Startujemy o ósmej rano.Nie ma pośpiechu, bo pogoda nie zapowiada się rewelacyjnie. Dzisiaj moja kolej na lot z Jeanem. Zaplanowaliśmy 1600km. Pierwszy etap na północ, w okolice Chapelco i Cordiliera del Vento a następnie na południe dcp 500. Pierwszy odcinek, o długości 500km, lecieliśmy z wiatrem, ze średnią prędkością około 225km/h. Z pewnymi trudnościami udałonam się wrócić przez turbulentny ślad wulkanu Lanin i zamknęliśmy pierwsze 1000km z prędkością 173km/h. Szkoda, że nie było wiadomo o doskonałej pogodzie na północy. Można było porzucić zadanie i tam polecieć, ale ambitnie pchaliśmy się na południe. Ohlman wrócił z przelotu na południe, na który wybrał się o świcie, bo wleciał pod końcówkę frontu która uraczyła go deszczem. Dla nas pozostały równie nieciekawe warunki, w słabym wietrze o południowej odchyłce mieliśmy spore trudności z dotarciem nad punkt zwrotny koło Esquel. Ale udało się dzięki kilku eksperymentom i cierpliwości. Wróciliśmy w okolice lotniska przelecieliśmy nad punktem 5032 ( punkty biorą nazwę od szerokości geograficznej na której są) kończącym trasę i dołożyliśmy jeszcze parę km lecąc na północ, bo do zachodu zostało jeszcze ponad godzinę. Jesteśmy potwornie zmęczeni ponad 12-godzinnym lotem. Jutro kolej na Piotra i Bruce’a. Wygląda na to, że mogę zgłosić rekord Polski na trasie docelowo powrotnej 1000km i wszystkich mniejszych DCP. Trzeba to sprawdzić w aktualnej tabeli rekordów.
SK