Gallery
dsc_9257

Wykrakałem

[fb_button]

W poprzednim wpisie stwierdziłem, że będą tu fuksy i stało się.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Piękny błękit i wcześnie pojawiające się fractocumulusy nad szczytami wróżyły dobrą pogodę, ale po południu w centrum Pirenejów przewidywano burze.W wyścigach Grand Prix nie rozgrywa się długich konkurencji, aby nie znużyć kibiców śledzących loty przez internet.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oczekiwanie na starty umilały nam miłe dźwięki,jak w hinduskiej świątyni. To dzwonki krów i koni, których stada pasą się na okolicznych łąkach.

Kwadrans przed 13-tą rozpoczęto holowanie.Wlecze się tu szybowce bardzo wysoko.Pierwsze dwa odcinki trasy przebiegały wzdłuż pasma zamykającego od północy naszą dolinę. Chmurki ze wznoszeniami sięgającymi 5m/sek. układały się jak paciorki nad skalistym grzbietem.

Sebastian prowadził peleton.W pewnym momencie silny komin wyniósł go niemal na 4000 m. Kontynuował lot wzdłuż południowych zboczy sfałdowania. Francuzi doskonale znają te góry. Bouderligue ze swym partnerem poprowadzili drugą grupę wyższym północnym pasmem przez malownicze formy skalnego rezerwatu. Ich tropem podążył Łukasz Wójcik. Pozwalały na to bardzo wysokie podstawy, ale gdyby chmury układały się niżej mieliby problemy w przekroczeniu przełęczy zamykających dolinę. Na drugim punkcie znów uformował się duży peleton. Sebastian próbował oderwać się manewrem odbiegającym wzdłuż skał do środka trasy. Nadłożył parę kilometrów, ale ale miał korzystniejszy układ wznoszeń podtrzymujących, więc spotkał się z czołówką na punkcie zwrotnym.
Tu nabrał się na manewr Gostnera, który zakrążył we wznoszeniu. Okazało się zbyt słabe. Tuż obok peletonik wyczesał silniejszy komin, a gdy Sebastian doleciał do niego wznoszenie słabło na dole.

Sebastian nie lubi występować w roli malca goniącego starszych kolegów, więc gdy różnica wysokości urosła do około 200 m postanowił samotnie szukać szczęścia. W poszukiwaniu mocniejszego noszenia pod ładnie wyglądającymi chmurami dryfującymi wzdłuż pasma ograniczającego od południa dolinę La Cerdanya. Koncepcja wydawała się dobra, bo łańcuch ten był lepiej nasłoneczniony i wiódł wprost do ostatniego punktu nawrotów. Jednak tu odezwała się specyfika obszaru. Peleton po nabraniu wysokości poleciał stroną północną. Tu początkowo postraszył ich deszcz. Adama Czeladzkiego omal nie zamknęło po paskudnej północnej stronie łańcucha, lecz zdołał uciec przez jakieś siodło. Potem zaczęła podnosić towarzystwo burza budująca się nad centralnymi pasmami i w locie po prostej wszyscy mknęli na złamanie karku do mety. Sebastianowi nie udał się manewr. Piękne chmury nie dawały spodziewanych wznoszeń i zleciał do niebezpiecznej wysokości.Tutejsze pola nie zachęcają do lądowania.   Punktowane jest tylko 9 pierwszych miejsc,więc gdy na końcówce pojawił się deszcz nawrócił ku chałupie.Wygrał Niemiec Tilo Holighaus przed Litwinem Gintasem Zube.Wójcik na 6. miejscu zarobił 4 punkty, a Czeladzkiemu dziewiąta pozycja dała 1 punkt premii.

Trudno. Nie zawsze świętego Jana, ale zawody dopiero rozpoczęły się. Tomasz

Komentarze

Dodano: 09.06.2019Przez: Michal Nawalany

Powodzenia!

Dodano: 10.06.2019Przez: poczatkujacy

wspaniale opisana porazka

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com