Gallery
dsc_9262

Himalaje zdobyte.

[fb_button]

Realizacja projektu latania w Himalajach to jak zdobywanie szklanej góry.

Nasz wyjazd, to jedno wielkie pasmo problemów w którym po rozwiązaniu jednego pojawiało się kilka innych. Po załatwieniu jednego zezwolenia pojawiała się potrzeba uzyskania kolejnego. Po zapłaceniu jednego rachunku tworzono następne i tak w kółko. Przewoźnik za swoją nieudolność chce nas obciążyć wygenerowanymi z własnej winy dodatkowymi kosztami. Na dodatek trafiliśmy na okres w który z powodu walki politycznej, na okres pierwszych wolnych wyborów w praktyce przestało funkcjonować państwo. Było kilka wybuchów i wojsko na ulicy. Gdyby ktoś spośród nas podejrzewał skalę trudności prawdopodobnie nie pojechalibyśmy do Nepalu. Przede wszystkim transportu ślimaczył się w niewyobrażalny sposób i to na każdym etapie. Do europejskiej świadomości nie docierają  już fakty, że 700 km przez Indie trzeba jechać tydzień a pokonanie drogi od granicy, które zajmuje 5-6 godzin w wykonaniu hinduskiego kierowcy musi trwać dwie doby, ani dlaczego załatwianie prostych formalności celnych musi trwać 2 tygodnie. Przeszliśmy wszyscy ciężką szkołę cierpliwości. Jakby dla dopełnienia tego splotu przeciwności, gdy szybowiec dotarł wreszcie do Pokhary skończyła się dobra pogoda i zaczęło padać. Czyżby złośliwy los usiłował nam zabrać także te ostanie dni?

Pionierski lot w Himalajach

Pada, nie pada, trzeba latać. Jest 19 grudnia 2013 r. Szybowiec zmontowany i gotowy do lotu. Z jednej strony radość , a z drugiej żal, iż tak wiele trzeba było walczyć, aby do tego doszło. Na koniec jeszcze ta katastrofa pogodowa. Z czym my wrócimy do Polski jeśli się nawet nie oderwiemy od ziemi? Już widzę twarze,wypowiedzi i wpisy różnych złośliwców. Choć pogoda absolutnie się do tego nie nadaje to na przekór przeciwnościom trzeba się wznieść do historycznego lotu. Odbyłem go z ojcem, który przez cały czas towarzyszył mi i cierpliwie wspierał na lotniczej drodze. Niemal we mgle wykonaliśmy lot nad górą Sarangkot, która jest bazą paralotniarzy. Udało się polatać tylko kilkadziesiąt minut, ale było to bardzo potrzebne doświadczenie na kolejne dni. Przy tej  uroczystej okoliczności  tato złożył hołd ofiarom Himalajów rozsypując z szybowca płatki kwiatów, aby wiatr rozniósł je po górach.

ASH 25 wśród ATR-ów 

Szybowiec na lotnisku komunikacyjnym to spory kłopot, zwłaszcza gdy zbiegają się  loty komunikacyjne i ATR-y lądują co 5 minut. Wieża stara się utrzymać separację jak w lotach IFR , choć nie ma do tego warunków, ani wyposażenia. Także od nas oczekują bardzo sprawnego kołowania, według tych samych reguł, choć nie mamy takich możliwości. Szefowa wieży zastrzega, że wolno nam wykonać tylko jeden lot dziennie.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przy kołowaniu przed i po wylądowaniu trzeba korzystać z asysty przy skrzydle. Lądujemy na dywaniku u kierownika lotniska.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA Szef stwierdza kategorycznie, że na pas nie może wchodzić nikt i mam sam zakołować a po lądowaniu zjechać drogą kołowania do stojanek. Znów negocjacje… Ja wolałem latać w Tumlingtar, ale dostałem zgodę tylko tutaj. Cóż mam zrobić. Pozostały tylko dwa dni, więc musimy to jakoś razem przetrwać.   OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kolejny dzień wstawał także zimny i wilgotny, więc szybko zakryły niebo rozlane cumulusy. Tylko odrobinę poprawiła się widzialność i trochę wiało. Tym razem nad Sarangkot  latały roje kolorowych skrzydeł z nylonu. Łatwo ich ominąć, bo latają niemal wyłącznie w jednym kominie ( home thermal) w okolicy startowiska. Staraliśmy się trzymać z daleka, ale po krótkim czasie  dostajemy z wieży polecenie oddalenia się 10 mil dalej. Odlecieliśmy, ale  tam mgła. Kontroler czujnie pyta, więc wyjaśniam mu sytuację i znowu nas ustawiają. Porzucamy Sarangkot , przelatuję przez jezioro i parkuję nad górką ze stupą na szczycie. Gdy to zgłaszam dostaję „clear to land”. Nie ma dyskusji. Budzi się tęsknota za naszą przestrzenią G.

 Nadal negocjacje. Prognoza pogody jest bardzo zła. Wydaje się, że nie polatamy także w ostatnim dniu pobytu. Trudno. Widząc tok spraw już dawno postanowiliśmy wrócić tu w lutym. Umawiamy się na rozmowy. Trzeba pracować nad uzyskaniem zezwoleń w przyszłym roku. Rano pobudka wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Natasza  umówiła nas na spotkanie z przedstawicielami władz regionalnych, organizatorami turystyki, oraz na  konferencję prasową.OLYMPUS DIGITAL CAMERAWczesna pora spotkania wróży, że będziemy mieli do czynienia z bardzo konkretnymi i energicznymi ludźmi. Idziemy z ochotą i widać, że po omówieniu naszego projektu, pokazaniu kilku filmów,oraz  zdjęć z  imprez szybowcowych w różnych częściach świata będziemy mieli poparcie w przyszłości. Wspominam o potencjale jaki drzemie w Himalajach, które nie tylko są piękne, ale do tego nie ma nad nimi oficjalnie żadnych graniczeń przestrzeni do latania. Omawiamy możliwości drzemiące w niedokończonym pasie startowym. Wydają się bardzo zainteresowani. Po rozmowie w kawiarni przenosimy się na lotnisko i pokazujemy szybowiec. Pojawiają się dziennikarze i z nimi też trzeba spędzić trochę czasu. Powoli przygotowujemy szybowiec do latania w towarzystwie  Mikołajów w których wcielili się piloci z Avia Club Nepal.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pojawiła się szansa na lot.

Około południa słońce z trudem wydobyło z zamgleń najbliższe zbocza i wyzwoliło prądy termiczne, które uformowały anemiczne cumulusy opierające się o wierzchołki okolicznych górek. Elmer Joandi w swojej prognozie nie daje nam większych szans na przebicie się w górę do noszeń falowych. Ale jednocześnie prognozuje pola falowe na większych wysokościach na południe od Annapurny. Przedgórze gór będzie zakryte pełnym pokryciem do 4 tysięcy metrów.Dzieje się tak niemal codziennie, gdy jest więcej wilgoci. Nepal stanowi rozległą pochyłą płaszczyznę, która nagrzewając się powoduje przepływ z południa na północ w kierunku gór a to kończy się rozwojem dużego zachmurzenia na przedgórzu i dużą chwiejnością. Dopiero powyżej tego silne zachodnie wiatry związane z jet stream’em przynoszą suche powietrze w którym powstają nowe cumulusy i rotory na kilku tysiącach metrów. Wiatry na dole i na górze wieją dokładnie w przeciwnych kierunkach. Nad szczytami gór widać też zamglenia – chmury zwiewane ze szczytów wraz z tonami śniegu, które pokazują siłę żywiołu. Wieje niemal codziennie o tej porze roku.Jedyną zmianą jest siła i nieco większa składowa wiatru z południa czy północy. Nie wydaje się, że uda nam się na ASH wydostać nad chmury. Jego napęd nie pozwala na wznoszenie powyżej 2- 2,5 tyś metrów. Niemniej proszę Krzyśka, by zainstalował dzisiaj butle tlenowe, które po pierwszym dniu wyjęliśmy, by szybowiec do startu był choć trochę lżejszy. Składamy dziwaczny plan lotu i po krótkiej przerwie zgłaszamy się z szybowca z prośbą o przepchnięcie na plac postojowy. Uruchamiamy i starając się jak najmniej narażać wieży, w asyście jedynie 2 osób, kołujemy na silniku do pasa. Nie trwa to nawet 2 minut, do momentu startu. Znów upominają nas, by ominąć 10 mil Sarangkot, zgłaszam więc, że przelecę nad tym pasmem powyżej 7000 stóp, bo na zachód nie widać gór we mgle. Lecimy w kierunku Green Wall na silniku.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Te niskie w porównaniu do głównego pasma grzbiety chowają się w grubych na kilka tysięcy metrów chmurach pozostawiając nad rzeką niewielki prześwit. Niemal nic nie nosi, na dole nie ma wiatru a termika jest bardzo porwana. Wciąż na silniku wlatujemy na nawietrzną chmur i tu okazuje się, że możemy powolutku nabierać wysokości. Jest niewielki żagiel chmurowy i w końcu latamy samodzielnie.OLYMPUS DIGITAL CAMERA W dole widać już tylko fragment doliny rzeki a górą widzimy najwyższe szczyty Annapurny. Tylko tyle? Czy nie uda nam się zobaczyć Himalajów w całej okazałości? Wierzchołki cumulusów zwiewane wiatrem przechodzą cienkimi pasmami przez naszą lukę w zachmurzeniu. Muszę się bardzo pilnować by chmury nas nie zamknęły, bo latanie w tej dolinie bez widoczności byłoby bardzo niebezpieczne. Wyżej, będzie już bezpieczniej. W razie kłopotów mogli byśmy przelecieć na południe nad chmurami i tam nad niższymi górami  przebić się pod chmury. Gdy powoli zbliżamy się ku wierzchołkowi cumulusa okazuje się, że zaczyna to przypominać regularne zafalowanie. Cumulus zaokrąglony przez wiatr nosi po stronie zachodniej coraz lepiej.OLYMPUS DIGITAL CAMERA W końcu wynurzmy się na tyle wysoko, że roztacza się wspaniały widok nad białe morze chmur i wystające z niego pozostałe 4 tysiące metrów Himalajów. Wciąż nie mam jednak wysokości aby polecieć nad tą nieznaną płaszczyzną bez wyraźnych oznak zafalowania.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pod chmurami i w chmurach czają się zielone grzbiety. By polecieć w stronę  skalistych zboczy musimy być wyżej. Gdyby nie było noszenia wpadlibyśmy w chmury.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przesuwamy się pod wiatr, gdzie wyższy wierzchołek cumulusa wyraźnie stoi w jednym miejscu co znaczy tylko jedno – rotor i noszenie. Tam dobijamy do około 4500m,  ale niestety noszenie znów ustaje. Jesteśmy jednak już tak blisko południowego zbocza Machhapuchhare, że można się tam przesunąć, korzystając z wypukłości w zachmurzeniu. Nie wzięło się z niczego i powinno to oznaczać zafalowanie. OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ostrożnie, bez utraty wysokości. Wreszcie oddech…Zamglenia na zawietrznej świętej góry wyglądają jak porywane w górę kłaczki rotorów. Nie ma wątpliwości , że potężny podmuch odrywa je w górę zasysając z zawietrznej zbocza. Fala wpasowała się tak idealnie, że nosi dokładnie na zachodnim zboczu świętej góry. Bardzo mocno. Wariometr opiera się na końcu skali.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie możemy liczyć na wskazania LX bo ten zaciął się na 3000m a u Krzyśka zgasł. Winter w przedniej kabinie zablokował się na wskazaniu 4000m.Nie zdarzało się to naszym PZL. Mnie już tutaj nic nie dziwi. Od samego początku wyjazdu wisi nad nami jakieś fatum, które dba o uatrakcyjnienie każdego momentu kolejnymi przeszkodami. Mam jednak w kieszeni dodatkową nawigację a poza tym nad chmurami jest krystalicznie czysto. Trudno się zgubić mając tak piękne punkty orientacyjne w postaci pasma Himalajów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na południu chmury się kończą w okolicy Pokhary 40 -50 km od pasma i tam można bez problemu dolecieć z widzialnością a potem zejść do lądowania. Marzyliśmy o tym locie od kilku miesięcy, więc póki można sobie poradzić bez części wyposażenia idziemy w górę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Początkowo korzystam z bardzo silnego noszenia nad gałęzią świętej góry odchodzącą w stronę południową. Jest bardzo laminarnie i mocno. W końcu jednak noszenie słabnie i chciałbym zbliżyć się do głównego szczytu. Gdy tam wlatuję natychmiast zaczyna się nieprzyjemna turbulencja.Tak broni się  szczyt Annapurny Południowej.Za nią powstają silne rotory zaznaczone kłaczkami na wysokości około 10 tysięcy metrów. Zbyt niebezpiecznie… Lepiej nie testować wytrzymałości  pięknej maszyny Jensa  Kroegera.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wycofujemy się więc z powrotem na południowy skraj tego prądu, gdzie powietrze jest mniej wzburzone. Cykl jest bardzo typowy dla fali: rzuca, dusi i po kilkudziesięciu sekundach lotu pod wiatr kopniak od dołu porywa szybowiec o kilkaset metrów w górę. Dwa takie cykle i szczyt są na naszej wysokości. Potem jest już cisza. Próbuję przesunąć się pod wiatr, 140km/h na prędkościomierzu początkowo wystarcza, ale nieco wyżej stoimy już w miejscu. Oj, na tej wysokości oznacza to około 180 km/h a nawet więcej względem powietrza. Skoro stoimy to wiatr musi mieć mniej więcej taką siłę. Nie ma szans skierować dzioba gdziekolwiek indziej niż tylko na zachód, bo inaczej Buthan, albo Kalkuta…

Co jakiś czas wzywa kontroler z Pokhary upewniając się, że nie wejdziemy w drogę  jakiemuś komercyjnemu VFR. Niewiele słyszę z powodu otwartej na maksimum wentylacji,co nas chroni przed szronieniem owiewki, więc zakładam słuchawki.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dobry pomysł. Chwalę je sobie jeszcze z innego powodu. Polecieliśmy nad chmury zupełnie nieprzygotowani. Zaraz po konferencji z prasą, w jeansach i półbutach, bo nikt nie spodziewał się, że przebicie się w górę będzie możliwe… Słuchawki, choć trochę spełniają rolę czapki. Mimo wentylacji kabina zupełnie zaparowała i potem zamarzła. Krzysiek ma trudności by zrobić zdjęcie gór.Wyskrobuje dziurki w lodzie. Pozbywamy się lodu dopiero po godzinie wietrzenia kabiny.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na szczęście na skrzydle jest instalacja Jacka Witalińskiego z kamerą, którą możemy kierować w różne strony. I ta działa zaskakująco dobrze. Nawet w turbulencji i przy prędkości 200km/h  mimo ponad minus 30 stopni Celsjusza!  Widoki są niesamowite i nie mamy już wątpliwości, że było warto. Przypomina nam się po co tak uparcie pchaliśmy się w te wszystkie kłopoty.

Z wysokością szybowiec lata coraz szybciej, więc pomimo huraganu 180km/h możemy latać pod wiatr. Na prędkościomierzu 185km/h co na tej wysokości oznacza grubo ponad 250 i przesuwamy się wyraźnie do przodu. Obok gór przepływ jest bardzo laminarny. Nie próbuję sprawdzać co dzieje się między wierzchołkami po doświadczeniach z zawietrznej Annapurny. Natomiast po odwróceniu się z wiatrem prędkość względem ziemi natychmiast przekracza 400 km/godz. W tych warunkach lot do Everestu trwałby około 40 minut , ale stosujemy się do ustalonych ograniczeń.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oblatujemy Annapurnę Południową i Annapurnę I. Potężny spękany lodowiec robi wrażenie. Ta góra pochłonęła 40% śmiałków, którzy ważyli się zakłócać spokój na szczycie. Zastanawiam się co na to wpływa i wydaje się, że to właśnie wolne przedpole i dolina Kali Gandaki otwierająca drogę dla potężnych wiatrów zaskakują zmianami pogody. Nie chciałbym być teraz na tym lodowcu. Jeżeli w ogóle miałbym szansę ustać na własnych nogach, niczego bym nie widział a kryształki lodu działały by jak dysza piaskarki do czyszczenia metalu.OLYMPUS DIGITAL CAMERA Te smugi śniegu przeskakują wierzchołek majestatycznym łukiem, ale gdy przyjrzeć się szczegółom, wpatrzyć się, porównać wielkości skał nad którymi przelatuje lodowy pył to wyobraźnia podpowiada jak piekielne siły targają teraz powietrzem na tej górze. A my, w półbutach i bez czapki… Póki słońce świeci to łagodzi trochę działanie mrozu, ale nogi kłują tysiące szpilek, sztywnieją stawy i drętwieją palce.

Mam jeszcze misję – Szal Nadziei od dzieci z kliniki hematologii we Wrocławiu, który miał przelecieć nad Himalajami.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Annapurna też jest piękna, więc przez jakiś czas testujemy wytrzymałość szala, gdy powiewa za oknem unosząc prośby do nieba.

Robi się coraz zimniej, bo słońce chyli się ku zachodowi. Moja aparatura tlenowa podaje tlen nieregularnie, więc wkładam ją pod kurtkę. To pomaga, gdyż baterie odzyskują nieco energii. Nie ma co dalej ryzykować wracamy na południe nad Pokharę. Ostatnie przed zachodem loty komunikacyjne dolatują od strony Katmandu, więc omijamy lotnisko zachodnią stroną. Na tej wysokości i tak nikt tu nie lata, ale spokojna głowa kontrolera to dla nas priorytet.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

20 mil (36km) od pasma gór pokonuję na otwartych hamulcach, a i tak jesteśmy wciąż bardzo wysoko. W końcu w luce, jak w ciemnej studni, na dole pod chmurami majaczy bieluteńki budynek buddyjskiej Stupy Światowego Pokoju – świetny punkt orientacyjny. Wiem gdzie jestem, więc możemy bezpiecznie schodzić. By zwiększyć opadanie otwieram jeszcze podwozie i spiralą obniżamy się pod chmury. Nie ma już żadnego ruchu, toteż podchodzimy do lądowania najkrótszą drogą. Dziś otrzymujemy natychmiast zgody kontroli lotów na wszelkie manewry. Na pasie wychłodzony szybowiec ocieka skroploną wodą, a my kuśtykamy na zmarzniętych nogach. Wszystkim udziela się radość z tego uśmiechu losu, który przyszedł po tylu tygodniach trudności. Starcza nam nawet energii, aby rozmontować szybowiec.

Nepal może być  szybowcowym Eldorado.

Ministerstwo Kultury, Turystyki i Lotnictwa Cywilnego uwarunkowało udzielenie pozwolenia na loty na większym obszarze Himalajów sprawozdaniem z lotów w Pokharze. Tym razem nie mogliśmy polecieć na wschód, chociaż warunki na to pozwalały, ale gdyby nas w Nepalu nie było  nie moglibyśmy uzyskać rozszerzonej zgody na loty w przyszłości. Grudzień nie jest najlepszym momentem do latania w Himalajach. Jest co prawda bardziej sucho niż w czasie pory monsunowej, ale podstawa chmur jest niska i okresami/ tak jak właśnie przez 3 ostatnie dni /zdarza się, że niebo szczelnie pokryją chmury. Przy tym nad szczytami królują huragany. Plan wyprawy zakładał, że zdążymy polatać przed tym okresem, w listopadzie. Niestety realia transportu przez Indie  zniweczyły je. Nasz ostatni lot odbył się w warunkach, których chciałem uniknąć. Według uznanych poglądów przy wietrze powyżej 130km/h  rozwija się tylko przepływ turbulentny. Tymczasem lataliśmy przy 170- 180 km/h  a występowały regularne i silne zafalowania. Przylatując ponownie w lutym chcemy zbadać także możliwości latania z wykorzystaniem prądów termicznych i prądów zboczowych. Dopiero to pozwoli na pełną ocenę możliwości latania szybowcowego w Himalajach i szanse na stworzenia tu atrakcyjnego ośrodka lotów, oraz rozgrywania spektakularnych zawodów. Zyskaliśmy cenne doświadczenie.Choć wiatr  szleje na dużych wysokościach to nie sięga poniżej chmur ani między niższe góry. Nie ma więc kłopotu na lotnisku. Chmury również kryją podnóże gór tylko na określonej szerokości. Ich krawędź w porze zimowej  nie przekracza na ogół granicy z Indiami. Z drugiej strony rzadko można w Himalajach liczyć  na noszenia falowe poniżej szczytów. Potężne przyspieszenie  wiatru niszczy wszystko. Zostaje tylko turbulencja. Dopiero wyżej fala jest regularna, ale by tam latać, musimy przekonać CAAN do utworzenia specjalnej strefy.

Sebastian Kawa

 

Komentarze

Dodano: 26.12.2013Przez: Krzysztof Potocki

Gratulacje, gratulacje, gratulacje – czekam na opowieści na spotkaniu szybowników na Żarze 🙂
Krzysztof

Dodano: 26.12.2013Przez: Kuba W.

A już mi kciuki drętwiały 😉
Wesołych Świąt!

Dodano: 26.12.2013Przez: Witek Głowacki

Jak zwykle jesteś niesamowity w tym co robisz Sebastianie!

Dodano: 26.12.2013Przez: Andrzej Błahut

Gratulacje!
Za to co, się udało! Szlaki przetarte.
Powodzenia w przyszłości.Trzymam i będę trzymał kciuki.
Pozdrawiam!
Andrzej

Dodano: 26.12.2013Przez: Jerzy Oleszkiewicz

Chapeau bas !!!!
Szczere gratulacje.
Z wyrazami
Jerzy O.

Dodano: 26.12.2013Przez: Beata M.

Gratulacje i podziw!!! Panowie to co zrobiliście w tak pionierskich warunkach to wielki sukces mimo,że jeszcze nie spełnienie marzeń 🙂
Teraz bogatsi o doświadczenia odpocznijcie i…zrelacjonujcie światu, może sponsorzy sami się zgłoszą bo wreszcie uwierzą,że jesteście profesjonalistami, a szybownictwo to piękny i wyjątkowo „ekologiczny” sport.
Dziękuję za możliwośc zdalnego kibicowania p.Sebastianowi Kawie / i p.Tacie/ i świetną relację z wyprawy.

Dodano: 26.12.2013Przez: Alina Miszczyk

Gratulacje za wielką wytrwałość i upór w dążeniu do celu-zresztą jak zawsze!
Życzę spokojnych Świąt Bożego Narodzenia .
Dziękuję za szal:)

Dodano: 27.12.2013Przez: Witold Marek

Wielkie gratulacje. Czekam niecierpliwie na spotkanie z Panem na Zarze w przyszlym roku, Witold M.

Dodano: 27.12.2013Przez: Jan Zając

Panie Sebastianie! Gratulacje i uznanie za sięganie szczytów ludzkich możliwości! Wypraszam pomoc u NAJWYZSZEGO STWORCY! Wdzięczny pasażer z Zaru

Dodano: 27.12.2013Przez: Gurgul

Gratulacje, sledzilem kazdy dzien wyprawy. Wspaniale relacje, juz czekam na luty.

Dodano: 27.12.2013Przez: Jan Pietrzykowski

Gratulacje-jesteście Wielcy-cała ekipa.

Dodano: 27.12.2013Przez: Krzysztof Pruski

Wielkie Gratulacje!Życzę zdobycia Mt.Everestu w lutym i tak się zastanawiam czy zdobycie „korony Himalajów* tj 14 ośmiotysięczników w jednym locie jest możliwe?
Pozdrawiam serdecznie
KP

Dodano: 27.12.2013Przez: falcon

Jestem pełen podziwu dla twojej wytrwałości. Jestem w twoim wieku, w przeszłości latałem na szybowcach. Kiedyś powrócę i marze abyś nauczył mnie latać w górach. Jak zacząłem czytać o twoich sukcesach w Saint Auban tak z niecierpliwością czekam zawsze na następne.

Dodano: 27.12.2013Przez: Piotr

Gratulacie i dziekujemy za emocjonujace relacje z wyprawy!

Dodano: 27.12.2013Przez: Tomasz Smólski

Gratulacje
Czytam Twoją opowiesć z podziwem dla Twoich umiejętności, determinacji i z wypiekami na twarzy
Tomek

Dodano: 27.12.2013Przez: Włodek G.

Gratulacje!
Czytam z zapartym tchem każdy dzień relacji.
Szlaki przetarte,część celów zrealizowanych więc pora na przygotowywanie kolejnej wyprawy.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
Włodek

Dodano: 27.12.2013Przez: Irek

Witam
Gratuluje, kiedy będzie można obejrzeć film z tej wyprawy? i proszę o więcej zdjęć, pozdrawiam;)

Dodano: 27.12.2013Przez: Robert Teterycz

Gratulacje piękny gwiazdkowy prezent. Życzę dalszych sukcesów nad Mount Everestem.

Dodano: 27.12.2013Przez: JureK Rachanski

Gratulacje !
I brawo za wytrwałość !

Dodano: 28.12.2013Przez: Przemek J.

Veni, vidi, Gratuluję:)
Przemek J.

Dodano: 28.12.2013Przez: Piotr Grabowski z rodziną, Kraków

Królowa Dyscyplin Lotniczych spotkała się z Królową Łańcuchów Górskich.
Gratulacje! Bajeczna wyprawa do „Siedziby Śniegów” zwieńczona sukcesem. Panie Sebastianie… fatum nie fatum, jak się ma taki Szaliczek Nadziei żadna przeszkoda nie jest straszna.
Pozdrawiamy i czekamy na więcej. 🙂

Dodano: 28.12.2013Przez: WITEK KALISKI

W dalekiej Argentynie ,jusz mi kciuki zdretwieli sledzac tygodniami Waszych poczynan . Mistrzu , jestes godzien podziwu i uznania za wykazana wytrwalosc przed roznorodnymi trudnosciami . Zycze serdecznie Tobie , Ojcu ,rodzinom i calej ekipie WESOLYCH SWIAT !!
Niech Zyje POLSKA !!

Dodano: 28.12.2013Przez: Witold Mergist

Gratuluję determinacji i odwagi. Brawo. Wspaniała wyprawa. Polacy górą !

Dodano: 28.12.2013Przez: Konrad Witych

„W jeansach, półbutach i bez czapki” – a to tak się zdobywa Himalaje…?
To się musiało udać, nie wątpiłem ani przez chwilę 🙂 Jak nie Ty to kto?
Pełen uznania gratuluję Tobie umiejętności, Twojemu Tacie syna i całej ekipie tytanicznej wytrwałości w pokonywaniu piętrzących się trudności.
Właściwi ludzie we właściwym miejscu!
Zresztą ten szaliczek miał się tam właśnie znaleźć 🙂
Nie mogę się już doczekać innych opowieści na spotkaniu szybowników na Żarze.

Dodano: 28.12.2013Przez: Jarek Misiak

Od początku przedsięwzięcia jak najmocniej zaciskałem kciuki za sukces Pana Sebastiana i całej ekipy. Teraz z niecierpliwością czekam na „ostateczną rozgrywkę” z Everestem, takie efektowne i szczęśliwe postawienie kropki nad „i” w tej pięknej walce-przygodzie-wyzwaniu. Oby tylko sprzyjała pogoda, zmiękła nepalska biurokracja i nie zdarzyła się jakaś techniczna niespodzianka. JESZCZE RAZ GRATULUJĘ, ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW I OCZYWIŚCIE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!

Dodano: 28.12.2013Przez: Grzegorz WILK

To jest niesamowite co Pan robi!!! Trzymam kciuki za kolejna wyprawę…

Dodano: 28.12.2013Przez: Krzysztof Głowacki

Gratulacje!!!!!

Dodano: 28.12.2013Przez: Tomek Bytnar

Wielki Szacun za takie dokonanie. Pierwsze koty za płoty :-)… teraz już tylko czeka na zdobycie pozostałe 9 z 10 himalajskich 8-tysięczników. Powodzenia

Dodano: 29.12.2013Przez: M..R.Kozdra

Mistrzu jesteś wielki. Przyznaję Ci rubin do
nr. 1. do Twoich diamentów. Odbierzesz go wraz z certyfikatem we wrześniu na żarze .
Mieczysław Kozdra

Dodano: 29.12.2013Przez: Józef Kowalczuk

Wielkie GRATULACJE i szacunek Panu i reszcie ekipy. Mam nadzieje,ze teraz równiez Panski sport znajdzie wiecej uznania w mediach, co po tylu wspanialych sukcesach jest w pelni uzasadnione. Zycze dalszych tytulów i szczesliwego Nowego 2014 Roku

Dodano: 29.12.2013Przez: P. Batko

Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów. W 2014 roku Mount Everest będzie Twój!
Jesteś najlepszym sportowcem 2013 roku.
Sebastianie Kawa WIELKI 🙂

Dodano: 29.12.2013Przez: Maria Marczak

Przesyłamy gratulacje i wyrazy podziwu. Życzymy dalszych pięknych lotów w Himalajach, ciepłych czapek i butów zawsze gdy będą potrzebne. Pięknych widoków na Czomolungmę w lutym. Powodzenia i dużo cierpliwości. Maria Marczak wraz z rodzicami Margarytą i Tadeuszem Nagel z Ostrowa Wielkopolskiego

Dodano: 29.12.2013Przez: kasia helman

Wzruszenie i podziw. I wielki szacunek. Gratulacje i życzenia dobrych noszeń. Gdziekolwiek Pana poniosą cumulusy. Najlepszego w Nowym roku!

Dodano: 29.12.2013Przez: Sailplane performance trends - Page 9

[…] […]

Dodano: 29.12.2013Przez: Marcelin Ratajski

Wielkie gratulacje! Samych dalszych sukcesów!
Podziwiam Waszą wytrwałość i entuzjazm. Wysokich i owocnych lotów w 2014 roku!

Marcel z EPOM

Dodano: 30.12.2013Przez: Maciek R.

Gratulacje! Gratulacje! Coś pięknego…
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i w Nowym Roku dla całej rodziny!
A będzie można pliczek IGC 'zdobyć’, czy moja prośba jest zbyt dużą zuchwałością… :-)?

Dodano: 30.12.2013Przez: STANISLAW AKERMAN, WANDA AKERMAN

GRATULACJE!!! cos wspanialego!!! STANISLAW AKERMAN z rodzina

Dodano: 30.12.2013Przez: Tomasz Hyla

Gratulacje i słowa uznania dla Pana, Panie Sebastianie i całej ekipy. Mam nadzieję, że po zdobyciu Dachu Świata nie pogardzi Pan „nudnymi nizinami Wielkopolski” i zawita Pan jeszcze do Michałkowa. Życzę dużo zdrowia i udanego Nowego Roku.

Dodano: 30.12.2013Przez: Joanna Grzech

Bardzo wielki szacun!
Strasznie zazdroszczę i podziwiam!

Dodano: 30.12.2013Przez: Henryk Doruch

-rowniez w Rosji kibicuja Panskim heroicznym wyczynom!

http://www.reaa.ru/cgi-bin/yabb/YaBB.pl?num=1262095203/600

-ciagle wyzej i wyzej…

\moze by wlozyc spodnie z AEROGELu?\

dobrego zdrowia zyczymy,
DOSIEGO ROKU !

Dodano: 30.12.2013Przez: Zamknięcie. | *all*purpose* | życie rysikiem pisane...

[…] 2) http://www.sebastiankawa.pl/5069/himalaje-zdobyte/ – artykuł na blogu S. Kawy […]

Dodano: 30.12.2013Przez: Andrzej kozminski

Niezły horror , ale dzięki wysokiemu profesjonalizmowi i olbrzymiemu doświadczeniu Twojemu i taty Tomka , także wsparciu całej rodziny ,cierpliwość i wyczekiwanie na ten moment się opłaciła !! GRATULACJE !!!! Teraz fajnie jest zanurzyć się w głębokim fotelu i na spokojnie prześledzić losy całej wyprawy , korzystajac z przerwy świąteczno – noworocznej . Może wreszcie ktoś zauważy ze sfer rządowych , ze many w Polsce taka perełke, unikat na skale światowa i poprze finansowo Sebastiana za to ,ze rozsławia Nasz Kraj w świecie . Życzę Szczęśliwego Nowego Roku dla całej rodzinki wuj andrzej z toronto!!!

Dodano: 30.12.2013Przez: Krzysztof (Kris) Burzynski

Gratulacje,
Juz kiedus pisalem, ze Chiska Telewizja CCTV, dla kotrej pracuje jako freelance cameraman, robi czasem programy o wyczynach Smialkow. Juz wstepnie opowiadalem korespondentce o podjetym Wyzwaniu. Teraz Sukces. Gratuluje i moze uda nam sie zrobic program – wywiad w Polsce i materialy z Lotu.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedz, czy jestes Sebastianie zainteresowany by CCTV zrobila o Tobie program, kris

Dodano: 30.12.2013Przez: Jan Świerzewicz

Wielkie gratulacje!
Czekamy na następne loty!
Pozdrowienia z Wrocławia.

Dodano: 31.12.2013Przez: Andrzej Brońka

W gronie przyjaciół śledziliśmy przygotowania i czekaliśmy wieści z Nepalu. Wspaniała wiadomość !
Wspaniały prezent gwiazdkowy !Panie Sebastianie – Gratulacje !

Dodano: 31.12.2013Przez: Żwirek

Seba, Gratulacje i życzenia dalszych podbojów. Pozdrawiam, Żwirek

Dodano: 31.12.2013Przez: Ciekawostki ze świata - Nepal, Argentyna | Backpackers Club

[…] Ostatnia jakże ważna informacja. Panu Sebastianowi Kawie udało się dokonać historycznego lotu szybowcem dookoła masywu Annapurny! Więcej na jego stronie: SEBASTIAN KAWA  […]

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com