
W Morawskiej Trebowej dwukrotnie zabrzmiały wczoraj dźwięki naszego hymnu.
Zdaje się, że ledwie przed godzinami w pięknej scenerii zamku otwierano 19 Szybowcowe Mistrzostwa Europy a one wczoraj przeszły już do historii. W tym radosnym dla nas dniu dwukrotnie przypominano lotnikom Europy i uczestnikom ceremonii skoczną melodię Mazurka Dąbrowskiego.
Po raz pierwszy podczas dekorowania medalami zwycięskiej załogi Sebastian Kawa i Mirosław Matkowski,
a ponownie dla uczczenia tryumfu reprezentacji Polski w klasyfikacji drużynowej.
Film z zakończenia. Nasza reprezentacja występuje od 3′ 30 ”
https://?list=PL01AWmlyBMEAZ6Nkkd_gJjTzwjNWY7Bfl
Sebastian już po raz 26. stanął na podium najważniejszych konkursów szybowcowych. Jest to już jego 26 medal, a 21. złoty, zdobyty w mistrzostwach świata, Europy, lub Światowych Igrzyskach Lotniczych. W jego koszyku znajduje się aż 12 złotych krążków mistrzostw świata. Dokonał też kolejnej rzeczy nie spotykanej dotąd w annałach naszego pięknego sportu. Sięgnął po swego rodzaju koronę szybowcową zdobywając na przestrzeni roku dwa tytuły mistrza świata, oraz jeden Europy ( i dodatkowo drużynowy):
pierwszy zimą w Australii na „Dianie” wyprodukowanej w Bielsku-Białej,
drugi na Węgrzech na GP14 skonstruowanym w krośnieńskiej firmie Peszke Gliders dla nowo utworzonej klasy szybowców 13.5 metrowych. Mistrzostwo Europy jest dopełnieniem tej złotej korony. Nikt dotąd w historii szybownictwa nie osiągnął takich sukcesów i raczej niemożliwa będzie powtórka .
Każdy z tych medali to kilkanaście dni trudnych, czasem niebezpiecznych, zmagań z rywalami, siłami natury i własnymi słabościami. Mistrzostwa na Morawach też nie były łatwe.
Pierwszy tydzień zepsuły deszcze. Codzienne daremne wyczekiwanie na poprawę pogody było deprymujące.
Potem bogata skala zjawisk pogodowych wymuszała pełną mobilizację.W doskonałych warunkach najmniejszy błąd mógł przynieść duże straty w punktacji, a w trudnych sytuacjach moment dekoncentracji, lub chybiona decyzja, groziły przymusowym lądowaniem w polu, albo koniecznością uruchomienia silnika w szybowcach wyposażonych w zespół napędowy.
Następny turniej szybowników europejskich za dwa lata w Ostrowie Wielkopolskim.
Teraz parę słów o rozkładzie dnia na zawodach szybowcowych.
Zdjęcie kotwiczeń, usunięcie rosy, polerowanie, tankowanie wody balastowej, wkładanie akumulatorów, dolewanie paliwa w przypadku szybowców z napędem, otwiera codzienny rytuał.
Potem sprawdzanie wagi i holowanie na start.
Odprawa ogólna /briefing/ i analiza nowego zadania.
Programowanie instrumentów.
Oczekiwanie na starty.
Start za samolotem,
albo z użyciem własnego napędu startowego w szybowcach „arystokratycznych”.
W powietrzu rycerze przestworzy toczą swoje boje,
a zespół naziemny krząta się wokół spraw bytowych, śledzi przebieg walki, aby w razie potrzeby jak najrychlej ruszyć w pole i ściągnąć pilota, oraz jego rydwan na lotnisko.
Najszczęśliwsze są chwile przylotu na puste jeszcze lotnisko.
Dzień kończy parkowanie szybowca
i posiłek przygotowany przez zespół naziemny.
A gdy to się przydarzy,
to i splendor się zdarzy. Tomasz K.
Dodano: 06.08.2017Przez: Tadeusz Guziewicz
Nie jestem pilotem, ale zapalonym żeglarzem już tak.
Jestem pod wrażeniem osiągnięć i życzę na przyszłość,
'pomyślnych wiatrów” Tadeusz.
Dodano: 06.08.2017Przez: Krzysztof Pruski
A w Lasham aż 3 nieobsadzone miejsca i Polonia na Wyspach tak serdecznie zapraszała.Wiem,że to wygląda na niemądry żart,ale wszak pomarzyć można.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
Dodano: 07.08.2017Przez: Henryk Doruch
-a SP dr Jerzy Wolf umieszczal na maszcie KADETA
skrzydlo swojej lotni i unosil sie nad woda…
(dwa w jednym!)
PS=podczas jednego zlotu z Zaru ladowal na wysepce przy moscie…