Gallery
dsc_9262

Wyścigi Grand Prix

[fb_button]

Gromkie było otwarcie zawodów kwalifikacyjnych do światowego finału Grand Prix, które odbywają się na Żarze od 27 lipca do 4 sierpnia, bo połączono to z uroczystą inauguracją największego w świecie festiwalu góralskich zespołów muzyki i tańca. Uczestników zawodów witał na estradzie amfiteatru burmistrz Żywca Antoni Szlagor i gromada zbójników, którzy na żałowali prochu i pistoletów na powitalną palbę. Szczególne wyróżnienie spotkało Sebastiana, którego nazwisko, w uznaniu zasług dla promocji miasta i regionu, wpisano do „Złotej Księgi Żywca”. Zaczęły się też wyścigi. W zawodach Grand Prix nie chodzi o to, aby maksymalnie wykorzystać  możliwości dnia i wyznaczać zawodnikom zadania sięgające 1000 km a potem mozolnie przeliczać wyniki. Tu ma być wszystko proste jak w klasycznym biegu:jednoczesny start, a potem: – Trzask prask i już ! Kto pierwszy ten lepszy.Ale jest jeszcze pogoda i ta czyni różne psikusy. Mimo wysokiego ciśnienia napływ chłodnych mas w wyższych warstwach sprawiał, że mimo wysokich temperatur tworzyły się chmury dające ładne warunki do latania. W pierwszym dniu zawodów nasunął się jednak front ciepły i było ich zbyt dużo. W wilgotnym obszarze powstawały liczne chmury o postrzępionych podstawach, które jak meduzy pięły się na duże wysokości i rzucały rozległe cienie hamujące rozwój termiki. Współczesne narzędzia pozwalają jednak na stałe śledzenie takich zjawisk, toteż za pomocą zdjęć satelitarnych i podglądów z licznych już kamer internetowych podglądałem jak stopniowo odsłaniała się Śnieżka , Pradziad i Lysa Hora. Nasz nadworny szaman, Krzysiu Jania, zapewniał,iż po przejściu frontu chmury zanikną, ale będzie termika bezchmurna. Identyczne prognozy wykazywały modele matematyczne.Wyznaczyłem więc trasę przez Beskidy Morawskie, pasmo Wielkiej Raczy, oraz Babią Górę. Gdy główne chmury frontu przesunęły się nad naszymi głowami ogary poszły w las…Pojawiły się ładne cumulusy , bezchmurny obszar jeszcze nie dotarł, więc wszystko wskazywało na to przy zakładanej średniej prędkości 120 km/godz. pierwsze szybowce pojawią się nad metą ulokowaną na szczycie Żaru już po dwu godzinach. Złośliwe chmury.O przypuszczalnej porze dolotów usadowiłem się na tarasie przy górnej stacji kolejki i w doborowym towarzystwie Tadzia Kmiecia ,oraz jego córki wypatrywałem nadlatujących szybowców.Jest ! Na tle chmur szybko rosła biała kreseczka ciągnąca za sobą wodną smugę. Za chwilę świst i głowy dziesiątków wygrzewających się w słońcu turystów zwracają się jak na komendę ku górze.

Wszystko jasne to nasz flagowy PL pilotowany przez Sebastiana. Niestety dalszych parad nie było. Wilgoć zostawiona prze front dawała pożywkę dla rozwoju dużych chmur. Niektóre wystudziły deszczem spore obszary ziemi inne rozsiadły się na dobre na najbardziej termicznych obszarach tłumiąc rozwój wznoszeń. Sebastian przezornie wykorzystał komin między Babią Górą a Pilskiem i z dużej wysokości lotem ślizgowym osiągnął punkt zwrotny Oszust  w pobliżu W.Raczy i pomknął do mety. Inni liczyli na to ,że chmury które dawały im wznoszenia podczas lotu nad pasmem granicznym w kierunku Babiej nadal będą aktywne. Zawiedli się. Oszust okazał się godny swej nazwy. Dynamika rozwoju chmur była ogromna i zamiast wznoszeń napotkali czarną ścianę. Didier wykonał już chyba dożywotni limit  swoich lądowań w terenie, gdyż podczas treningu odwiedził Orawę a teraz przećwiczył bardzo trudne lądowanie nad Sołą w Nieledwi. Zdzichu odpalił motor. Mracek zawrócił sprzed punktu.Bystre oczka córki Kmiecia wypatrzyły szybowiec Amanna . Zaliczył punt zwrotny a  na dolocie zatrzymał się  nad Grojcem koło Żywca dla poprawienia wysokości w słabym kominie. Długo walczył, ale był to błąd, bo komin wygasł a Werner niepotrzebnie stracił w nim wysokość. Doleciał do lotniska, lecz nie osiągnął mety.

Bliski sukcesu był także młody Krzysztof Cisek choć lata na DG100. Widząc trudną sytuację cofnął się na słońce w kierunku Babiej Góry. Szturmował  górę Oszust  jeszcze raz, lecz chmura dryfująca znad Beskidu Śląskiego była szybsza i rozsiadła się nad granicą zmuszając go ponownie do odwrotu z szóstego kilometra przed punktem. Inni piloci latający na wolniejszych szybowcach także zawrócili na lotnisko przed złym obszarem, albo musieli lądować w terenie.          Tomasz Kawa

Komentarze

Dodano: 30.07.2013Przez: Krzysztof Sulej

GRATULACJE
Sebastianie, jest to potwierdzenie (jedno z wielu)że jesteś No. ONE

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com