
Wreszcie pogoda marzeń.
Wyliczenia nie były optymistyczne.Elmer i Iwan straszyli burzami termicznymi już o 14-ej, dlatego wyznaczono wyścig na dystansie tylko 260 km.
Po krótkim relaksie pod okiem Mariny,która wraz ze swoim pracowitym zespołem od rana do nocy dba, aby ktokolwiek choćby przez chwilę nie poczuł się głodny,towarzystwo raźnie ruszyło na start. W samo południe zawarczały motory i przyd 13-tą spuszczono charty.
Dziś przy ziemi wiatr był zdecydowanie słabszy niż wczoraj, a niebo bez welonu cirrusa, więc wcześnie pojawiły się cieszące oko szybownika skłębone chmurki. Część z nich przebijała się przez inwersję zakładająca w ich talii gorset na wysokości około 2000m. Wierzchołki niektórych odrywały się od podstawy i płynęły do góry niczym meduzy.Nad niektórymi pojawiał się welonik tworzony przez fale wzbudzane silnym wiatrem nadinwersyjnym. Powstawały też lokalne basteje z pióropuszami, lecz nie kryły rozległego terenu i szybko wysychały w powietrzu gnanym znad Syberii.Zrobiło sie całkiem sympatycznie, więc trasa 260 km była spacerkiem.
Po wyholowaniu szybowców Anton Genadijevicz szybko przesiadł się do swego Arcusa, a właściciel drugiego wziął na pokład Janę Panovą z ogromnym aparatem fotograficznym,
więc FB wzbogacił się o parę profesjonalnych fotek z powietrza. Sebastianowi omyłkowo wyłączono traking, toteż nikt nie wiedziła jak leci. Mimo to nie było chętnych do przyjmowania zakładów odnośnie jego pozycji w wyścigu. Byłby bardzo nierozsądny, gdyby przy takiej wysokiej przewadze podejmował ryzykowne manewry. Kontrolując spokojnie czołówkę bawił się w operatora filmowego. Humor poprawiało wesołe ćwierkanie wariometru akustycznego i jego strzałka często wędrującą w najwyższe wskazania skali wznoszeń. Pokerowe zagrania podjął natomiast Jakub Pawłowski. Wysforował się ostro do przodu, ale może mówić o dużym szczęściu, bo nawet nad czarnym polem trudno złapać komin na wysokości 50 m. Jemu się udało. Marek dzisiaj leciał spokojniej. Najniższą wysokość miał przy odlocie na trasę. Utrzymywał sie konsekwentnie w czołowce i o parę długości finiszował przed Sebastianem.
Natomiast Sebastian może sobie już śpiewać nas nie doganjat’ i pojechać jutro na ryby. Tomasz Kawa
Dodano: 08.05.2016Przez: Henryk Doruch
-krassota nieopisannaja!
-gratulacje dla Mlodego…
Dodano: 08.05.2016Przez: Marcin Krzanowski
Gratulacje Panie Sebastianie.Z zachwytem śledzę Pana podniebne poczynania.Pozdrawiam
Dodano: 08.05.2016Przez: kris burzynski
Super! Gratuluje i pozdrawiam, burza
Dodano: 09.05.2016Przez: Henryk Doruch
https://www.youtube.com/watch?v=W3mR3vVSypA
-okiem nietopyrka…