Czarownice mamy na medal.
Następny konkurent miał pecha. Zaprzyjaźnione czarownice, w domu mamy nawet jedną która pochodzi z Łysej Góry, obiecały użyć swych mocy by przeszkodzić naszym konkurentom na zawodach. Szczególnie tym, którzy uczepili się jak rzep psiego ogona i latali za naszymi Dianami odchodząc za nami na trasy. Przed startem było to komiczne, bo bardzo łatwo było mnie znaleźć szukając na niebie wężyka szybowców latających jeden za drugim. Za karę , za sprawą czarownic, w poprzedniej konkurencji padł Japończyk. Dzisiaj tę sama taktykę wypuszczania chcieli zastosować Francuzi i dosięgła ich klątwa. Latali za mną, ale jak to w przysłowiu złapał Polak Tatarzyna a Tatarzyn za Łeb trzyma, odwróciłem role i zacząłem za nim latać tuż za ogonem, dając wyraźny sygnał, że w kiepskiej pogodzie nie odejdę pierwszy na trasę. Postanowiłem wyłączyć myślenie, nie oglądać pogody i wisieć na czyimś ogonie. Wielu zawodników chciało polecieć za mną a ja czekałem na Francuzów a Francuzi na mnie. W efekcie w pogarszającej się pogodzie cały peletonik wisiał nad lotniskiem. Gdyby zawodnicy się nie oglądali na nas, większość doleciała by dzisiaj do mety. A tak wielu musiało wracać na przyczepach z odległych pól w tym, pechowo, mój najgroźniejszy rywal. Konkurencję wygrali Argentyńczycy wraz z pilotem z Urugwaju, którzy bez oglądania się na gierki przedstartowe polecieli tak jak należało, zaraz po otwarciu linii startu.
Jak widać regulamin zawodów szybowcowych ma swoje ułomności, że opłacają się takie manewry. Jeszcze gorzej, gdy pogoda jest bezchmurna wtedy zwykle wygrywają ci, którzy nie lecą sami, a za innymi. Na zawodach GP tego nie ma i dlatego wolę tamta formułę.
Nie wiem co to było, ogon węża, czarny kot, rozbite lusterko, ale podziałało. Serdeczne podziękowania dla czarownic.
Piękne zdjęcia z dziś są autorstwa Stanisława Malinowskiego.
Konkurencja była bardzo trudna. Ustalone 0,5m/s wznoszenia to był wielokrotnie dobry komin.W tylnej części frontu nasunęły się na nasz rejon grube chmury cirrusa i odcięły światło słoneczne. Gdy nie było słońca, kominy termiczne były bardzo słabiutkie. W efekcie należało tylko dolecieć do lotniska. Prędkość nie miała większego znaczenia i spokojnie w grupkach krążyliśmy nad zżętymi zbożami. Poniżej zdjęcie z okolicy Borka Wielkopolskiego.
SK
Dodano: 06.08.2014Przez: Janek
Gratulacje – przysłowia są mądrością narodu. Piękna walka z przeciwnikami i pogodą. Pozdrowienia
Dodano: 06.08.2014Przez: Krzysztof (Kris) Burzynski
Sebastian, trzymam kciuki i czytam wszystko co piszesz Ty i Twoj Tata. Podziwiam Jego talent pisarski (pisze wiecej i czytam to z zapartym tchem). Pozdrawiam serdecznie, kris (krzysiek) burza
Dodano: 07.08.2014Przez: W.G. Łopoń
Pozdrowienia i gratulacje od czarownic z Łysej Góry oraz kibiców z Łoponia.
Oczekujemy niecierpliwie na spotkanie a jedyne możliwe skomentowanie 8 dnia to ” pięknie k…a pięknie”.
Dodano: 08.08.2014Przez: Zbigniew Rauch
Mysle ze Tomek mògł by napisac dalsza czesc Medali na Chmurach,ba chyba nawet musi przez swojego syna ktory ma ich tyle ze sa klopoty z policzeniem.Sebastian Trzymam kciuki .Jestes najlepszy
Dodano: 11.08.2014Przez: sebkaw
Kto dziś czyta książki?
Tylko starsze panie wracają do nie spełnionych marzeń i romansów. TK