Gallery
dsc_9262

O jedno pasmo za daleko

[fb_button]

Dwa dni temu Zdzichu Bednarczuk zdecydował, że na początki zawodów w Prievidzy nie będzie pogody, więc postanowił pierwsze dni przeczekać w Bielsku Białej. Jak postanowił, tak zrobił i dzisiaj z niedowierzaniem odbierał telefony od kolegów którzy pozostali w Prievidzy i zgodnie przygotowywali się do startów. Na Słowacji panuje susza, w zimie spadło niewiele śniegu, a ostatni deszcz był w lutym i to nie więcej niż 5mm.  Dlatego wczoraj, jadąc na Słowację z uwagą słuchałem opowieści meteorologów w radio.  Teraz pomimo, że jesteśmy pod wpływem niżu, który wrzuca sporo wilgotnego powietrza z morza Czarnego, nadal kończy się jedynie na zwiększonym zachmurzeniu na dużej wysokości bez opadów,  pod którym pojawiły się przyzwoite cumulusy.  Pomimo komentarzy w stylu „letat sa nie da, soutiazit sa da” Jerzy Horniak wyłożył nam dość ambitne trasy AST, z minimalnymi odległościami około 250km. Trasa była podobna dla wszystkich klas, wzdłuż pasma Wielkiej i Małej Fatry. Dla klasy 15m i otwartej trasy były wręcz identyczne. Niestety jak się okazało pierwsza strefa zaczynała się w połowie Krywańskiej Fatry i było to o jedną przełęcz za daleko.  W tamtym rejonie rozwój chmur był intensywniejszy i od rana deszcz plus białe obłoki zasłaniały wierzchołki gór.

Ciekawie wyglądał mój hol na Dianie. Ponieważ nie tankowałem szybowca do pełna, więc ważył jedynie 440 kg. Dynamik przede mną zabrał DuoDiscusa z Romanem Mraczkiem i Agatką, ale oni ważyli prawie dwa razy tyle.  W efekcie po starcie wznosiłem się dwa razy szybciej niż poprzednik i holujący mnie Doktor leciał o dużo mniejszym promieniu. Akurat dzisiaj nie było to korzystne, bo nie dociągnął mnie w kierunku gór tak jak cięższe szybowce.

Ponieważ przeniosłem się do klasy otwartej startowałem dość późno. W tym czasie Cigiel, u stóp Vtacznika znalazł się już w cieniu porozlewanych chmur i z trudem można było znaleźć jakiekolwiek wznoszenie. Dość szybko zostawiłem walczące tam szybowce i postanowiłem poszukać szczęścia nad przedmieściami Prievidzy po północnej stronie miasta. Tam dłużej świeciło słońce i powstawał nowy cumulus. Udało się i wkrótce miałem już na tyle zasięgu by przelecieć w stronę przełęczy koło Nitranskiego Pravna. Półtora metra pozwoliło wreszcie uzyskać 1400m i powoli poleciałem w stronę linii startu. W tym czasie szybowce wykręcające się nad Ciglem zaczęły już odchodzić z mniejszej wysokości, bo pogoda se pogarszała i nie było na co czekać. Chwilę mi zajęło by przelecieć 20 km i wkrótce dołączyłem do reszty peletonu, który wreszcie wykręcił się na odpowiednią wysokość pokonując tą samą drogę co ja kilkadziesięt minut wcześniej. Od tej pory pogoda była rewelacyjna, na zachodniej stronie doliny, wzdłuż Małej Fatry ustawił się szlak, który dawał noszenia nawet 3m/s. Zachęciuło to pierwszych pilotó do opuszczenia komina, licząc prawdopodobnie na kolejne podtrzymania pod szlakiem. Ja po pierwszym przeskoku przekonałem się, że jednak trochę odstaję od szybowców z dłuższymi szkrzydłąmi, więc postanowiłem wykręcić się do samej podstawy. było to słuszne, bo szlak bardzo szybko zaczął polewać szybowce drobnym deszczem i praktycznie od Klasztoru pod Zniewą nie dawał już noszeń. Ja zdążyłem się pod podstawą rozpędzić na tyle, że po opuszczeniu ostatniej chmury i zwolnieniu nzalazłem się powyżej zachmurzenia. Niestety w tym miejscu nie wiało.  Dałem się skusić krążącym szybowcom za opadem na południowych zboczach Vielkiej Luki, ale to był błąd. Szybko wszystkie szybowce zdusił nowy podmuch północenego wiatru i po krótkiej walce w słabych noszeniach w okolicznych polach zaroiło się od białych szybowców.  Wiatr zaczął się zmieniać na północny i nasilać dosłownie w momencie, kiedy dolecieliśmy do tego miejsca. Z tego powodu popełniliśmy błąd.  Należało wykorzystać wysokośći i przeskoczyć na drugą stronę doliny do Wielkiej Fatry , bo tam zbocza nagle stały się nawietrzne i powinny dawać żagiel. A tak, niestety, Martin stał się miejscem drugiego w tym dniu gridu. Kilka Dynamików przyleciało z Prievidzy i po raz drugi dzisiejszego dnia przez godzinę holowały w powietrze kilkadziesiąt szybowców.  inaczej było w okolicznych polach. Koledzy, którzy wylądowali w kilkanaście szybowców w Klasztor pod Zniewą poprosili lokalnego gospodarz, by zawiózł ich za 40 Euro do Prievidzy i pojechali sami po siebie w pole.   W tym czasie rozpadało się już wszędzie, ale mimo kilkugodzinnego opadu mokre jest tylko kilka centymetrów powierzchni ziemi. Dobra pogoda ma być dopiero we wtorek po południu i we środę.

Dzisiejszą konkurencję wygrał Zdzichu, który nawet nie przyjechał na lotnisko z Bielska, ale gdyby nasz task był o jedno pasmo bliżej, podobnie do klasy club, mogło by się zdążyć że trasę ukończyło by większość szybowców.  Na zdjęciach poranny grid na lotnisku w Prievidzy i drugi , po południu na lotnisku w Martinie.

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com