Gallery
dsc_9262

Karuzela rozkręca się

[fb_button]

To już chyba prawidłowość, że gdy w dniu otwarcie zawodów nie planuje się lotów, to niebo zapełniają cumulostrady.

Tak też było wczoraj przez cały dzień a  wieczorny wiatr, symptom dalekiej wycieczki bryzy w głąb lądu, wieścił ruchy w atmosferze i zmianę dekoracji. Świt potwierdził odmienność pogody. Słupek termometru spadł z rekordowych zakresów poniżej 40 stopni Celsjusza a po niebie ciągnęły niskie warkocze stratocumulusów. Na wykresach ze wzlotów aerologicznych przesunęły się w prawo linie wilgotności i zmalały warstwy hamujące. Wróżyło to możliwość wystąpienia burz. Pilotom klasy otwartej wyznaczono trasę 628 km , bo jest ich najmniej, startują  z oddzielnego pasa/ drogi kołowania/  i jest w niej kilka szybowców z napędem startowym, toteż najszybciej mogą odchodzić na trasę. Klasom szybowców 15 i 18- metrowych  zadano trasy  ponad 500 km. Już w momencie oczekiwania przed startami z ziemi  na zdjęciach satelitarnych wybrzeża strzeliły rozległe burze. W tej sytuacji nie mieliśmy wątpliwości , że trzeba wiać możliwie wcześnie znad asfaltowych dróżek lotniska. Nasi chłopcy nie zwlekali. Wiktor Koźlik mógł odlecieć najwcześniej i lecąc w czołowej grupie bez problemu pokonał krytyczny obszar na południu. Sebastian z Tomkiem Rubajem bez zwłoki wypadli poza linię startu. Nie mamy podglądu ich lotu, ale obserwując tracking Makoto i Netuszilowej przypuszczamy, że przemknęli skrajem burz zbliżających się od wilgotnej Luizjany. Najtrudniejszy początek mieli piloci klasy 18- metrowej. Ich trasa była najbardziej wysunięta na wschód, więc już w połowie drugiego boku dostali się pod wpływ rozbudowanych chmur i mieli sporo kłopotów przy zaliczaniu drugiego punktu zwrotnego, ale zwrot na zachód ku granicy meksykańskiej oddalał ich od burz. Wzdłuż kanionu Rio Grande i w Hill Country warunki są dobre, toteż nie powinno być zagrożeń na tym odcinku, lecz wiatr goni już po ziemi tumany kurzu a nad południowym skrajem lotniska przesuwa się skraj burz. Może być nieciekawie podczas dolotów, bo przed chłopakami jeszcze godzina lotu. TK

c.d.

Moje przypuszczenia pokryły się z realiami lotu. Niższe o parę stopni temperatury sprawiły,że różnica w rozszerzeniu aluminiowych popychaczy a węglowego kompozytu skrzydeł nie była już tak duża, więc hamulce aerodynamiczne Tomka i Sebastiana schowały się w obrys skrzydeł, toteż obaj piloci mieli już szybowce o jednakowej charakterystyce co pozwoliło na ścisłą współpracę. Lecieli szybko i bez problemów. Na południu podstawy chmur nie przekraczały 1200 m nad teren a zachmurzenie rzędu 4/8  pozwalało na meandrowanie wzdłuż obszarów wznoszeń. Do przymorskiego punktu zwrotnego zdołali przemknąć pod cumulusami , które tworzyły się  choć rozmyte nad nimi kowadła frontu bryzowego nieźle rosiły ten obszar.W miarę oddalania się od Zatoki Meksykańskiej chmury podnosiły się  i nad suchymi pagórkami krainy westernów ich podstawy sięgały 2700 m. Kłopoty pojawiły się dopiero na ostatnich kilometrach, gdy weszli znów w obszar frontu bryzowego. Na północy nie był on już tak aktywny. Manifestował się mocniej rozbudowanymi chmurami , silnymi wiatrami przy ziemi  i  absolutnym wytłumieniem wznoszeń od strony  morza. Choć chmury te wyglądały imponująco  Sebastian nie znalazł pod nim  dobrego wznoszenia , więc pod skrajną chmurą zaczął wypracowywać  wysokość pozwalającą na dolot do lotniska. Spostrzegł jednak, że lecący za nim pilot trafił w lepsze wznoszenie , więc cofnął się i brakujące metry wykręcił w 4-metrowym  wznoszeniu. Po wyjściu spod chmur zauważył, że na ich skraju funkcjonuje fala, toteż skorzystał z okazji poprawienia prędkości na dolocie i możliwości uatrakcyjnienia lotu wyjściem nad chmury.Z pewnością te doświadczenia z latania górskiego przeniesione nad równiny Teksasu przyczyniły się do zwycięstwa w konkurencji otwierającej mistrzostwa.Tomek wypracował czwarty wynik w tej klasie, lecz różnice w czołówce są minimalne.  Nasza trójka pilotów z klasy 18-metrowej zyskała także na wczesnym odejściu. Choć ich punkt zwrotny na południu był już przykryty chmurami bryzy, zdołali przemknąć między opadami a końcówka ich lotu nie wybiegała na wschód, toteż ominęło ich ponowne spotkanie z frontem. Zbyszek Nieradka osiągnął drugi wynik  a Mirek i Łukasz  również uzyskali świetne cenzurki. Prędkości w obu klasach  bliskie 140 km/godzinę mają swoją wymowę. Task setter przekombinował przy wyznaczaniu trasy dla klasy otwartej. Choć ich lot przebiegał w najlepszych warunkach , cały lot zepsuł zygzak jaki mieli do wykonania w końcowej fazie. Prawdopodobnie przy planowaniu zadania zakładano, że na tym odcinku będą się układały szlaki na osi wschód -zachód, a tymczasem bryza wcześniej niż prognozowano wcisnęła się w ten obszar. Piloci musieli więc dwukrotnie przebijać się przez front a dolot do lotniska wypadał w „masełku”  bez najmniejszego podmuchu termiki, toteż do mety zdołało doleć  zaledwie  1/3 zawodników. Nasz Wiktor Koźlik pięknie walczył do końca , ale brakło mu wysokości na osiągnięcie mety i parę kilometrów przed lotniskiem musiał odpalić silnik dolotowy.

 

 

 

 

Komentarze

Dodano: 06.08.2012Przez: Jerzy Oślak

Aż strach napisać cokolwiek…,
trzymam kciuki i proszę, nie przestawaj pisać na bieżąco…
Pozdrawiam całą ekipę

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com