Lecimy w TatryPogoda nieco się poprawiła. Nadal wiało z zachodu, ale nie zapowiadano dzisiaj deszczu. Po południu termika miała przedwcześnie gasnąć porwana dość silnymi podmuchami.
Silny wiatr, tak jak to przewidział Elmer w prognozie FCST24.COM tworzył falę i od razu po starcie udało mi się wznieść nad chmury. Bardzo szybko i potem już czekaliśmy na Adama i Tomka , by polecieć na trasę razem. Pierwsze kominy termiki z łatwością unosiły nad inwersję, gdzie królowała już fala, ale gdy podstawy się podniosły wydostanie się nad chmury nie było już takie łatwe. Nie mniej widać było , że cały rejon konkurencji jest uporządkowany w rytm jaki nadawała fala tłumiąc i wzmagając termikę. Odeszliśmy dość wcześnie, choć niektórzy mieli ochotę poczekać, aż termika się wzmocni i powstaną grubsze chmury, ale tak się nie działo. Polecieliśmy więc startując po krótkiej sesji zdjęciowej nad Prievidzą.
Ładniutki, pachnący JS1 Tomka Chudomenta.
Front, fala i górne zachmurzenie mocno utrudniły zdobywanie kilometrów w pierwszym obszarze trasy. W okolicy Dolnego Kubina ( znów) i Jeziora Orawskiego nasunął się cirrus, który odcinając ciepło ze słońca zlikwidował wszystkie kłaczki cumulusów. Z tego powodu nie było wiadomo, gdzie szukać noszeń. A że leciałem równolegle do fali, więc łatwo było trafić w linie na której dusiło. Równie dobrze mogłem trafić taką która nosi, ale niestety dzisiaj nie miałem szczęścia. Adam miał nieco kłopotów wcześniej, został z tyłu , więc postanowił polecieć po swojemu. Nie pchał się w cień w stronę Tatr, tylko poleciał w stronę Pilska, bo tam było jeszcze trochę słońca.
Po kłopotach nad Orawą miałem nadzieję , że zachodni skraj Tatr podaruje coś miłego, ale niestety, przy tym wietrze było bardzo turbulentnie i nie udało mi się wznieść. Poleciałem więc dalej, na Niżne Tatry. A tam, już wszystko działało. Północny wiatr łagodnie opływał szczyty i podnosił regularnie szybowiec wzdłuż całej grani. Do tego, od czasu do czasu zdarzały się silniejsze podmuchy. W sumie niepotrzebnie dałem się skusić, by podkręcić wysokość w jednym z nich. Należało wykorzystać cały żagiel do końca .
Nad Orawą pogoda się popsuła. Grube cirrusy rzucały cien i mocno dusiło.
Ale Niżne Tatry przywitały noszeniami od samego Liptowskiego Mikulasza.
Taktycznie, najlepiej było polecieć tym zboczem do końca, ale gdy sie robi zdjęcia …
Zachodni konieć Niżnych Tatr. W dali , Wielka Fatra.
Końcówka trasy była zaskakująco dobra. Żagiel na Wielkiej Fatrze – można się było spodziewać. Potem im dalej na południe, tym mocniejszy wiatr i na Vtaczniku można już było spotkać podmuchy w górę do 4m/s. Tribec, nie był gorszy i pomimo 40 km/h poczęstował kominem w którym można było nabrać już całą wysokość potrzebną do dolotu. Właściwie miałem plan, by końcówki przelotu spróbować na żaglu, po małych zboczach, ale kominy były tak silne, że w sumie znalazłem się zbyt wysoko i korzystałem tylko z termiki.
Na razie komputery piszą ,że wygrałem konkurencję, szybki rzut oka na wynik Radka, który teraz jest pokazany jako drugi, i widać, ze w pierwszej strefie poleciał zbyt krótko i potem brakło mu miejsca na to, by wykorzystać całe 2:30 przewidziane na dzisiejsza konkurencję. Niestety, trzeba było zacisnąć zęby i wlecieć w złą pogodę na początku trasy.
SK
Dodano: 14.04.2015Przez: Janek
Coraz piękniejsze zdjęcia. Wyniki też…
Dodano: 15.04.2015Przez: FALCON
Dzięki za relację. Od tego zaczynam dzień w pracy 🙂