Lepiej niż przedwczoraj.
W Prievidzy po bardzo niefortunnej pierwszej konkurencji , w której zamiast 1000 puntow za zwycięstwo z powodu błędu instrumentu dostał 0,Sebastian nie był usatysfakcjonowany wynikiem drugiego wyścigu. Młodszy trener familijny, 11 letnia córka Ola, wysłuchała żalów ojca, zerknęła na wyniki i rzekła: -O co ci chodzi? Jest lepiej niż wczoraj, bo masz przecież 6 miejsce.
Tą sentencją można by podsumować także dzisiejszy wyścig. Po przejściu frontu niebo pokryły przyzwoite cumulusy, ale duża wilgotność powodowała duże zróżnicowanie wysokości podstaw, co prowokowało pilotów do nerwowego wyszukiwania optymalnego miejsca odlotu.
Dość mocna operacja słońca skutecznie suszyła kałuże.
W prognozach straszono opadami, ale moje góralskie oko i stare kości mówiły mi, że nie powinno być na trasie przykrych niespodzianek,
więc po odmeldowaniu się naszych pilotów, którzy mieli dziś wycieczkę na Podlasie, postanowiłem wykorzystać twórczo ciepłe godziny. Wziąłem się za suszenie pościel i i przyodziewku, oraz podjąłem walkę z pleśnią w domku kampingowym.
Okazało się, że główni konkurenci naszych pilotów w klasie standard mieli podobną koncepcję lotu, bo wszyscy spotkali się w pierwszym kominie za linią startu.
Podczas lotu głównie Sebastian i Schroeder pełnili funkcję szlakowych, ale grupa pilotów o wysokich umiejętnościach trzymała się zwarcie jak kolarski peleton przez niemal 2/3 trasy. Tu spróbowała ucieczki nasza para. Wysforowali się do przodu, lecz około 100 km przed metą, za Suwałkami, chmury zaczęły rozlewać się łumiąc cieniem spore obszary ziemi. Należało trochę zwolnić i lecieć ostrożniej, ale pilotów mamiły silnie wypiętrzone chmury nad rozległymi lasami. Chmury oszukały. Nie zafundowały im silnych wznoszeń, a w rezultacie nadmiernej utraty wysokości trzeba było wykorzystywać nawet mizerne kominy.
Zyskał na tym Schreder z grupką towarzyszących mu pilotów polecieli trochę wolniej i mając ogląd sytuacji nie wchodzili nad lasy. Zaostrzędzili około 100 m wysokości. Ta niewielka różnica sprawiłą, że w dwu kolejnych kominach mieli ciut, ciut lepsze wznoszenia i zyskali parę minut na dolocie.
Dzisiejszy wynik dał Sebastianowi awans o 7 miejsc. Trzeba jeszcze parę dni dni pogody, aby wrócił w zwykłe dla niego rejony tabeli.
W klasie club Łukasz Grabowski, był 4-y i objął prowadzenie w konkursie, natomiast J. Barszcz „Sprinter” zajmuje trzecią pozycję.Wójcik z Matkowskim pokonali konkurentów startujących na szybowcach dwumiejscowych i uzyskali awans na 10-te miejsce. Po kilku godzinach słonecznego dnia rozgwieżdżone niebo zasnuły chmury, a deszczyk podlewa plantacje grzybów. Tomasz