Gallery
dsc_9262

820 na pięknym szybowcu

[fb_button]

Pobudkę szybownikom urządziły hałaśliwe ptaki. Nikt nie miał jednak pretensji , bo każdy z niecierpliwością wyczekuje swojej kolejki do latania.  Odkąd na lotnisku pojawiała się woda do tankowania i można było zalać flotę JS1 balastem, wielu pilotom po pierwszym locie z wodą opadła szczęka i nadal leży gdzieś na piasku. Szybowiec faktycznie lata wspaniale. Jeśli ktoś jest zakochany w ASG na pewno nie zawiedzie się na JS1. Z wodą wcale nie czuje się obciążenia powierzchni a szybowiec nadal jest bardzo łatwy w pilotażu. Pięknie krąży , a przy 190 km/godz.  ma jeszcze około 33 jednostek doskonałości. Są jednak różnice pomiędzy egzemplarzami. Od dwóch dni Zbyszek lata prototypem, który nieco różni się od najnowszych szybowców, jest nieco lżejszy – i to widać.  Latając razem co jakiś czas musimy wyrównywać wysokość hamulcami aerodynamicznymi.

Po wczorajszej rozgrzewce na trójkącie 500 dzisiaj przyszła pora na coś dłuższego. Rano z zapałem przygotowywaliśmy się na  1000 km, ale  brakło wody do tankowania i niektóre szybowce późno holowano na start ,więc musieliśmy poczekać. Ostatecznie, startując godzinę później niż planowaliśmy, zmieniliśmy trasę na 820km. I całe szczęście, bo Stefano Giorzo, który wystartował  pierwszy i poleciał na zadeklarowany 1000 nie wrócił do tej pory.  Nasza trasa okazała się w sam raz.  Podstawy osiągały w najlepszym momencie jedynie 2200- 2500 nad lotnisko i na początku przez długi czas nie było noszeń mocniejszych niż 2m/s. Około godz. 16-ej  chmury się porozlewały , ale przed zachodem słońca znów pięknie uaktywniła się termika. Pozostały jednak duże dziury i szlaki był rzadkością. Udało się nam ukończyć przelot z fasonem a teraz czas na zasłużoną kolację.

W lataniu parą bardzo przeszkadzał nam Flarm, który wył non stop, a dodatkowo w moim szybowcu jest podpięty do LX a to powoduje,  że w czasie alarmu wyciszony jest wariometr , toteż  musiałem centrować kominy gapiąc się non stop na tablicę przyrządów. W końcu udało się wyłączyć skrzekliwego dziada i w kabinie  SJ zaległa błoga cisza. Coś jeszcze trzeba poprawić w algorytmach.

Kasia Nieradka o 6 rano znów pojechała na małe safari podglądać rodzinę surykatek. Przywiozła mnóstwo zdjęć a wszyscy uczestnicy byli rozbawieni widokiem na pustyni.  Surykatki dają się podejść bardzo blisko. Specjalnie codziennie ktoś jedzie przy nich posiedzieć, by były przyzwyczajone do ludzi. W ten sposób surykatki bawią się ,uprawiają amory  i polują , nic sobie nie robiąc z ludzi siedzących w pobliżu na piasku .

SK

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com