FLARM zmienił zawody szybowcowe.
https://?si=fhYBHfvb2Lg67KJf
Opowieść o zawodach w Narromine jest refleksją jak mocno zmieniły się zawody szybowcowe od czasu gdy elektronika i cyfrowe dane zaczęły zmieniać nasz świat. Gdyby popatrzeć wstecz, zawsze na bezchmurnej królowały peletony szybowców, bo latanie w grupie daje pewność ukończenia trasy, ale gdy tylko na niebie królowały cumulusy ślady po których przelecieli szybownicy pokrywały mnogość różnych ścieżek pokonanych w różnym czasie, bo zawodnicy nie widząc się z większej odległości, latali dużo bardziej samodzielnie. Urządzenie antykolizyjne FLARm zmieniło zawody. Wysyła ono pozycję i niestety jest bardzo słabo zaszyfrowane, więc każdy kto chce może śledzić innych zawodników daleko poza zasięgiem wzroku. Ponieważ ruchów powietrza nie widać, zawsze ogromną podpowiedź dają inne szybowce które unosząc się lub opadając pokazują odpowiednie miejsca, a to niestety Flarm rozsyła w swoich danych. Jeśli się widzi poprzedników, nieznacznie modyfikując tor lotu można sporo zyskać. Od samego początku, gdy tylko Flarm zaistniał pojawiły się systemy do śledzenia i taktycznego wykrzystania w konkurencjach informacji rozsyłanych z tego urządzenia. Do tej pory nie dało się rozpoznać znaków konkursowych szybwoca latajacego po drugiej stronie w szerszym kominie, teraz wiadomo gdzie szybowiec XX jest w odległości 30 km , wiadmomo czy się znosi, krąży, czy szybko leci do przodu. W efekcie współczesne zawody to latające duże grupy szybowców, dwie, trzy w wyścigu, które podążają idealnie takim samym torem za kilkoma liderami. Zamiast na trasie, walczy się na starcie, kto poleci później i dogoni. Niewiele pomagają w tym różne regulaminy, jak znacznik deklaracji startu “Event Marker”, który zmusza do samodzielnego zaplanowania startu z wyprzedzeniem. Niestety wprowadzając do użytku obowiązkowo ułomny system nie do końca przewidziano jak to wpłynie na rywalizację i pośrednio na umiejętności samodzielnego latania nowych zawodników. Nie jest to już opowieść o szacowaniu cumulusów, centrowaniu i perfekcyjnym sterowaniu, tylko o taktyce, o ikonkach i cyferkach na ekranie komputera. Moja opinia jest znana od lat. I nie jestem tu przeciwnikiem urządzenia poprawiającego bezpieczeństwo, ale uważam, że akurat to nie spełnia swojej roli a bardzo mocno wpłynęło na konkurencję. Oczywiście jestem w mniejszości. Na każdych zawodach jest tylko kilku szybowników którzy chcą latać samodzielni i walczą o prowadzenie i ich Flarm tak samo denerwuje. Jest za to spora grupa która lata dla uczestnicta, dla towarzystwa, a dla tego by się móc pochwalić że choć raz wygrała z którymś z zawodników. Im Flarm mocno pomaga i zawsze nas przegłosują.