Było mokro, ale wrócił błękit.
Deszcze spłukały pyły i sadze, więc przedwczoraj rankiem po raz pierwszy zobaczyliśmy z lotniska imponujący masyw Monte Rosa. Na lotnisku nadal gorączkowe przygotowania do otwarcia imprezy. Ruch na lotnisku można podglądać z kilku kamer. Montowany jest duży ekran ledowy w hangarze zamienionym na salę widowiskowo gastronomiczną.
Ciepło się nam zrobiło na sercu, gdy swym uroczym uśmiechem przywitała nas Iwona Góra. Pałac ze swoją 700 letnią historią jest młodzieniaszkiem wśród budowli tej ziemi, lecz zwiazane są z nim polskie akcenty. Goszczono w nim Tadeusza Kościuszkę, gdyż przyjaźnił się z Garibaldim. Jest jeż wątek romantyczny. W ogrodach pałacu pogrzebane jest serce jednego z polskich kompozytorów , który kochał się w córce właściciela pałacu.
Wczoraj po przejściu frontu chłodnego próbowano rozegrać pierwszy wyścig, ale potężne masywy Monte Bianco i Monte Rosa do wieczora generowały burze kryjące swoimi kapeluszami obszar rozgrywania zawodów,
i uraczyły pilotów obfitym deszczem. a nawet opadami gradu.
Dziś od rana piękny błękit. Wreszcie w pełnej krasie ukazały się pobielone już świeżym śniegiem góry.
Widać radośne podniecenie uczestników mistrzostw. Wyciągnięto szybowce nad Campo dei Fiori, ale wznoszenia głów nie urywają. Dwa szybowce spadły na lotnisko tuż po wyholowaniu, a ci którzy startowali na końcu , w tym Sebastian, mieli problemy z osiągnięciem linii odlotu na wysokości 1500 m n.p.m. Jednak o 14.30 zabrzmiało w eterze odliczanie i sakramentalne GO! Gromada białych kresek rozpłynęła się szybko w błękicie.Przed pilotami 250 km wyścigu podczas którego muszą z dużym marginesem omijać… polityków zgromadzonych nad jeziorem Como. Nię będzie łatwo, bo pułap mizernych wznoszeń niewielki. Cumulusy pojawiły się na wysokich górachów, lecz na trasie wyścigu ich nie ma, a rzeźba terenu niegościnna. Może przy wyższych górkach będzie lepiej. Tomasz