Jesień to okres w którym głębokie niże znad Atlantyku ścierając się z silnymi wyżami nad Europa Wschodnią.
Po wschodniej stronie niżu przy dużym gradiencie ciśnień powstają silne ciepłe wiatry od południa- w naszych górach wiatr halny. Wiatry, często o huraganowej sile, przepływając nad górami wywołują falowanie powietrza sięgające stratosfery.
We wznoszącą się części fali szybowce mogą nabierać bardzo dużej wysokości. W 1966 r. pilot Józefczak nad Zakopanem ustanowił rekord świata wznosząc się do wysokości 12 500 m. Gdyby nie granice, serfując po falach można by bez kropli paliwa śmigać wzdłuż gór od Sudetów, nad Beskidami ,Tatrami, Bieszczadami, Gorganami hen na Bałkany. Najkorzystniejsze warunki falowe występują nad Andami i w N.Zelandii. W Patagonii Sebastian podczas jednego lotu pokonał szybowcem trasę docelowo powrotną ponad 2100 km dystans 1000 km/ jak z Żywca do Gdańska i z powrotem/ w 4 godziny. Fala pozwoliła mu też przed rokiem na wzniesienie się nad szczyty Himalajów. W październiku był przez wiele dni stabilny układ dla generowania zafalowań, ale stał on trochę wyżej huragany fundowały falowanie Norwegom. U nas nie było warunków do powstawania wysokich fal, ale mimo to uczestnicy dwu zgrupowań zorganizowanych na Żarze przez Karkonoskie Stowarzyszenie Szybowcowe pobaraszkowali trochę nad Beskidami. Teraz łączkę pod Żarem okupują koledzy z Katowic i Olsztyna. Wyraźnie lepiej dogadali się z obsługą niebieskich dmuchaw, bo wiatr halny już trzeci dzień śpiewa swe piękne melodie.
Wczoraj ładnie rozkołysało się powietrze więc na błękicie zawisło spor białych krzyżyków, a Sebastian wybrał się Duo Discusem Czeladzkiego na wycieczkę nad Tatry.
Dolot do Tatr był łatwy przez Babią Górę i Orawę a powrót ładny z prędkością 300 km/h. Dziś nadal ciepło, słonecznie i wieje, więc od rana przybywa szybowców na naszym niebie. TK