Choć słońce i Wezuwiusz podgrzewają, nie zawsze jest dostatecznie gorąco.
Wczoraj odwołali konkurencję o 16 po południu. Do wieczora daleko, więc mimo wszystko chcieliśmy polecieć. Jednak okazało się, że nasze mikrofony nie działają i nie uda nam się porozmawiać w wieżą. Bez łączności radiowej mogliby uruchomić akcje ratunkową i byłby kłopot. Nie pozostało więc nic innego jak spędzić popołudnie w cieniu warsztatu.Dziś od rana zapowiadało się dość słabo z powodu gęstego cirrusa na niebie. Stabilną masę powietrza trzeba było podgrzać do 29 stopni aby ruszyła termika. Brak słońca, do tego słabszy wiatr niż wczoraj = zero latania. Tak własnie oceniał dzień meteorolog.
By nie tracić dnia na nudne wyczekiwanie przed lotami pojechaliśmy rano na szczyt Terminillo.
Na szczycie trochę wiało, ale dopiero powyżej 1800m. Słońce zasłaniały chmury wysokie, mimo to w okolicy widać było trochę cumulusów.Meteorolog wyraźnie mylił się nie wróżąc ich rozwoju.
Podziwialiśmy stadka koni hodowanych na dziko, spacerujących po szczytach i drogach.
Zdobyliśmy mała przełęcz i pośpiesznie wróciliśmy na start, gdy akurat na próbę wyholowano pierwsze dwa rządki szybowców. Niestety nam nie dali wystartować, choć wszystkie pozostałe samostarty poszły w górę. Trudno.
Początek latania bardzo słaby. Noszenia poniżej metra. Pierwsze pasmo gór praktycznie nie nosiło,
ale nad Avezzano pojawiła się ogromna konwergencja i zabrała nas w górę w 3.5m/s. Odbiliśmy trochę z wiatrem i do strefy.
W tym miejscu uznałem, że lepiej wygląda północ, gdzie było mniej cienie rzucanego przez wysokie chmury .
Polecieliśmy tam przez Gran Sasso, Monti della Laga i Vettore. Niestety. W krótkim czasie nasunęła się nad ten obszar z zachodu inna masa powietrza w której powstały wypiętrzone na kilka tysięcy metrów chmury i zaczęło nawet padać. Dalej, gdy minęliśmy już lotem ślizgowym Nocera Umbra i Foligno i spadliśmy na mniejsze górki, wiatr zesłabł i do tego zmienił kierunek wiejąc niemal równolegle do łańcuchów gór, ale dawał jeszcze słabe noszenia żaglowe. Trudno nam było wrócić z końca strefy, z Gualdo, albo może lecieliśmy zbyt ostrożnie. Mam jednak wrażenie, że szybowiec który leciał z nami mniej ostrożnie musiał uruchomić silnik w deszczu na trawersie Nocera Umbra.Taka to loteria w tych górach z których widać po obu stronach morze. Trzeba było spytać konia na Terminillo o drogę i o pogodę. Pasą się cały dzień na tych szczytach to powinny coś wiedzieć. SK