Gallery
dsc_9257

Wojtek wylądował.

[fb_button]

Po długiej podróży z Europy

Wojtek Kos wylądował  z opóźnieniem w Bariloche. Znalazł się  wraz  z czeskimi pilotami, wsród ostatnich  uciekinierów, którym udało się zbiec przed falą śniegu i wiatru paraliżującą lotniska na starym kontynencie.  Na swoje szczęście, inaczej niż Czesi, Wojtek wsiadł do samolotów planowo, natomiast miłośnicy piwa zza naszej południowej granicy mieli okazję spędzić dodatkowe 24 godziny na lotnisku pod Paryżem  – zmniejszając wydatnie zapasy złotego trunku w tej części Europy.  Po takiej wyczerpującej podróży, Wojtek nie miał problemów z adaptacją do nowej strefy czasowej. Po ekscytującej wieczornej rozmowie padł upajając się zasłużonym odpoczynkiem w nocy. Rano  nie daliśmy się zwieść złym prognozom pogody i zasiedliśmy we dwójkę do Nimbusa.  Szybowiec, choć przeciążony bardzo bogatym wyposażeniem do lotów wysokościowych, bez większych problemów wzniósł nas nad jezioro Nahuel  i stąd po nawrocie , oraz  uzyskaniu zgody od kontrolerów , pognaliśmy przez  ich podwórko kierując się ku górkom  na południe od lotniska. Poczatkowo wznosiliśmy się w turbulentnych rotorach za górą Ventana a potem korzystając z  niezbyt mocnych w tym dniu wznoszeń falowych dolecieliśmy   na  195 poziomie lotów /FL 195  – 6000m npm/ nad lotnisko El Maiten. Nie był to rekordowy przelot, ale pozwolił Wojtkowi oswoić się z właściwościami szybowca i jego bogatym wyposażeniem.  Ja ćwiczyłem  hiszpański próbując nawiązać łączność z Esquel. Najwyraźniej nie był to jezyk Cervantesa , gdyż nie chcieli ze mną gadać albo zwyczajnie nie słyszeli nas za górą.

Po 5 -ciu  godzinach dotarliśmy nad szczyt wulkanu Tronedor i przyjrzeliśmy się wariantom tras wiodących do tamtejszych lodowców i podziwialiśmy z góry  kilkusetmetrowe wodospady . Szturm na tę górę miała realizować pozostała część naszej  ekipy dowodzona  przez niezwykle aktywnego Piotra Pawłowskiego.  Z pewnością będą mieli bogate przeżycia i doznania , ale zbyt krótko tu jesteśmy i jeszcze niewiele wiemy na temat tutejszej topografii, oraz specyfiki warunków atmosferycznych abym  mógł  „odpuścić sobie” okazję do rekonesansu i  treningu na rzecz pięknej turystyki. Przyszły tydzień wróży nam co najmniej trzy  dni silnej wentylacji tego regionu –  na utrapienie pieszych a ku uciesze latających. Jak przystało na solidnych użytkowników  kontrolowanej przestrzeni lotów , przepuściliśmy kulturalnie samoloty linii  LAN , oraz AUSTRAL odlatujące z pasażerami w daleką podróż  i z atencją należną  prawdziwemu  statkowi powietrznemu po raz kolejny przećwiczyliśmy procedury lądowania na lotnisku pod nadzorem kontrolera. Jak widać loty szybowców da się bez problemu pogodzić z ruchem powietrznych transatlantyków.

Ten spacerowy locik dał mi sposobność odreagowania wczorajszego dnia, pracowicie  spędzonego przy biurku. Musiałem wypełnić …80 stron druczków FAI , aby udokumentować te dwa dłuższe loty które udało mi się tutaj wykonać.

SK

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com