Pogoda zbyt błękitna, więc Sebastian i Zbyszek nadal odrabiają gościnę na dwumiejscówkach.
Nam uprzykrzyły się już bardzo chmury, toteż wielu ziomków pyta kto ukradł słońce. Bez księżyca łatwiej się obejść… Natomiast nad RPA nadal nudny, saharyjski, błękit i tylko od po obrzeżach tej rozległej diamentowej ziemi pomykają burze. Dziś po południu wybudowało się kilka super komórek we wschodniej części kraju. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na to jak bardzo interesująco powietrze opływa od kilku dni tę część afrykańskiego kontynentu. W stosunkowo niewielkiej odległości od brzegu formuje się w godzinach przedpołudniowych bardzo regularny,solidny, łuk chmur, który ciągnie się od trawersu Madagaskaru wokół Przylądka Dobrej Nadziei i zawija na północ ku Namibii. Morning Glory to przy tym pyłek dmuchawca. Przypuszczam,że jest to gigantyczna konwergencja, bo dolne chmurki napływające od Oceanu Indyjskiego wędrują pod prąd układu barycznego. Bryza o tej porze powinna już być nad kontynentem. Dzisiaj Zbyszek Nieradka natknął się na żeńską część lwiej rodziny.Młode lwiątka pod okiem mamy i ciotki wybrały się na spacer. Widok sielankowy. Tylko,że te piękne kociątka, które chciałoby się pogłaskać, po napotkaniu przedstawiciela słabszego pluszaka pokazały iż wiedzą już jaki jest użytek z ząbków i pazurków