Na ziemi ciągle coś nas ogranicza i przesłania horyzont : ściany mieszkania , płot , mury ulicy ,drzewa, wzniesienia terenu. Naturalną jest więc chęć spojrzenia za przeszkodę i dlatego tak chętnie wychodzimy na otwartą przestrzeń, wdrapujemy się na drzewo , wchodzimy na kościelną wieżę, lub wierzchołki gór. Choć możliwość wstąpienia na niebieskie podwórko , była odwiecznym marzeniem człowieka , zaczął on tam nieśmiało zaglądać zaledwie od minionego wieku. Należę do szczęśliwców którym jest to dane.Latam na szybowcach i samolotach , preferując oczywiście szlachetną formę lotu – bez silnika , na wzór ptaków.
Latając na szybowcach mamy niezwykłą okazję oglądania różnych zakątków świata,także tych niedostępnych, lub zbyt odległych dla podróżujących po ziemi. Ogromne połacie puszczy, bagna, pustkowia, niedostępne lodowce ,długie łańcuchy rozgrzanych słońcem skalistych gór- to wszystko bywa w naszym zasięgu , bez zużycia grama paliwa. Szybowce nie mają własnego napędu , są naszymi skrzydłami a motorem jest słońce, wiatr , prądy wznoszące , oraz umiejętność wykorzystania sił atmosfery. Jedynie dla rozpoczęcia lotu trzeba szybowiec zepchnąć ze szczytu góry, wyciągnąć na lince niczym latawiec /za samochodem , lub z użyciem wyciągarki /, albo podciągnąć samolotem. Potem pilot szybowca skazany jest już na siły natury ,gdyż nawet najdoskonalszy szybowiec ciągle ślizga się w dół , niczym saneczki po zboczu , a tylko dzięki umiejętnemu wykorzystaniu prądów wznoszących może nabierać wysokości ,koniecznej do przemieszczania się i dłuższego utrzymywania w powietrzu. Energia pochodzi od ciepła słonecznego. Występuje w postaci strumieni wstępujących nagrzanego przy ziemi powietrza, nazywanych przez nas kominami , gdyż jako lżejsze wznosi ono w górę niczym balon braci Montgoflier, albo też wiatru , bo ten pokonując góry jest odchylany ku niebu i tworzy w powietrzu fale . Szybowiec nabiera wysokości w takich prądach -„tankuje energię” – a potem szybuje w dal poszukując następnego noszenia.
Podczas pogodnego dnia jesteśmy w stanie przelecieć spacerowo wzdłuż i wszerz takiego kraj jak np. Słowacja .Było by to trudne do wykonania innym środkiem transportu, nie mówiąc już o doznaniach i widokach, które stają się udziałem lecących. Dla uczestników ubiegłorocznego Rajdu Paryż-Dakar , przebazowanie z Argentyny do Chile , było niczym przeprawa Hannibala przez Alpy. Ja w tym czasie przygotowywałem się tam do mistrzostw świata. W jedno popołudnie , skacząc z użyciem szybowca przez gigantyczne skalne zapory, przeleciałem przez Andy do Argentyny . Potem , ku zazdrości himalaistów, w kilka minut wspiąłem się przy pionowej ścianie nad szczyt Aconcagua i stąd , wspomagany korzystnym wiatrem, w niespełna pół godziny wróciłem do Santiago , by z innymi zawodnikami zasiąść do wigilijnego stołu. Nie było to oczywiście takie proste ani bezpieczne , lecz obrazuje jak wiele można dokonać , choć nie ma się silnika i możliwości „dodania gazu”.
W miejscach szczególnych , takich jak Andy, na szybowcu przekroczono już odległość 3000 km , uzyskuje się przeciętne prędkości rzędu 300 km/h i wzniesiono się na wysokość 15 500 m – niedostępną nawet dla gigantycznych samolotów pasażerskich.
Lot odsłania perspektywy nieosiągalne z „żabiej perspektywy”. Lecąc na małej wysokości jesteśmy w stanie dostrzec o wiele więcej szczegółów niż przy obserwacji poziomej: piękno pejzażu , układów architektonicznych , niesamowitą kolorystykę roślinności , ale też wysypisko śmieci odcinające się jak liszaj na pięknym kobiercu ziemi , uprawy maku wewnątrz łanu zboża, czy wagarowiczów w nadbrzeżnych łozach.
Z kolei lot na większej wysokości pozwala na uogólnienia , postrzeganie syntetyczne. Choć granice państw , z wyjątkiem tych z zasiekami, są z powietrza niewidoczne, już po charakterze upraw, wielkość pól , stanie dróg -niestety gorszym u nas ,lub sposobach wycinania drzew w lasach , możemy zorientować się o przynależności danego obszaru. Rzucają się też w oczy różnice w planowaniu i gospodarce przestrzennej. Lecąc z Polski na zachód , lub południe zauważymy, że za nasza granicą osady są bardziej zwarte i uporządkowane , posadowione zwykle według jakiego planu a u nas przeważa chaos i większa jest rozrzutność w wykorzystaniu ziemi. Na naszą niekorzyść wypada też wykorzystanie zasobów ziemi uprawnej. Na wschód nie możemy jeszcze latać i tamtejsze porównania może były by dla nas lepsze. Doczekaliśmy się zjednoczenia Europy. Sztucznie podsycana wrogość odchodzi w przeszłość i możemy korzystać ze wspólnej przestrzeni . Dla polskich pilotów szybowcowym rajem jest pogranicze Polski, Czech i Słowacji , wreszcie możemy swobodnie latać tam gdzie Beskidy, Tatra, Fatra , Matra, tworzą bajeczne pejzaże a różnorodność i moc prądów wznoszących zachęca do harców po niebieskich ścieżkach.
Gdy wraca się z różnych miejscach na świecie , łatwo zauważyć w jak niezwykle zielonym kraju mieszkamy. Często tam, gdzie lata się na szybowcach, zieleń jest spalona na wiór przez słońce, albo zastępują ją piach , lub skały. Nawet w Nowej Zelandii, którą nazywa się czasem wyspami zielonymi , jej serce, Omarama , jest wysuszoną brązowa krainą. Tam warunki do latania na szybowcach są idealne. Ale Nowa Zelandia to przede wszystkim fala. Potężne wiatry, ryczące czterdziestki, uderzają od zachodu w jej góry i przeskakują nad nimi podobnie jak wartki prąd rzeki nad kamieniami na dnie. Za przeszkodą powstają fale , które pozwalają szybownikom na niezwykle wysokie i odległe loty. Te wiatry kształtują południową wyspę. Na jej zachodnim brzegu zderzają się z barierą gór powodując ulewne deszcze , przekraczające dwudziestokrotnie średnią roczną opadów w Polsce centralnej. Ulewy zmieniają ten obszar w bezludną krainę fiordów , oraz spływających do morza lodowców ,którą odwiedzają tylko turyści na statkach. Środek Wyspy Południowej jest otoczony wysokimi górami. Na tym płaskowyżu nie ma opadów, ale przepływają przez niego potężne ,wartkie, rzeki a dna doliny wypełniają wielkie jeziora rynnowe.Zachodni skraj tej równiny jest chroniony przed wiatrami przez Alpy Południowe i dociera tu trochę wilgoci znad Pacyfiku , toteż zakątek ten zachwyca soczystą zielenią ,oraz łanami kolorowych kwiatów. Z powodu dogodnych warunków do latania i walorów widokowych Omarama stała się niezwykle popularna wśród szybowników , którzy w swych delikatnych cacuszkach mogą setki kilometrów serfować ponad dzikimi górami ,nad które nie zapuszczają się nawet ptaki , a przez setki kilometrów nie ma ludzkich osad. W locie takim można osłupieć podziwiając widoki nieba, brylantową biel lodowców i szmara
gdowe lustra jezior w których przeglądają się majestatyczne, ciemne ,skalne kolosy.
Choć w locie na dużych wysokościach trzeba wspomagać oddychanie tlenem , a na zewnątrz panuje temperatura minus 56 stopni Celsjusza ,w łupince współczesnego szybowca jest przytulnie , bo przeszklona kabina nagrzewana jest przez słońce jak szklarnia.
Południowa Francja, Prowansja to kolejny cel podróży dla wielu turystów i szybowników. Kraina ta jest także rajem chronionym przed wiatrami: z północy przez Alpy Wysokie ,a od wilgoci Morza Liguryjskiego przez niższe pasmo wapiennych Alp Śródziemnomorskich. Też jest sucha , bo choć czasem wędrują znad szczytów gigantyczne burze , woda szybko spływa rzekami i wnika w wapienny grunt. . Bywało, że przez kilka miesięcy życie trwało tu jedynie dzięki wodzie płynącej pod ziemią z wysokich gór. Suchy klimat tej pachnącej żywicą i ziołami krainy , to wymarzone miejsce wypoczynku dla wielu osób. Turystów zachwycają malownicze góry, fiołkowe pola lawendy , pięknie zachowane perełki starych kamiennych budowli ,a szybownicy ciszą się walorami latania w wysokich górach , w których aż po Słowenię , od wielu już lat , nie ma granic i uciążliwych ograniczeń lotów.
W swojej karierze szybownika miałem również okazję podziwiać krajobrazy Ameryki Południowej. Andy w Chile, z którymi przed rokiem przyszło mi się zmierzyć podczas mistrzostw świata , są niezwykłe. Latanie tutaj przerosło wszystko co dotąd spotkałem i z czym miałem okazję zmierzyć się w czasie całej mojej lotniczej przygody. Są dziesięciokrotnie wyższe od Beskidów otaczających lotnisko na Żarze. Skaliste, suche , niezwykle kolorowe , pozbawione roślinności skały, królują nad pokrytym brązowym smogiem , nowoczesnym, Santiago. Lotnisko na którym rozgrywały się wyścigi położone jest w centrum miasta, którego szklane wieżowce przywodzą na myśl pocztówki z Manhattanu. To najdłuższe w świecie pasmo gór , umożliwia pokonywanie setek kilometrów w bardzo burzliwej warstwie powietrza , które nagrzewając się od skał rwie ku górze wąskimi strugami . Te rozległe góry są niezwykle puste , jedynie gdzieniegdzie można spotkać górników , którzy zgodnie ze swoją nazwą i pierwotnym sposobem pozyskiwania skarbów, od szczytów rozbierają góry miedzi , lub innych kopalin.
W górach przez pół roku nie można liczyć na opady deszczu. Jedynie podnóża tych kolosów porastają suche trawy i imponujące kaktusy , natomiast doliny rzek zasilanych przez lodowce zapewniają obfitość wody w oazach zieleni ,wijących się pomiędzy niedostępnymi ścianami pustkowia. Brązowy ,czerwony , żółty, czasem zielonkawy kolor skał , oraz biel ogromnych złogów, pochodzi od bogactw minerałów, które za przyczynkiem naszego rodaka Ignacego Domeyki ,stały się źródłem prosperity kraju. W północnej części Chile króluje najsuchsza kraina na Ziemi: Pustynia Atakama. Odgrodzona od wilgoci przez pasmo Andów i omywana przez zimne prądy morskie kraina, wytworzyła niezwykle kolorowe ,fantazyjne, krajobrazy, które setki a może tysiące lat nie widziały deszczu. Pustynia ta jest także źródłem bogactw naturalnych tego kraju.
Moim marzeniem od lat była wyprawa do Patagonii. Podobnie jak w Chile można tam latać szybowcem nad skałami Andów, ale nas ekscytuje obszar pampy po ich zawietrznej, wschodniej stronie. Można tu korzystać z niezwykłego fenomenu gigantycznych fali tworzonych przez silne wiatry znad Pacyfiku. Tu wykonuje się najdłuższe przeloty szybowcowe i osiąga się największe prędkości oraz wysokości lotów. Ustanowiono tu wiele rekordów szybowcowych korzystając z niezwykłych zjawisk w atmosferze. Przez wiele lat wyprawa w której można by było zasmakować lotu na Argentyńskiej fali była poza zasięgiem naszych możliwości. W tym roku dołączymy przez trzy tygodnie do wyprawy badawczej organizowanej przez francuskich pilotów , z nadzieją na wykonanie bardzo interesujących lotów. Będziemy latali na pograniczu , suchej, wyżynnej pampy, jezior , oraz wśród gór w prowincjach Rio Negro i Neuquén.
Z szybowca widać wiele. Zasięg, bezszelestny lot i długotrwałość limitowana energią słońca oraz wiatru, pozwalają w sposób wyjątkowy poznawać niedostępne krainy, zwłaszcza ich topografię, przyrodę .Podczas powietrznych zwiadów łatwo można zlokalizować co ciekawsze miejsca , a także interesujące wytwory rąk ludzkich- a to zachęca do odwiedzania takich zakątków, gdy nie można latać. Wrażenia z lotu szybowcem, możliwość podziwiania świata i przyrody , a jednocześnie zależność od jej sił, są wyjątkowe i niepowtarzalne .Lecąc dużym samolotem jesteśmy odizolowani od krajobrazu na zewnątrz , nieświadomi sił i piękna zjawisk rządzących w tym oceanie . To sprawia, że pasażerowie szybko się nudzą widokami za iluminatorem.
W szybowcu jest inaczej…
Sebastian Kawa