Krótka historia krótkiego wyścigu.
Cała Europa w chmurach i dość gęsto pokrapiana, ale Lazurowe Wybrzeże ma swoje przywileje,więc nawet w strefie frontowej da się latać. Welon chmur wysokich był gęsty, lecz płynęło pod nim wilgotne powietrze, toteż nawet niewielkie nagrzanie skał wyzwalało kominy znakowane dziś cumulusami. Regis Kuntz wypłoszony wczorajszymi kłopotami wyznaczył „piętnastkom” zaledwie półtoragodzinną obszarówkę.
Nasi piloci odlatywali razem, lecz tuż po przekroczeniu linii startu rozpierzchnęli się niczym wyprzęgnięta trojka. Nie trwało to długo, bo już nad zapora Montagne de Lure spotkali się koło przełęczy, gdzie musieli się trochę podwindować, aby swobodnie przekroczyć tę barierę. Kominy nie były imponujące, bo wariometry oscylowały koło jedynki, ale połączenia chmur pozwalały na dość skuteczne połykanie przestrzeni. Nasi piloci trzymając się konsekwentnie linii wiatru.Dolecieli razem do północnego końca koła nawrotów wyznaczonego wokół Serres.
Dużą część odcinka wiodącego do drugiego obszaru przebyli wracając niemal tą samą trasą, aby trzymać się linii szlaczków. Dopiero przed Bramą Prowansji skręcili poza St.Auban , w celu zahaczenia o skraj strefy. Stąd już dość szybka jazda do mety, przed która niemal dopadli poprzedzającą grupkę Francuzów.
Konkurencja tania, za 500 punktów, ale ładnie wygląda, gdy trzy polskie nazwiska otwierają dzisiejszą tabelę wyników i nasi chłopcy zdołali urwać 80 punktów najważniejszym konkurentom. TK
Jak widać na zdjęciach Judyty Czyż, kolor Prowansji jest inny niż naszych łąk.