Uciekamy przed deszczem i grubymi chmurami.
Znajdujemy się na skraju frontu chłodnego, który faluje na granicu Polsko -Słowackiej. W takiej sytuacji nawet dokładna numeryczna prognoza pogody jest bezradna, bo brakuje dokładnych pomiarów z okolicy frontu, a standardowe sondaże co kilkaset kilometrów są niewystarczające. Prognoza pogody postraszyła nadchodzącymi grubymi chmurami, które związane z frontem atmosferycznym miały nasuwać się z północy. Starty nieco się opóźniły, z powodu małej awarii na starcie i dla naszej klasy skrócono czas konkurencji do dwóch godzin.
Jeżeli jakieś urządzenie może być źle obsłużone, to wczesniej czy później tak sie stanie. Jak widać daje się schowac podwozie w Dynamiku podczas startu.
Miło skorzystać z tak podarowanego wolnego czasu w słoneczny dzień.
Jednak w powietrzu okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Podstawa cumulusów była bardzo wysoko. Prawdopodobnie około 2700m nad poziomem morza, co powodowało że pomimo dużej ilości chmur w chwiejnej atmosferze warunki były fantastyczne. Dokładnie zasięgu chmur nikt nie mógł sprawdzić, bo nie wolno było tak wysoko latać. Wiosna to wiosna i nawet front czasami wygląda zupełnie inaczej.
To miało być „overdevelopment cloud base” a powstały piękne warunki.
Mieliśmy latać tylko 2 godziny między obszarami opartymi o Wielki Chocz na paśmie Choczańskim , które jest przedłużeniem Wysokich Tatr w kierunku zachodnim, i Szurany – na równinach Nitrańskiego Kraju.
Na północy posypał nieco śnieg i pokropił deszcz, ale nawet tam można było trafić na kominy o sile ponad 3m/s. Po raz pierwszy udało nam się prawie cała konkurencję przelecieć z Adamem Czeladzkim w parze. Start był bardzo szybki. Kilka kominów w których wariometr opierał się na 4-5m/s błyskawicznie rzuciło nas w rejon Doliny Liptowskiej. Wykorzystaliśmy środek doliny Martin, potem Wielki Chocz, nawietrzną Wysokich Tatr i na powrocie szlak w stronę Małej Fatry.
Szkoda, że tutaj obszar pierwszej strefy już się kończył.
W stronę powrotną nad Dolnym Kubinem ( po raz kolejny w tych zawodach) fantastyczny komin podniósł nas ku podstawom chmur i stamtąd był możliwy lot aż do kominów w Novakach.
Było to możliwe, ponieważ odkryliśmy noszenie środkiem doliny Martina i pod świeżymi kłaczkami dolecieliśmy aż do kraju Trenczyńskiego ( okolice Prievidzy) Tu niestety pogoda już się kończyła. Ja miałem ochotę wykorzystać słabsze noszenie nad Novakami i dokończyć trasę lotem ślizgowym ( Wczoraj 2m/s było już słabszym noszeniem) . Adam zaproponował skok pod szlakiem na zachód. Niestety to nie działało zbyt dobrze bo szlak już się rozpadał. Konkurenci wykorzystali na końcówce znów żagiel na Tribcu i małych górkach w kierunku Prievidzy. Mnie już takie rozwiązanie nie odpowiadało, bo po skoku w bok pod szlakiem moja trasa prowadziła środkiem doliny. Byłem znacznie bardziej na zachód.
I tak zebrałem kolejne zwycięskie wino do kolekcji.
SK
Dodano: 17.04.2015Przez: FALCON
brawo 🙂 5 zwycięstwo z rzędu
Dodano: 17.04.2015Przez: Janek
Jeszcze kilka butelek i można otwierać mistrzowską kafejkę na Żarze…
Dodano: 18.04.2015Przez: Marian Walecki
Brawo Sebastian, jesteś niesamowity!