Rehabilitacja meteorologów.

Nie będzie karmienia rekinów.

Podczas deszczowych dni Elmer Joandi, oraz Ivan Krawczenko starannie unikali wyjazdu do Woroneża, gdyż były zamiary wrzucenia ich rekinom na pożarcie. Dziś nastąpiła ich pełna rehabilitacja. Oficjalne prognozy przewidywały frontowe burze i deszcze. Ranek nie wyglądał optymistycznie.

Marek i Wojtek- przy współczesnej porannej modlitwie.

Skoro Peter ma takiego pomocnika jak Ludek to nie dziwią jego sukcesy.Na taki chuhhh nie ostanie się nic!

Jeśli coś przeoczysz przed startem możesz już nie lecieć.

Lada Bałamut z Ukrainy- mocny filar zespołu organizacyjnego.

Instruktor Panafutin, Anton Genadijewicz szczodry patron klubu i zawodów, Aleksiej pilot/ mechanik o duszy ojczulka.

Wolontariusze poprawią z pewnością swą kondycję fizyczną.

Na wschodzie ławica chmur z  wieżyczkami wróżącymi szybki rozwój wypietrzonych chmur,

a po stronie zachodniej z bojaźnią obserwowaliśmy przybliżanie się czarnego pasa chmur niosących nowę dostawą wody.Błekitny wycinek mial zaledwiew 50 km szerokości. W momencie rozpoczęcia holowania pojawił się etatowy cumulus nad tiurmoj / więzieniem. Być może funkcjonuje on stale z tego powodu, że pensjonarusze karmieni są często owsianką i grochówką. Z biegiem czasu w stabilnym powietrzu zaczęły się pokazywać  nowe fractocumulusy, ktore jak kamienie w rzece dawały szansę dostania się na brzeg frontowych chmur. Nie było dylematów odnośnie wariantów lotu, toteż cała grupa szybowców jak stado gęsi przemieszczała się sznureczkiem w kierunku linii frontu, a potem  do punktu zwrotnego nad którym od rana stała chmura.

Droga powrotna już po cumulostradzie nad wałkiem nawałnicowym frontu. Sebastian już od nawrotu wysunął się na prowadzenie ,ale na końcówce zawiódł go rządek chmur prowadzący do punktu dolotowego. Nie dały spodziewanego podparcia, więc trzeba było zwolnić, aby wiatr gnący brzozy do ziemi nie posadził go przed metą. Petr Krejcirik i Motuza trafili na korzystniejszy układ i przegonili go górą. Generalnie szośtka dla meteorologów i pilotów.

Dziś wszyscy wrócili do domu choć niektórzy mieli  sporo emocji nad laskiem przed metą podczas szkwału frontowego. Zawody osiągnęły próg 3 wyścigów wymaganych do ich zaliczenia.

Uczczono to gruzińską kolacją, a na jutro z prezesem rosyjskiej federacji szybowcowej Siergiejem Rjabczyńskim przygotowaliśmy kilka mis szaszłyków.

Piękny zachód słońca wróży dobry następny dzień. TK.