Nie ma jak w Lesznie

Są miejsca gdzie byle zefirek uniemożliwia latanie.

W Lesznie możesz ustawić szybowiec na środku lotniska i startować na wszystkie strony świata, a dziewczyny ładne.

W Rieti też jest duże lotnisko, ale nie wchodzi się już przez słynną dziurę w płocie, gdyż już parę lat temu postawiono nowy wysoki płot. Nie ma też startów w kierunku miasta, toteż każdy zefirek paraliżuje lotnisko. Jak widać sąsiedztwo miasta jest dobre tylko dla miłośników lodów i wędrówek po sklepach.

Czekamy…. Czekamy …Czekamy na starcie, aby Franca ( autentyczne imię pani kierującej lotami) zdecydowała  się  rozpocząć holowanie.

,

Dłużą się takie chwil gdy niebo wzywa do harców.Niestety przy południowym zefirku nie nastąpiło to dzisiaj.

Przyszła czwarta i w końcu konkurencję  odwołano. Dlaczego? Ano dlatego, że wieje 3-5m/s z południa. W poprzednim tygodniu z tego powodu  nie startowano do konkurencji przez 3 dni.  W te dni  nasi koledzy którzy uczestniczyli w pierwszej części tego zgrupowania  po  odwołaniu wyścigu startowali przy pomocy silnika  naszego „Arcusa”  i każdorazowo oblatywali trasę planowanej konkurencji.

Dzisiaj  postąpiliśmy podobnie jak oni.

Choć po 16-ej nie zostało wiele czasu i słońce pędziło za Atlantyk, to pod pełnym pokryciem cirrusa na północy

i schodzącymi niemal do jeziora  Lago Salto cumulusami na południu, zdołaliśmy dolecieć na  w prądach zboczowych  daleko za Gualdo na północy. Trafiło się nawet jedno wznoszenie 3,5/sek.

Potem w drugą stronę, także na „żaglu”, nad Majell’ę daleko na południu.

Nigdy tam jeszcze nie byłem.

Okazało się, że to piękny kawał skały.  Dolot do nich był dość problematyczny, gdyż chmury nawiewane od Morza Tyrreńskiego zostawiały niewiele prześwitu nad jeziorem i nie było wiatru.

Potem Gran Sasso  i bryza uczesana na Majelli.

A na ziemi taka niespodzianka. SK