Nawet mistrzowie świata potrzebują treningu.
Jest zbyt wcześnie na szczegółowe analizy, ale trudno się wybronić przed refleksjami. Sukces ma wielu ojców- z porażką zostajesz sam.
Fatalne w skutkach lądowanie było według mnie wynikiem przecenienia osiągów „Discus”. Wadliwą ocenę zasięgu spowodowała długa przerwa w lataniu na tym typie szybowca. Taka strata na początku zawodów deprymuje, wpływa na samopoczucie, a przecież mistrzostwa świata to dwa tygodnie wielkiego stresu.
Bardzo niekorzystne dla Sebastiana było również to, że zawody nie były rozgrywane w górach, przez co zawodnik tak aktywny i przebojowy jak on nie miał pełnej możliwości wykorzystania swych walorów. W wyścigach nad równinami czasem opłaca się pasywność i bierny lot w peletonie, a to nie leży w jego charakterze.
Spore korzyści daje latanie w dobrze współpracującym duecie. Szybciej lokalizuje się wznoszenia i optymalizuje tor przeskoku. Jest to jednak ogromnie trudne, bo z jednej strony są ewidentne korzyści a z drugiej naturalny konflikt interesów. Piloci powinni latać razem, a jednak każdy walczy o punkty do rankingu i medale, bo jest to sport indywidualny. To bardzo subtelna gra i trudna pozycja psychologiczna. Ilustracją jest sytuacja z tegorocznych mistrzostw Polski w Lesznie, podczas których zawodnicy mieli trenować latanie w parze. Nie był to idealny model treningu. Rola w której jeden z pilotów ma za zadanie pełnić rolę przewodnika, uczyć korespondencji i latania parą, a przy tym jest jeszcze regularnie ogrywanym przez wypuszczanie na starcie na jedną /dwie minutki, nie tworzy sytuacji komfortowej i nie buduje dobrych relacji.
Ważnym elementem jest możliwość dobrego zapoznania się ze specyfiką miejsca zawodów. Okazją do tego miał być start w ubiegłorocznych mistrzostwach klasy 13-metrowej , ale nie było szybowca i uciekła ta szansa. Tomasz
Sebastian:Wstrętna aura w Pociunai sprawiła, że podczas tygodnia treningu zaplanowanego przed mistrzostwami zdołałem wykonać tylko jeden lot. Był to mój jedyny lot na Discusie od dwóch lat. Brak dostatecznej ilości szybowców kadrowych spowodował, że nie miałem możliwości polatania na tym szybowcu, bo był intensywnie używany przez innych.
Dyskusyjny jest nasz model rankingu. Przy tym systemie premiującym zawody krajowe nawet osiągając sukcesy w zawodach międzynarodowych można wypaść z kadry.Bywało, że będąc liderem światowej listy rankingowej odnajdywałem swoje nazwisko na odległych pozycjach listy krajowej.
Niewątpliwym błędem jest fakt, że od maja, gdy w Usman latałem na „Jantarze” bez wody, moje latanie ograniczało się do lotów instruktorskich w „Bocianie”, czy „Arcusie”. To tak, jakby oczekiwać od kierowcy rajdowego, że zbuduje formę prowadząc szkołę jazdy maluchem. Nie jest też komfortową konieczność poszukiwania środków na przygotowania, oraz własny wkład na sfinansowanie kosztów uczestnictwa w zawodach. W przypadku mistrzostw organizowanych na odległych kontynentach mocno odczuwa to budżet rodzinny. Do tej pory nie mam jeszcze pewności, czy będę w stanie pojechać spokojnie na mistrzostwa Świata w RPA, czy Australii. Moim marzeniem jest możliwość bezproblemowego skupienia się na zawodach, na przygotowaniach i to rok wcześniej. Teraz dostajemy powołanie w lutym na zawody które odbędą się w lecie.
Mamy mało sprzętu. Praktycznie zawsze tak było odkąd „Jantar” przestał być szybowcem konkurencyjnym. Pamiętam też jak w Lesznie stał zapakowany w wózku ASW 22, na którym nigdy , NIGDY , nie mogłem polecieć dla treningu, czy w zawodach. Nie dostałem go nawet jako reprezentant Polski na mistrzostwa świata w St.Auban, choć był wolny. Szybowiec był do dyspozycji właściwie tylko dwu pilotów.
Dostałem go dopiero na zawody FCC Gliding w Prievidzy, gdy został wystawiony na sprzedaż, bo się zestarzał. Rozumiałem to, choć nie uważam, że było to idealne rozwiązanie. Teraz, nadal trudno mi polatać na szybowcu kadrowym… Aerokluby nie zapewniają sprzętu pilotom kadry narodowej. Myślę, że kadra powinna się zaopatrzyć w kilka dodatkowych szybowców, niekoniecznie tych najbardziej wyrafinowanych i kosztownych, które można by udostępniać na treningi. Byłoby to znacznie tańsze i bez szkody dla reprezentacji. SK
Dodano: 15.08.2016Przez: Henryk Doruch
U Pana Tomasza przebija nutka usprawiedliwienia…
A czegoj to usprawiedliwiac! Mistrzowi spoleczenstwo powinno pomagac ze wszystkich sil swoich,z calego swego serca.
Sebastian jest Wielki i takim zawsze bedzie,
chocby nie stanal na podium !!!
Na bezdechu bedziemy czekac na coraz wyzsze loty…
Dodano: 15.08.2016Przez: Henryk Doruch
PS. a co z mariazem z VALEO ?
Dodano: 15.08.2016Przez: sebkaw
Czekamy. Może lada dzień… Tom
Dodano: 15.08.2016Przez: Henryk Doruch
„zupa” ! \tak Niemcy wymawiaja
„super” okreslajac gatunek benzyny…
Dodano: 16.08.2016Przez: Robet Kołodziejczyk
Jak wielu, jestem oddanym widzem Twojego talentu i umiejętności. Zdobyte przez Ciebie miejsce bez medalowych nagród temu talentowi i umiejętnościom niczego nie ujmuje. Czynnik losowy w tak zmiennej pogodzie jest bardzo nierównomiernie rozłożony. W tym roku wziął Ciebie na celownik. Wielu pilotów z czubka piramidy umiejętności osiągnęło wynik różny od oczekiwań.
Analiza przyczyn dla których wynik zawodów jest być może poniżej Twoich własnych oczekiwań jest świetnym skrótem Twoich zawodniczych ambicji. Zaryzykuję stwierdzenie, że wielbiciele Twojego talentu przejmują się tym wynikiem mniej niż Ty! Jaka za to motywacja na nadchodzące wkrotce zawody w Afryce, a potem mistrzostwa świata w Australii. Fortuna kołem się toczy. Już zacieram ręce na Twoje kolejne sukcesy!
Dodano: 16.08.2016Przez: Ryszard Zań
Z porażką zostajesz sam – super sentencja Tomasz,jest to przykre,jak wygrywasz to wszyscy biegną do ciebie – uważam,że Sebastian miał te mistrzostwa w kieszeni,gdyby nie paskudna pogoda,która doprowadziła do rozgrywania konkurencji na krótkich dystansach,dopiero 12 sierpnia na dystansie 460 km pokazał co potrafi. Druga sprawa, latanie dwójką do to najlepszy pomysł jaki może być,zobacz na efekty pierwszy Francuz to Louis Bouderlique,trzeci medalista to Guillaume Girard.Sam napisałeś Tomasz – Spore korzyści daje latanie w dobrze współpracującym duecie.Tak, z tego co widziałem na tych mistrzostwach,wspaniale się wspierali Jakub Barszcz i Lukasz Grabowski. Jak powiedziałeś Tomasz – wstrętna aura , sprowadziła część tych wyścigów do kategorii gier losowych,dlatego uważam te mistrzostwa z farsę.
Dodano: 16.08.2016Przez: Ryszard Zań
Afryka i Australia to pole dla popisu Sebastiana .Takie ogromne połacie.a jeszcze jak będą tam jakieś pagórki,to Sebastian wzniesie się na fali i zniknie wszystkim z oczu.