Wreszcie dzień godny święta.
Słońce dodaje skrzydeł. Wprawdzie mogła być powtórka z pierwszego wyścigu, gdyż deszczowe chmury nie chcą opuścić okolicy,
ale z biegiem dnia wilgotne strzępki przemieszczające się dość szybko na małej wysokości nie zlały się jak poprzednia w szczelną powłokę, a stanęły karnie w regularnych rzędach.
Przed lotami jak zwykle ćwiczenia praktyczne z techniki lotniki lotniczej, gdyż podczas pierwszego lotu wariowały wariometry. Po sprawdzeniu wszystkich przewodów pneumatycznych okazało się, że nieszczelny jest odcinek w stateczniku pionowym. Znów trzeba było zdejmować ster, ale trud daremny. Przewód jest nieszczelny w zalaminowanej części statecznika, więc trzeba będzie robić laparoskopię. Podczas zniżania się do linii Sebastian miał kolejne ćwiczenia szkoleniowe. Po otwarciu nie da się schować w powietrzu hamulców, więc dla wytracenia wysokości przed linią startu musiał ćwiczyć ślizgi jak na bombowcu nocnym PO-2.
foto Olga Kuzniecowa
Wyścig przebiegał w dobrych warunkach. Akurat w momencie odlotu na trasę uformował się ładny szlak ścielący się niemal równolegle wzdłuż linii trasy, toteż wzdłuż niego tasowało się towarzystwo. Jedynie Marek Niewiadomy wybrał ścieżkę pod drugi szlakiem, którzy początkowo był korzystniejszy. Przed pierwszy punktem przeskoczył go Sebastian z asystą. Tam był rozległy obszar bez chmur, toteż czołówka cofnęła się pod chmurki na pierwszym boku. Wielkie problemy miał Marek i kilku innych pilotów. Niewiele brakło by dołączyli oni do sympatycznego Wowy z Kamczatki. Gdy peleton doleciał do punktu zwrotnego, w luce pojawiły się chmurki,więc lot na wprost pozwolił im na odrobienie dystansu. Jakub Shrage dołączył do Sebastian, a za nim podążał „czeski szpekulant” Krejcirik. Powiodło się mu. Jego szlaczek na końcowym odcinku trasy okazał się aktywniejszy i pozwolił mu na odrobienie około 3 minutowego opóźnienia, a obserwacja szybowców poprzedzających na ominięcie niewielkiej strefy deszczu który znienacka spadł na Sebastiana i zasadniczo popsuł walory szybowca.
Gospodarze znów zaskoczyli wszystkich bardzo pozytywnie. Zwycięzcy wyścigu zostali obdarowani czarodziejskimi kulami.
foto Siergiej Rjabczynskij
Finisz był jak na Wielkiej Pardubickiej.
Foto Tomas Kuzmickas
Po locie znów poważne zajęcia. Tym razem w towarzystwie miejscowych ekspertów i po konsultacjach z Jurkiem Biskupem.
Problem poważny, bo trzeba było pruć skrzydło, aby dostać się do mechanizmu z trybami. Opór materii duży, bo korozja zrobiła swoje. Konieczne było dorabianie nowych narzędzi i odsłaniają się nowe problemy. Na dodatek drugi ” czeski szpekulant”, Ludek Kruger, miał także urodziny.Trzy dni po Petrze. Ludek również piękny czajnik podarowany mu przez organizatorów Z okazji urodzin napełnił czeską herbatką, toteż w namiocie odpraw, do którego wieczorem przeniesiono skrzydło, jest coraz weselej.TK
Dodano: 04.05.2016Przez: Henryk Doruch
-niepohamowany zwyciezca, gorace gratulacje!
PS.istnieje tzw.wielofunkcyjne narzedzie do wycinania otworow \ mala szczelina,nie pyli\.
Dodano: 04.05.2016Przez: kris burzynski
Gratuluje, trzymam kciuki i pozdrawiam, burza
Dodano: 04.05.2016Przez: Henryk Doruch
https://www.youtube.com/watch?v=U0jlgBbCxCw
-finisz,wyscig drugi…