwa gdy korzysta się w locie tylko z pracy innych. Latanie za innymi to jest element gry w zawodach szybowcowych ale czasem trzeba popracować.  A są tacy którzy tego nigdy nie spróbują. Znamy zawodników którzy nawet z najwyższej pozycji w kominie nie polecą samodzielnie albo lecą tak wolno aż reszta ich przegoni. I to ma swoje negatywne skutki bo taktycznego wożenia się wystarczy do momentu gdy pilot zostaje sam. Z drugiej strony taki pilot nie uczy się bo nie podejmuje własnych decyzji a kopiując innych nie może ocenić czy to była decyzja ryzykowna, wyjątkowa czy coś standardowego. Dla niego wszystko jest łatwe bo to nie on decyduje. Brakuje stresu związanego z decyzją a potem zadowolenia z pozytywnego rezultatu co mogłoby dać pewność siebie na przyszłość. Latanie takie, jak oceniam, to też efekt złej motywacji, gdzie liczy się tylko wynik, a nie własne osiągnięcia. To na dłuższa metę też nie działa. 

 Są piloci którzy uwielbiają rywalizację, uwielbiają napięcie i stres ich zupełnie nie dotyczy. Zawody ich niosą po kilku pierwszych starciach. Zwłaszcza jeśli są dobre rezultaty. Skoczkowie narciarscy mówią, że niosą ich trąbki kibiców. I tak się dzieje pod warunkiem, że jest to zasłużone po perfekcyjnym wypracowaniu formy. Zdarzają się drużyny na które niewielu stawia, a które w czasie zawodów grają coraz lepiej. Współzawodnictwo cieszy i uczą się gry w trakcie. I takie pozytywne nastawienie, chęć do rywalizacji,  gotowość do działania jest bardzo pożądana. Sprawi że można uzyskać lepszy rezultat obserwując, , eksperymentując i podejmując łatwiej decyzje. Zawodnik podejmie więcej działań które też nie męczą. Zawody stresujące można poznać po tym, że nikt nie robi zdjęć.       

To jak przekonać własny mózg żeby się uspokoił  ? By był gotowy bo nam zależy, ale udawać że nam nie zależy by się nie stresował ?   Z doświadczenia powiem, że chyba jedynym sposobem jest pogodzenie się z możliwością porażki ! Nie oznacza to aby się poddać, ambitnie walczyć trzeba nadal, ale musimy zaakceptować fakt, że może się nie udać i wtedy można już spokojnie działać. Można też sobie wytłumaczyć i szczerze do tego przekonać, że przecież drugie miejsce nie jest takie złe  🙂 i wtedy lata się łatwiej i lepiej. Są też różne ćwiczenia, psychologiczne sposoby na odciąganie uwagi od problemu jak techniki relaksacyjne, oddychania, słuchanie muzyki, ale niestety nie każdy umysł daje się na to nabrać. Jak czuje zagrożenie to wciąż pompuje adrenalinę psując wszystko. Na mnie osobiście “oddychanie” nie działa. Natomiast staram się po locie szybko rozwiązać problemy i o nich zapomnieć. Wieczorem należy w końcu wysiąść z szybowca i wypocząć uprawiając lekkie zajęcia fizyczne, bieganie, rower, spacer. Najlepiej też w towarzystwie. Natomiast przed lotem stres najlepiej uspokaja działanie. Śmieją się z nas czasem że 5 razy czyścimy skrzydła. Bywają zawodnicy którzy lubią alkohol w takich sytuacja, ale to jest błąd. Chwilowe zapomnienie odbywa się kosztem złego snu i mniejszej sprawności na następny dzień. Alkohol co prawda zniknął z listy środków dopingujących – fakt, bo w niczym nie pomaga, ale z tego samego powodu też nie ma sensu go używać.

Na zawodach nie należy dokładać sobie problemów. Niesprawiedliwości stale się zdarzają i niestety gdy nie ma odpowiedniego teamu, kogoś kto powalczy w imieniu zawodnika to taka sytuacja może poważnie obciążać. Samemu nie można się tym zajmować. I to musi rozumieć kierownik ekipy choćby to były drobne rzeczy. Są oczywiście dranie którzy wykorzystają bezbronność ludzi skupionych na rywalizacji, ale nie ma rady. Zawodnik musi się skupić na własnym zadaniu – na jakości własnego latania a nie pisać protesty. Trudno. Sposobem na ignorowania takich gierek jest tłumaczenie sobie że uznają nas za zbyt dobrych by dało się wygrać w czysty sposób. 

Mamy też i przykłady konkurentów którzy sami spróbują gierek. Dla znających sprawę jest to powód do uśmiechu, ale byłem np świadkiem gdy pomocnik z konkurencyjnego teamu podchodził do narzeczonej naszego zawodnika tuż przed startem  i zapraszał na randkę gdy ten będzie latał… No, skup się po czymś takim. Z drugiej strony, jeżeli zagranie nie zadziała to ten co próbował , odniósł porażkę i może to się odbić na nim samym. . 

Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden stresujący element, nipewności, że w szybownictwie przed zawodami nie wiemy do końca w jakiej jesteśmy formie. ( W przeciwieństwie do otoczenia które zawsze wie na 100%) W tej dyscyplinie nie da się zmierzyć czasu okrążenia podczas treningu i ocenić formę. To co można zbadać, rzeczy oczywiste: technikę pilotażu, znajomość terenu przed zawodami, dobre przestudiowanie prognozy, jest niezbędne ale nie wystarczy. Latamy w ciągle zmieniającym się środowisku. Przed zawodami czuję się jak przed wielogodzinnym egzaminem, rozłożonym na kilka dni, do którego nie można się w pełni przygotować. Nie wiadomo z jakiego materiału będą pytania. 

Tak więc psychologia to spory kawał naszej rywalizacji. Znalazłem swoje sposoby oparte na własnych doświadczeniach i radach naszej psycholog. Ale muszę przyznać, że choć tak ważne , rozmowy z psychologiem są dla mnie trudne i nie przepadam za tym. Poznająć wielu zawodników widzę różne problemy. Nie odnoszą sukcesu bo za szybko się poddają, nie mają motywacji, latają za innymi, nie podejmują gry, nie lubią latać w grupie, nie akceptują żądnego ryzyka albo latają za dużo ryzykując. Wspaniale by było się tego wszystkiego nauczyć ale to nie jest możliwe. Za to lubie być perfekcyjnie przygotowanym do zawodów. Ufam wtedy w dobry rezultat i spokojnie oczekuję kolejnych konkurencji. Nie peszy mnie wtedy prowadzenie w tabeli od pierwszego dnia i nie zwracam na wynik zanim zawody nie dobiegną do końca.  

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com