Gallery
dsc_9262

Wygrały burze

[fb_button]

Niedzielny poranek wróżył dobry dzień, ale wygrały burze.    OLYMPUS DIGITAL CAMERAW  nocy zniknęły zamglenia i chmury kiszące się w dusznym powietrzu, więc także nasz przyjaciel meteorolog, Elmer Joandi  z Estonii, był pełen optymizmu.   OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Było znacznie chłodniej a rześki wiaterek od południa dawał ulgę w upale. Rano była rosa. O świcie nad Lesznem przeciągnął pas altocumulusów z drobnymi wieżyczkami. Znak to, iż odświeżyła się stęchła masa powietrza.Po tych symptomach można się było spodziewać rozwoju jędrnych,  niewielkich cumulusów  o wysokich podstawach i dość dobrych noszeń. Typowym zagrożeniem mogły być lokalne przedwieczorne burze termiczne, albo w przypadku  nasilenie się gorącego wiatru od Afryki  rozwój inwersji  i  stosunkowo szybkie zanikanie warunków. Tyle góralska meteorologia i  doświadczenie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Natomiast wszystkie oficjalne prognozy i analizy Zbyszka Siwika wskazywały na umiarkowany rozwój chmur kłębiastych  w przyziemnej masie wilgotnego i ciepłego powietrza śródziemnomorskiego, oraz hamowanie rozwoju wypiętrzonych chmur w suchej  kontynentalnej masie napływającej górą ze wschodu.

W tej sytuacji Jurek Mierkiewicz mógł zrezygnować  z rysowania traktorków, rowerów, kombajnów, z kołowymi obszarami nawrotów wyznaczających obszar lotów, a wyrysować klasyczny raicing task na bazie trójkąta. Wszystkim klasom wyznaczono umiarkowany dystans  około 350km. Zapowiadało się ładnie, ale już w drodze ze startu przed otwarciem startu lotnego, zauważyłem, że nad dużymi lasami pojedyncze chmurki trochę zbyt śmiało budują strzeliste wieżyczki. Musiałem znów  narazić memu pacholęciu i poganiać go do wczesnego odejścia, którego tak nie lubi, bo konkurenci tylko dybią na taką  okazję urwania paru minut na starcie  i pogoń za lisem farbującym komina. OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podgląd z kosmosu i radar dały jeszcze gorsze informacje. Przed pierwszym punktem zwrotnym uformowała się już burza, a tu jak na złość nasza trójka nie mogła się zebrać do kupki i dopiero na trasie zwarli szyk. Miało to dobre strony, bo pary tych którzy lubią latanie pasywne za „szlakowym” nie zdołało zaczepić  się za ogonem a nietypowe odejście umknęło uwadze głównych rywali. Do Sycowa było ładnie, ale tu grodziła drogę zwarta ściana, która ciągnęła się od  Borów Niemodlińskich, aż do Wrześni a potem do Bałtyku. Sebastiana zdołował przed burzą widok szybowca konkursowego, który na dużej prędkości gnał już od strony punktu skrytego za burzowym murem. -Kiedy i jak on to zrobił? Ilu jest takich jak on? Tragedia, bo wodny potwór kłębił się do stratosfery a do samej ziemi rozścielił zwartą wodną kurtynę i miotał piorunami. Trudno, gra się toczy dalej. Sebastain nie wiedział ,że to jeden ze Szwedów ,który  gdy dotarł do wału burzowego grodzącego dalszą drogę  to  wzorem brodatego mędrca z bajek Makuszyńskiego stwierdził, że „ ta zabawa nie jest zdrowa” i  wracał pośpiesznie do szybowcowego Pacanowa. W każdym płocie można znaleźć dziurę, więc nasza trójka na stosunkowo dużej wysokości  zanurzyła się w opad, w miejscu gdzie wydawał się mniej intensywny. Omal nie skończyło się to wodowaniem w najbardziej odległym miejscu , bo szerokość opadów  sięgała 30 km i cały zapas wysokości rozmydlił się. Dopiero po drugiej stronie wału chmur ,nad Wieluniem , Sebastian niemal na wysokości kościelnych wież złapał wznoszenie. Burza ssała to ciepłe powietrze. Choć nie było zdecydowanych kominów  to na dużym obszarze formowały się bąble wznoszeń, które później utworzyły wał nawałnicowy. Dlatego  grupka tych pilotów,  którzy lecieli nieco później i zdołali się przedrzeć przez deszcz mogli  się wznieść na wysokość, która dała im zwycięstwo w konkurencji. Sebastian chciał wyjść z cienia burzy , więc dość zdecydowanie odszedł na wschód od trasy w kierunku cumulusów. Była to dobra koncepcja, ale nie do skonsumowania, bo cumulusy były już w  niedostępnej strefie umundurowanych lotników z Łasku, toteż cała nasz  trójka osiadła za  Kaliszem.

20140803_164318 20140803_172410 20140804_101033

Ze Zbyszkiem Siwikiem i Elmerem, mieliśmy niezła wycieczkę wśród pól Wielkopolski, ale zdołaliśmy wywieźć szybowiec z pola przed kolejną ulewną burzą. Podobnie jak Sebastian  kombinował Janusz Centka, ale on także nie dostąpił możliwości  skorzystania z dobrodziejstwa  zmilitaryzowanych chmur. Uruchomił motor, lecz po wyczerpaniu paliwa na „super orchidei”  Quintus musiał osiąść w polach 30 km przed lotniskiem koło Gostynia.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nawet „Concordia” nie miała szans na powrót do Leszna. Karol Staryszak  i Łukasz Wójcik w klasie 18- metrowej mieli punkt zwrotny trochę bliżej niż „piętnastki”, toteż  lecieli równolegle do skraju burzy i nawet przez moment skorzystali z dobrodziejstwa oddziaływania jej  niespokojnego skraju, ale w międzyczasie pas burzowy  połączył się z gigantami, które zeszły z gór na pola nad Odrą i Wartą gasząc resztki termiki i zmuszając do lądowania w terenie. Między tymi dwoma obszarami burz, nim się zwarły, powstało zafalowanie. Skorzystało z tego paru pilotów , w tym Witek Czarnik, który w tej beznadziejne sytuacji zdecydował się na odwrót do Opola. Nie dało to oczywiście możliwości kontynuowania lotu po trasie , ale przy wspomaganiu silnikami przybliżeniu się ku chałupie. Początkowo wyleciał na nasłoneczniony teren gdzie czekał bardzo długo pod podstawami chmur na wysokości 2500m. Potem podreperował wysokość na fali i pod wieczór przebił się do Leszna oblatując burze po przeciwnej stronie niż była wyłożona trasa.  Zaczął się wyścig naziemnych zespołów. Ponad sto ekip wyjeżdżających w pole i śpieszących się nocą  z powrotem na lotnisko to zawsze duże ryzyko wypadku drogowego. Podczas powrotu z szybowcem przed węgierski zespół Gorgy Gulyas wyskoczył pies. Gwałtowna próba ominięcia zwierzęcia spowodowała wężykowanie przyczepy z szybowcem i uderzenie samochodu w ścianę przydrożnego domu. Samochód skasowany. Jedna osoba w szpitalu, przyczepa rozbita. Stanu szybowca w nocy nie oceniono , bo nie udało się otworzyć wózka. OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziś po takich perypetiach odbój, a pogoda znów dla wędkarzy i życia familijnego. TK.

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com