Gallery
dsc_9262

Manewry w świetle księżyca

[fb_button]

Szybowce czasem lądują w polu.

IMG_5349

Dobra pogoda i pomyślny przebieg dotychczasowych wyścigów rozochociły organizatorów. Wyznaczono wyścig po trasie 500 km. Były ku temu wszelkie przesłanki. Dzień długi, dotychczasowe warunki dobre, więc nawet biorąc poprawkę na sprawy organizacyjne towarzyszące zawodom to 5 godzin czasy koniecznego do lotu na takim dystansie komponowało się w okres najlepszych warunków termicznych.

IMG_5332

Planowano rozpoczęcie holowania już przed południem, ale przyziemna inwersja temperatury powietrza nie pozwalała na rozwój kominów i na błękicie nie pojawiała się żadna chmurka. Trzeba było odroczyć starty

IMG_5379

Także i ja musiałem teraz odłożyć pisanie. Wieczorem gospodarze zaprosili nas do lotniskowej piwnicy na degustację Kadarki, Tokaju i innych szlachetnych pyszności ze swoich winnic.

IMG_5376

Poczęstunek nie ominął nawet Sebastiana. który schował sie do basenu.

IMG_5360

Księżyc najwyraźniej także, był  w piwniczce. A w ogóle to trudno być kronikarzem w czasie zawodów, bo cały dzień  jest wypełniony różnymi zajęciami,oraz emocjami związanych z lotami i funkcją pomocnika, a wieczorem oczy się kleją już o zachodzie słońca. Pozostają godziny po świtu, nim ruszy kierat przygotowań do lotów.

20170709_200339

Odroczenie nie trwało długo, bo tuż po południu powietrze przegrzało się na tyle, że nagrzane bąble miały dostatek energii na przebicie inwersji.

20170708_123531

Latanie było piękne. Niebo pokryte dość gęsto cumulusami o podstawach około 2000 m i wznoszenia około 3 m/sek, toteż ikonki obrazujące pozycje poszczególnych zawodników dość szybko tasowały się na monitorze. Widać było, że Sebastian radzi sobie jak zwykle. Pozostało jeszcze pokonanie około 40 km do ostatniego punktu zwrotnego i 100 km dolotu do lotniska, gdy czołówka zwolniła zaczęła wykonywać jakieś dziwne manewry. Rzut oka na zdjęcia satelitarne, wskazania radarów i podgląd web kamer wyjaśniał sytuację. Piękne cumulusy przekształciły się niespodzianie w burzową ścianę ze szczelną kurtyną opadów. Rozpoczął się masowy odwrót pilotów do lotniska. Uli Schwenk z towarzyszącym mu i Argentyńczykiem Riera zdecydowali się na lot ślizgowy przez lukę między opadami aby zyskać parę kilometrów i punktów tak ważnych w w rozgrywkach o finalny wynik. Natomiast Sebastian nabrał ponad 2000 m w turbulentnym wznoszeniach na skraju burzy i lecąc ich skrajem za Dunaj niemal do brzegów Balatonu, próbował od tyłu dostać się do punktu zwrotnego. Jednak wał burzowy był bardzo rozległy. Nie było to szans na wykonanie takiego manewru, więc zawrócił na południe.

20170708_200325

Pióropusze systemu burzowego wytłumiły jednak termikę na dużym obszarze.Gdy doleciał  w okolice Ocseny, miejsce rozgrywania poprzednich ME w którym były jeszcze cumulusy próbował wyszukać jakieś wznoszenie, dające szansę na powrót do domu, ale chmury nie zasysały już powietrza z mniejszych wysokości.

20170708_192102

Wylądował na lotnisku Baja przy wschodnim brzegu Dunaju.

IMG_5064

Trzeba było zapiąć przyczepę i jechać ponad 140 km przez trakt na Bałkany a potem lokalną drogą przez Wojewodinę w romantycznej scenerii zachodzącego słońca. Szło jak z płatka, ale system nawigacyjny 4 km przed celem wprowadził mnie na najkrótszą drogę do lotniska. Początkowo szeroka i gładka zmieniła się w wąski pasek wyboistego asfaltu wśród trzcin i nadrzecznych szuwarów, następnie w gruntową dróżkę na wale. Gdzieś tam biegła dalej, ale 400 m przed od miejsca w którym FLARM zaznaczył lądowanie Sebastiana, dalszą jazdę uniemożliwiły kopce ziemi przywiezionej dla podwyższenia wału. Pięknie… Księżyc w pełni kryje srebrzystym światłem okoliczne drzewa i przegląda się w lustrach wody okolonej zwartą zielenią. Kumkanie żab, nawoływanie ptaków wodnych, plusk wody, zapraszały do kontestacji uroków nocy, ale nie pozwoliły na to okoliczności. Ani jechać, ani zawrócić. Trzeba było odpiąć przyczepę,ręcznie obrócić ją i wracać do głównego traktu, a potem znów przez boczną drogę szukać dojazdu do lądowiska. W rezultacie dystans , który szybowcem można było pokonać w niepełną godzinę zamienił się w eskapadę zakończoną około 2-ej po północy. Niemcy i Argentyńczyk  przelecieli oczywiście o wiele mniej kilometrów niż nasz pilot, ale rezygnując w ostatniej fazie z kontynuowania lotu i szukania szans na dokończenie zadania zdecydowali się na lot ślizgowy dla maksymalnego wydłużenia lotu po trasie. Urwali przez to parę punktów z przewagi Sebastiana, ale nadal niezmiennie prowadzi on w klasyfikacji ogólnej.  Tomasz K.

Komentarze

Dodano: 10.07.2017Przez: Henryk Doruch

-lotnisko w Baja kojarzy mi sie z dlugotrwalym
niejedzeniem…tak leczylem zapalenie oskrzeli
podczas Mikrolotowych Mistrzostw Europy.
(dawno to bylo,obok wrzala wojna!)

Dodano: 10.07.2017Przez: Jola Marszałek

Jak zwykle pięknie opisane ?I takie przygody się zdarzają , ale próby Sebastiana były bardzo ambitne, jak zwykle. Trzymam kciuki, życzę pięknych szlaków na następne dni ??

Dodano: 11.07.2017Przez: kris burzynski

Tomasz, masz niesamowity dar pisarski. Pozdrawiam Team, gratuluje i trzymam kciuki, burza

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com