Sebastian i Ilja sprawdzili dziś łąkę w Khurzuk Ushkeken wśród gór.
Niż nad zachodnia Rosja i Ukrainą nadal przewala z południa przez Kaukaz ogromne ilości rozpędzonego powietrza. Zasysa przy tym mnóstwo wilgoci z Morza Śródziemnego i Czarnego. Utworzył się front ciągnący chmury od Krety, przez Kaukaz , Moskwę , aż do Murmańska, potem na Białoruś. Góry od strony Gruzji spiętrzają chmury w gęsty„mur halniakowy”. Te rzęsiście polewają zbocza i przewalają się poza skalną barierę. Na dodatek Morze Kaspijskie podrzuca swoje przegrzane opary na północne stoki.
Tworzyło to przy ziemi przeciwstawny ruch powietrza z obu stron gór– konwergencję.
Skutkiem tego także Dagestan, Czeczenia , Osetię Północna, oraz Karaczajo- Czerkiesja pokryte były zwartą powłoka niskich chmur płynących około 80 km tuż nad płaskowyżem w kierunku głównego skalnego pasma. To stanowiło dzisiaj barierę broniąca dostępu do szczeliny fenowej nad szczytami.
Po południu warstwa tych chmur podniosła się na tyle, że Sebastian z Ilją podjęli próbę przedarcia się „Arcusem” do strefy falowej.
Warstwa przyziemnych chmur była cienka, powstały w niej szczeliny a za Elbrusem rotor i fala działały według klasycznych reguł. Tym razem mocarne wznoszenie falowe przekraczało 1o m/sek. Szczęście nie trwało jednak długo. Wykonali krótka wycieczkę ku Soczi , potem sprawdzili pola falowe po wschodniej stronie,
lecz układ frontowy przerzucił ogromne ławice chmur, które przykryły obszar Kisłowodska, aż do ziemi. Niezbyt miła sytuacja, bo w perspektywie był daleki lot z wiatrem, ku równinom na północy, przez grożące oblodzeniem chmury, albo grożące konsekwencjami lądowanie w Gruzji, lub Turcji. Tym razem przydała się inwentaryzacja pól przydatnych do lądowania jaką wykonano latem w początkach pierwszej wyprawy.
Dolina w pobliżu Kurzuk Ushkeken nie była jeszcze zamknięta przez chmury, więc w jej kierunku spłynął szybowiec ku zdziwieniu stada krów, które nigdy dotąd nie widziały tak wielkiego ptaka.
Płaszczyzna łąki rozległa, ale z kamieniami i leży na wysokości 1500 m. Droga do niej kręta i długa. Gdy rozmawiałem wieczorem z Sebastianem ekipa z wózkiem transportowym miała jeszcze 20 km meandrowania górską drogą.
Chłód nocy i deszcz zafundowały pilotom ciężką próbę przetrwania, lecz gościnny leśnik Ramzan przygarnął do swej chaty, ogrzał, osuszył i nakarmił przy prawdziwym piecu.
Droga powrotna też była atrakcyjna. I nich ktoś powie, że szybownictwo nie jest atrakcyjne !
Tomasz Kawa
Dodano: 22.09.2016Przez: Henryk Doruch
-sprawdza sie rosyjskie powiedzonko:
„v tiesnotie,no nie v obidie!”
(w ciasnocie ale bez obrazy)…
-czy naped zawiodl?
Dodano: 23.09.2016Przez: sebkaw
Po co napęd gdy się ma zbyt dużo wysokości ? Zbyt dużo chmur z lodem grodziło drogę do ziemi. tomasz
Dodano: 24.09.2016Przez: Henryk Doruch
Dzięki!
(niepełne wykształcenie podstawowe daje o sobie
znać!)