
Czasem nawet gorące słońce nie rozbuja atmosfery.
Zimna bryza z oceanu opływającego Antarktydę wytłumiła noszenia i tylko daleko nad górami było widać cumulusy, więc tylko Mirek Matkowski, trzeci z mojej eskadry, zdecydował się na latanie.
Męczył się na ASW 27 przy silnym wietrze w bezchmurnej termice z zasięgiem noszeń do 900m.
Ja i Łukasz Grabowski skorzystaliśmy z dnia aby zrobić pranie, zważyć ponownie szybowce. Potem zabraliśmy się za poprawki w jego „Dianie”. Przydało się moje doświadczenie nabyte podczas dwu tygodni pracy z prototypowym egzemplarzem szybowca, który na Żarze przygotowywałem do mistrzostw.
W szybowcu Łukasza jeden z zaworów był tak zapieczony, że nie zdołaliśmy go wyjąć z braku odpowiednich narzędzi, ale efekt działań jest dobry. Nic nie cieknie.
W sąsiedztwie stoją dwa nowe JS3, toteż dokonaliśmy dokonaliśmy oględzin „tajnej broni” konkurentów.