W Pociunai rozpoczęły się 34 Szybowcowe Mistrzostwa Świata
Pełznie jak żółw leniwa, ulewą brzemienna,
I z nieba aż do ziemi spuszcza długie smugi,
Jak rozwite warkocze, to są deszczu strugi;
Chmura z gradem, jak balon szybko z wiatrem leci,
Krągła, ciemnobłękitna, w środku żółto świeci,
Szum wielki słychać wkoło;
Jak to już zauważył Mickiewicz, Litwa nie należy do krain w których dominuje błękit nieba. El Ninio z Pacyfiku ciągle mąci w atmosferze Ziemi. Obfite tegoroczne deszcze, mimo lokalnych kataklizmów powinny w Polsce wpłynąć pozytywnie na zasobność spichlerzy i piwnic, ale na Litwie sprawiły, że na polach sterczą dotąd zbutwiałe łany nie zebranego rzepaku i choć pora zbiorów to wśród łanów malowanych zbożem rozmaitem trudno spotkać żniwiarzy.Chmury jak łabędzie płynące po niebie, też niezbyt często cieszą oczy szybowników.
Podczas organizowanych na Litwie zawodów nie bije się rekordów i zwykle nie rozgrywa się wielu konkurencji.Mimo to Pociunai często gości zagranicznych szybowników.
Decydują o tym niepowtarzalne walory lotniska ulokowanego wśród kniei w zakolu Niemna. Rozległy, wysoki las przylegający do pola wzlotów daje uczestnikom zawodów urzekającą możliwość spokojnego i swobodnego bytowania w otoczeniu niebotycznych drzew, dlatego podczas mistrzostw kolonia drewnianych domków, tabory kamperów, przyczep kampingowych i dużych namiotów rozbrzmiewają radością swawolących dzieci, oraz wielojęzycznymi rozmowami przy ogniskach. Wiecznie zielona ściółka leśna nie stwarza zagrożenia pożarami.
Wystarczy też na parę minut zwrócić wzrok ku ziemi, by w obrębie biwaku nazbierać grzybów na śniadanie. Werbel deszczu też ma swój urok, choć nienawidzą go piloci.
Początek sierpnia daje tu szansę na dominację wyżu skandynawskiego, który przy spływie wschodnim fundował nam warunki pozwalające bez jakiegokolwiek krążenia śmigać z Lisich Kątów do wschodnich rubieży PRL. Szlaki wabiły dalej nad knieje, ale wówczas wycieczki na wschód nie były możliwe.Dla nas te mistrzostwa zaczęły się fatalnie. Po pogodnym poranku nad Pociunai nasunęły się ponure chmurzyska rozlazłego frontu wygenerowanego przez układ konwergencji. W Pociunai jest ogromne lotnisko więc ustawiono szybowce w bardzo szerokie szeregi. Prawą grupę holowano w jedną stronę, lewą w drugą. Tworzył się więc dystans rzędu kilkunastu kilometrów. Sebastianowi przypadł start w grupie szybowców holowanych pod rozmyte chmury na północny zachód od lotniska pod którymi nie było wznoszeń. Prognozy nie były zachęcające. Należało się spieszyć z odejściem, toteż usiłował dolecieć pod ładnie wyglądającą chmurę na południu. Jednak był to klasyczny oszust określany przez Włochów jako Cumulus Menga. Wygląda taki pięknie, lecz amatorom wznoszeń pokazuje gest bardziej wymowny od Kazakiewicza i sadza ich na ziemi.
Posadził Sebastiana i dwu pilotów, którzy polecieli za nim. Żeby było jeszcze bardziej perfidnie w chwilę później zafundował on licznym konkurentom dobre wznoszenia pozwalające na szybkie rozpoczęcie wyścigu. W zmiennej pogodzie lot był loterią. Część pilotów bez najmniejszych problemów zamieniła czas lotu na kilometry w obszarach ograniczonych po południowo-zachodniej stronie okręgami nawrotów w okolicach Augustowa. W korzystnej fazie odeszli Jakub Barszcz i Łukasz Grabowski z klasy club, oraz partner Sebastiana Łukasz Błaszczyk. Dobrze wybrali warianty lotu, polecieli maksymalnie w głąb Polski i uzyskali doskonałe wyniki. Jakub wygrał,Łukasz był trzeci. Podobnie poleciał Niemiec Robert Schroeder, jeden z głównych rywali w klasie standard. Wyprzedził zaledwie o parę punktów Błaszczyka. Sporo pilotów wróciło na lotnisko i po przejściu ławic frontowych chmur startowali ponownie. Nie było już ryzyka przykrycia przez deszczowe chmury, ale wznoszenia nie zachwycały.
Sebastian po raz pierwszy w swej karierze musiał bezradnie z ziemi, w towarzystwie kaczek i smutnego konia, oglądać odloty konkurentów. Nie powiodło się też Łukaszowi Wójcikowi i Mirkowi Matkowskiemu. Latają razem na dwumiejscowym szybowcu wyposażonym w silnik. Popsuła się im pogoda na dolocie i aby dolecieć do lotniska musieli około 40 km przed metą włączyć napęd.
Podczas tegorocznych zawodów FCC Gliding w Prievidzy zdarzyła się Sebastianowi podobnie przykra sytuacja. Również w pierwszej konkurencji zamiast 1000 punktów za zwycięstwo dostał zero, bo instrument nawigacyjny miał błąd i nieprawidłowo pokazał mu linię startu. Mimo do końca zawodów Sebastian zdołał całkowicie odrobić straty i wysunął się na czoło stawki. Ale to było w górach, gdzie czuje się on najlepiej. Na nizinach każdy jest kozakiem, gdy ma setki metrów wysokości nad ziemią. Latanie nad płaskim terenem daje mniej alternatyw w wyborze trasy i zdecydowanie mniej możliwości ucieczki przed konkurentami. Ci z pewnością będą nadal pilnować łatwego do zidentyfikowania jedynego tu szybowca z czerwonym nosem. Miejmy nadzieję, że odsłoni się jeszcze słońce podczas tych zawodów i będzie wreszcie okazja do wysuszenia pościeli, a niebo ustroi się w białe chmurki, jak odmienne! Zrazu jak stada dzikich gęsi, lub łabędzi, a z tyłu wiatr jak sokół do kupy je pędzi, bo tylko rozgrywanie konkurencji pozwala na zmianę pozycji w tabeli.
Tomasz Kawa
Dodano: 02.08.2016Przez: Katarzyna Waluś/Śląska Kobieta
Tzu lu spytał o człeka szlachetnego
Konfucjusz rzekł:
Pracuj nad sobą, by być pełnym szacunku
Tzu Lu rzekł:
Czy to wszystko?
Konfucjusz rzekł:
Pracuj nad sobą by uwolnić innych od trosk!
Tzu Lu spytał:
Czy to wszystko?
Konfucjusz rzekł:
Pracuj na sobą, by uwolnić innych od trosk. Nawet Yao i Shun odkryli, że nie jest łatwo pracować nad sobą, by Uwolnić innych od trosk.
Dodano: 02.08.2016Przez: Krzysztof Pruski
Eric Napoleon zaciera łapy.Spokojnie Eric,to dopiero początek.
Serdecznie pozdrawiam
Dodano: 02.08.2016Przez: Zdzisław Bednarczuk
Ależ to przykre-dobrze że opisałeś całe zdarzenie bo niepokoiłem się o Sebastiana tak wiele jest zderzeń w powietrzu
Dodano: 02.08.2016Przez: sebkaw
Obawy Twoje były słuszne Zdzichu. W trudnej walce o utrzymanie się przed startem w powietrzu był przedwczoraj jeden bardzo krytyczny moment. Dziś także mieli by dobre tematy filmowcy, ale na szczęście obyło się bez kolizji. Tomasz