Czasem chwila zapomnienia wiele kosztuje.
Błękit, chłód i ostre słońce od świtu. To elementy, które ekscytują szybowników. Pod niebem Italii, zwłaszcza w weekend wolno budzi się życie, a kominy też podsypiają dość długo, bo w południe w powietrzu było jeszcze spokojnie i trzeba było odroczyć starty.
Gdy wreszcie ruszyła karuzela samolotów holujących, w wysokich górach cieszyły oko piękne cumulusy, lecz nad lotniskiem i trasie wyścigu lazurowa kopuła.
Początkowo holowano na 1000 m, mimo to dwu pilotów nie zdołało się zaczepić na termice. Potem obniżono holowanie do 700m / takie tu czasem zasady bez zasad/, więc trochę się obawialiśmy czy Sebastian zdąży się wznieść na odpowiednią wysokość przed otwarciem startu, gdy Mraczek, oraz kilku innych pilotów mieli czas na to by odlecieli nieco dalej od miejsca odczepienia i po osiągnięciu ponad 2000 m wysokości patrzeć z góry na męczących pilotów.Nie było jednak problemów. Komin wyniósł Sebastiana na wysokość 1560 m i był w pobliżu linii startu, toteż o czasie z całą gromadą odmeldował się on na trasę.
Światowy finał Grand Prix , skupia najlepszych zawodników, wyłanianych w zawodach kwalifikacyjnych w różnych miejscach świata. Jest to więc elita o jednakowym poziomu umiejętności i formy zawodniczej. Przejrzystość powietrza pozwalała na obserwowanie ruchów wszystkich konkurentów, pilocie lecieli na jednakowo obciążonych szybowcach, więc każda zmiana wysokości sygnalizowała ruchy powietrza mimo bezchmurnego nieba na większości trasy. Mimo to już w początkowej fazie wyścigu uformowała się czołówka i trochę rozciągnęła się gromada szybowców.
Licznie zgromadzeni w hangarze kibice mogli przy kawce i ciasteczkach mogli oglądać na dużym, świetnie oddającym obraz terenu ekranie, przebiegu zmagań zawodników. Sebastian rozważnie kontrolował ruchy konkurentów w czołówce, ale 60 km przed metą zaczęła się już ostra walka o każdy metr wysokości w napotkanych wznoszenia dla wypracowania sobie najdogodniejszej pozycji.30 km dalej ostro latający Mraczek jako pierwszy zdecydował się na finisz, a za nim z przewagą wysokości Sebastian.Szybowce o identycznych parametrach, więc najmniejszy błąd, lub nie fortunny wlot w opadające powietrze mogło spowodować utratę przewagi wysokości, toteż po dojściu dogonieniu konkurenta Sebastian zostawił sobie około 40 m wysokości na to, aby kontrolować konkurenta i wyprzedzić go tuż przed linią mety. Punkt dolotowy jest przed wzniesieniem , więc to normalne ,że pacjenci szpitala i operator dźwigu patrzą z góry na przelatujące między nimi szybowce, ale Sebastian tuż przed metą zorientował się, że migające z ogromną prędkością wieże kościołów i dachy gmachów Varese są zbyt blisko szybowca, więc domyślił się,że czeskiemu mistrzowi musiało coś zabełtać w przyrządach. Dlatego zwolnił i przekroczył metę na prawidłowej wysokości. Niestety. Ktoś użytkujący szybowiec przed zawodami, wyłączył w komputerku funkcję ostrzegania przed przekroczeniem limitów wysokości, a Sebastian całą uwagę miał skupioną na tym, aby w przypadku nieprzewidzianego manewru konkurenta nie zderzyć się z nim.
Świetnie latający Mraczek wleciał nad lotnisko jako pierwszy, Sebastian wylądował parę metrów za nim. Jako trzeci zatrzymał się przed witającą publiczności reprezentant Francji.
Wkrótce po nich zameldowała sie pozostała trójka z czołowki.
Dodano: 07.09.2015Przez: Bogdan Dorożko
Oj dziś też były emocje, zwłaszcza na dolocie. Miałem wrażenie, jakby PL miał mniejsze obciążenie powierzchni od pozostałych, ale to pewnie niuanse decydowały. Trzymam kciuki, o co w pracy niełatwo.
Powodzenia!
Dodano: 07.09.2015Przez: sebkaw
JS1 są trochę szybsze. Na dolocie zmyliła go fałszywa trójka i niepotrzebnie zrobił kółko. Nosiło tylko pół okrążenia, więc
przeleciało go dwu pilotów
Dodano: 07.09.2015Przez: Jan Krzyżanowski
Mocno trzymamy kciuki!!! – fanclub Krzyżacki.
(ruch kontrolowany idzie w odstawkę na czas relacji 😉
Dodano: 08.09.2015Przez: Marek
Ostatni wpis jest mocno zamraczkowany,da sie cos naprawic?
Dodano: 08.09.2015Przez: sebkaw
Widzisz Marku- gdzie elektronika tam mraczki.