Rozbójnik , czyli konkurencja z obszarami nawrotów zamiast punktów zwrotnych niesie zawsze dużo emocji.
Nawet na własnym podwórku trudno przewidzieć, gdzie będą występowały najlepsze warunki do lotów, w jakim obszarze wydłużyć trasę a gdzie tylko liznąć okrąg, a tutejsza pogoda jest dla nas ciągle pełna niuansów i niespodzianek zamorskiego klimatu. Dziś obsługa startu podniosłą nam dodatkowo ciśnienie. W miejsce starszym, pełnych dobrej chęci, ale niewydolnych w tym upale pojawiła się ekipa dzieci i kilku młodych ludzi prawdopodobnie mających niewiele wspólnego z lataniem. Każdy szybowiec ma swoją linę i układa się je wzdłuż asfaltowego pasa przez rozpoczęciem startów.Po wyholowaniu szybowca liny te są każdorazowo zrzucane w wyznaczony obszar lotniska a samoloty obsługujące klasę światową nurkują nad pole farmera poza lotniskiem i tam dokonują zrzutu. Szybowce 15 i 18- metrowe są ustawiane po obu stronach głównego pasa a klasy otwartej obok drogi kołowania, gdyż lotnisko jest zamykane tylko na czas startów i masowych lądowań szybowców i zdarza się,że w białym szpalerze ląduje jakiś jet, albo samolot turbośmigłowy. Dopiero tuż przed startem szybowce wciskane są na asfalt , tworząc długie, ciasne , kolumny. Wtedy zaczyna się piekło. Mizerną trawę obok pasów startowych wypaliło słońce , a lądujące samoloty i samochody obsługujące szybowce zamieniły te miejsca w pylistą pustynię, z której samoloty holujące. Powoduje to zagrożenie, bo nie widać co jest w takiej burzy piaskowej, albo za nią a z powodu rozpoczynania holowąń w granicach godziny 13-tej ten cyrk odbywa się w ciągłym pośpiechu i deficycie czasu. Wczoraj omal nie skapotowała Cessna rolnicza, trochę większa od Piper Pony, a dziś niewiele brakło , aby nam rozwalili Dianę. Nierozważny holownik sypnął tak kurzem, iż omal nie oślepliśmy, a szybowiec zmienił kolor. Biegnąc od kabiny do końcówki skrzydła ciągnąłem szmatę, by zgarnąć chociaż z krawędzi natarcia warstwę pyłu. Wzdłuż drugiego przebiegł Krzysiu i nim zdołałem podnieść końcówkę skrzydła Pony szarpnął energicznie i rozpoczął start. W roli marszałka ustawiono bowiem ładną dziewczynkę , która z pewnością zgrabnie macha pomponikami i z równą gracją chorągiewkami, ale nawet nie obejrzała się na szybowiec i gdy tylko podpięto linę do samolotu , dała sygnał do startu. Na szczęście Sebastian natychmiast wyczepił liną i szybowiec nie stoczył się z nasypu na lampę lotniskową. Choć była to ewidentna wina obsługi , zepchnięto Dianę z pasa i poganiano nas abyśmy przepchnęli szybowiec na koniec kolejki, bo – PILOT NIE JEST GOTOWY! Dopiero interwencja stewarda obserwującego zajście sprawiła, że pozwolono po kilku startach wtoczyć Dianę na pas startowy. Na dodatek, pilot który po zakończeniu startów w klasie otwartej przybył na pomoc dla obsługi głównego startu, bezmyślnie pociągnął Sebastiana w miejsce wyczepienia klasy otwartej, 14 km od właściwej linii startu i na dodatek wyczepił szybowiec w dużym obszarze bez termiki, Czas naglił, bo minimalną długość lot określono na 4 godzin a zbliżała się godzina 15-ta i większość konkurentów już odleciała na trasę , by zdążyć do domu przed zachodem słońca. Toteż nie zważając na to , że przed startem powinni jeszcze poprawić wysokość odlotu o 300- 400m Sebastian i Tomek niezwłocznie odlecieli na trasę. Miało to dobre strony bo w zasięgu wzroku mieli jeszcze parę szybowców i dość szybko dopędzili je. Z kolei w obszarach nawrotów to czysta kalkulacja. Sebastian dobrze rozegrał tę partię szachów i optymalnie wyliczył czas , gdyż po raz drugi w tych zawodach wygrał konkurencję.
Widać starania organizatorów i systematyczne usprawnianie obsługi zawodów, ale nawet wiejska gospodyni wie, że gdy jest zbyt wiele kurzu to trzeba skropić podwórko. Dziś poprosiłem Jacka Dankowskiego, aby jako kierownik ekipy złożył wniosek o zraszanie pyłu miejską polewaczką, lub poproszono o to strażaków , którzy nudzą się jak mopsy w kantorku lotniskowym. Może skończy się ta pustynna udręka. Tomasz
Dodano: 10.08.2012Przez: mieszko
Sebastian, masz serdeczne pozdrowienia od Zbyszka „GUTKA” Gutowskiego – naszego „samotnego żeglarza” z którym wczoraj pływaliśmy po Bałtyku. Pamięta Cię jeszcze z żeglarskiej kadry narodowej. I wszyscy tradycyjnie trzymamy kciuki!
Dodano: 10.08.2012Przez: Andrzej kozminski
Wiekszosc ludzi na tym kontynencie ma klapy na oczach! Dlatego trzeba ciagle walczyc o swoje. Wykonaliscie dobra robote . Gratulacje!!!!!trzymamy kciuki I zasylamy pozdrowienia z Toronto