Z okazji święta lotników już po raz jedenasty balowaliśmy pod Klimczokiem.
Chociaż audiowizualne przekazy z najrozmaitszych wydarzeń i różnych zakątków świata trafiają obecnie pod każdą strzechę bezpośrednie spotkania mają swoją magię przyciągania a tłumy obecne na lotnisku podczas dorocznych spotkań piknikowych dowodzą, iż tematyka lotnicza budzi ciągłe zainteresowanie.
Bielska impreza nie ma rozmachu pokazów w Radomiu, mniej tu huku mocarnych silników i nie ma budzących dreszcze wojennych maszyn, ale było tu wielu niezwykłych ludzi, oraz atrakcyjnych konstrukcji poczynając od replik Bleriota i RWD 5, aż po Biało-Czerwone Iskry, „Bryzę” i F-16 Falcon .
Impreza wspierana hojnie przez władze miasta ma barwny, familijny i wesoły charakter, więc gromadzi tysiące widzów, oraz jest okazją do spotkania lotniczej braci.
Przy akompaniamencie Bielskiej Orkiestry Dętej uroczystego otwarcia dokonał patron bielskiego pikniku, Prezydent Jacek Krywult otwierając imprezę nie omieszkał podkreślić lotniczych tradycji miasta, oraz wagi osiągnięć Sebastiana.
Bielsko to nie Moskwa , gdzie nawet burzowe chmury podporządkowują się rozkazom ,wiec powodzenie plenerowych imprez zależy od pogody. W tym roku było wręcz upalnie, Nie było jednak amatorów prysznica zafundowanego przez strażackie „Dromadery”.
Uue Zimmermann na Extra 300, Leszek Matuszek na Jungmannie, Jurgis Kairys na Juka i Artur Kielak na Sbach-u, rywalizowali w kreśleniu wymyślnych figur akrobacji.
Ci dwaj ostatni tańczyli wiedeńskiego walczyka wokół AN-2 o numerze armijnym 7447,
którym 1 kwietnia 1982 r. polecieli do stolicy nad Dunajem Nowak i Czerwiński. Mundurowi uciekinierzy zawieźli wiedeńczykom w prezencie parę choinek wbitych w kesony dolnych skrzydeł samolotu.Na szczęście smrek to nie żelazna brzoza.Tak się złożyło, że idąc akurat wtedy do chorego widziałem jak pomykali na południe muskając kołami fale jezior Soły. Zalety „Pipistrel’a” demonstrował Krzysztof Będkowski, pochwalił się wojennym ” Piper Cub” Antoś Nowak, trzej kapitanowie transatlantyków LOT / Wójtowicz, Żak i Jaworz-Dutka/ prezentowali komarze loty swych awionetek wyprodukowanych za opłotkami naszego lotniska. Brzęczała „Cessna” ze skoczkami spadochronowymi.
Dla kontrastu z rożnymi wytwornicami hałasu, grację i doskonałość szybowców zademonstrował Sebastian, który zafundował widzom wiosenny deszczyk z wody rozpylonej przez „Dianę”.
Niezłą publikę miał Przemek Ochal, którego przy sposobności Sebak wylaszował na tę super-orchideę. Urzekał finezyjny i elegancki balet „Perkoza” wiedzionego przez Michała Ombacha, a a łezkę nostalgii wymuszała leciwa „Muszka”, starannie wypielęgnowana przez uczniów bielskiej szkoły technicznej. Dynamika pokazów była tak duża. że chwilami nie nadążaliśmy z Marzeną Padowską komentować na dwa mikrofony wartkich wydarzeń.
Takie spotkania są okazją do ukazania piękna podniebnych rewirów i promocji lotnictwa. Dzięki Sławkowi Pieli na ledowym ekranie mieliśmy sposobność prezentowania zdjęć i filmów z Himalajów, oraz innych pięknych zakątków ziemi. Zdjęcia lotnicze są też eksponowane w Domu Kultury Włókniarzy. Piknik miał też swój kolorowy biuletyn. AN-2 i „Wilga” pracowicie jak perszerony woziły amatorów podniebnych wrażeń. Całości dopełniły atrakcje wesołego miasteczka, efektowny pokaz sztucznych ogni, oraz wieczorne pląsy przy muzyce. Bielsko- Biała da się lubić ! TK