Lotem do Namibii , brzuchem po kolcach akacji, pożegnałem się z Afryką.
Pogoda do d… Podstawa początkowo 900m po południu podniosła się do 1200m. Zaleciałem, trzęsąc portkami ze strachu , do Namibii i z powrotem. W sumie 400 km. Na całym odcinku po drodze jest tylko jedno lądowisko , na samej granicy . Świadomość, że w każdej chwili można się rozbić wśród chaszczy nieprzyjaznego , bezkresnego, pełnego przykrych niespodzianek pustkowia sprawiało, że każde wyjście z komina odczuwało się jak skok w nieznaną przestrzeń, a wzrok niespokojnie wypatrywał na niebie i niegościnnej ziemi symptomów następnego zbawczego wznoszenia.
Pod wieczór trochę się rozdmuchało, ale początkowo było bardzo wilgotnoi chmury się rozlewały. Przeszła nawet burza, która zalała północno – zachodnią cześć i wytłumiła rozwój cumulusów na dużym obszarze. Widziałem za to po raz pierwszy piaszczyste wydmy, bo na granicy jest farma na której ktoś przesadził z eksploatacją środowiska. Może miał kozy które wyjadły wszystko z korzeniami i nawet teraz, choć opadów nie brakuje a trawy przerastają człowieka, jest to żółty prostokąt. Rano mieliśmy za to super safari. Widzieliśmy Cheetah i dzikiego psa/ likaona/. Jest ich bardzo mało.
Autorami najładniejszych zdjęć z Tswalu są Kasia, Kathrin, Zbyszek, Andrew i Attie. Zdjęcia szybowców Sebastian.
Dodano: 20.03.2011Przez: Bednarczuk Zdzisław
Pięknie wszystko opisujesz.Ze zdjęciami jest to piękny materiał na zimowy śnieżny marzec w Bielsku,ale czuć już wiosne tak,że będzie się działo.A ja wróciłem ze śnieżnej wietrznej Islandii gdzie zima była większa niż w Skandynawii.Do zobaczenia w Prievidzy