Gallery
dsc_9262

Pełny sukces

[fb_button]

Mimo dobrych wyników Sebastianowi brakowało pełnego tryumfu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pieski znów od rana szukały cienia i wywalały ozory, a ludzie byli bardzo oszczędni w ruchach. Spadło trochę ciśnienie,więc nie groziło wytworzenie inwersji osiadania trzymającej pyły i szybowce przy ziemi. Gospodarze byli pełni optymizmu,toteż z rozmachem kreślili mapy wyznaczając zawodnikom długie trasy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pilotów „osiemnastek” po raz kolejny pognano w okolice Pecsu, a potem na wschód,aż do granicy z Rumunią. Razem 550 km.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Chmurki pojawiły się na wschodnim horyzoncie tuż po południu, więc holowanie rozpoczęto kwadrans przed 13.00. Z powodu nagłego zachorowania jednego spośród słowackich pilotów wypadł z taboru Turbak. Zastąpiono go Cessną, lecz to nie to, więc holowanie wydłużyło się z 1 godz 10 minut do niemal 2 godzin. Startująca na końcu klasa otwarta nie miała pola manewru. Znów mieli start niemal jednoczasowy, jak w wyścigach Grand Prix. Tym razem Sebastianowi dopisało szczęście. Trafili w pobliżu na dobry komin odlotowy i tylko z niewielką zwłoką od czasu otwarcia odlecieli na trasę. Chcieli uniknąć nerwej walki o wysokość i kilometry, gdy rydwan Apollina raźno stacza się z nieboskłonu. Manewr ten zauważył tylko Radek Krejcirik, oraz Lubor Kuwik i dołączyli do naszej trójki. Czesi przemilczeli jednak zaproszenie Sebastiana do aktywnej współpracy i biernie wieźli się w grupce. Droga do Pecsu znów była kłopotliwa, bo po zachodniej stronie Dunaju nie było chmur, choć tuż za rzeką piloci pozostałych dwu klas rozkoszowali się szybkim lotem pod chmurami. Brytyjczycy przegapili ucieczkę Sebastiana i swoim zwyczajem wyczekiwali w peletonie krążącym przy linii startu. Polecieli niemal kwadrans później , tuż przed 14-tą. Nie ukrywam,że wprawiło mnie to w dobry nastrój , bo przeczuwałem kłopoty.

DSC_0563Dunaj

Polsko czeski zespół dość sprawnie przebrnął 120 km wycieczki na termice bezchmurnej do Pecs, ale do zbawczych chmur za Dunajem dopadli dopiero o 15-tej, a przed nimi jeszcze 430 km i różne niespodzianki. Sebastian wrzucił nadbieg. Czesi skręcili pod pełniejsze chmury w lewo, on poleciał na wprost, ale partnerzy z reprezentacji znów zostali z tyłu. Jazda nad lasami i wyższym terenem był rewelacyjna, lecz za Cisą nad żabim krajem, wypadł w bezmiar błękitnego, powietrznego, oceanu.

DSC_0576

Samotny rajd w takich warunkach to nic miłego, więc ucieszył się z widoku szybowca lecącego w tym samym kierunku. To Belg Jeanmotte, który w myśl zasady, że gdy w grę nie wchodzi walka o podium, lepiej odlecieć na trasę zaraz po otwarciu startu i mieć lepsze szanse powrotu do domu niż harcownicy szachujący się przed linią startu.

DSC_0575 Lotnisko Beckescsaba

Lecieli ostrożnie. Tomkowi pomogły informacje Sebastiana, więc spotkali się na wschodnim krańcu trasu. Zjawili się także Czesi. Lasy nadal fundowały dobre wznoszenia, więc moje pacholę znów raźniej zamerdało ogonem. Jako pierwszy zatoczył rundę tryumfalną nad lotniskiem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie było wątpliwości, że tym razem na odprawie przed następną konkurencją produkt z tutejszych winnic trafi w jego ręce. Pozostało jeszcze liczenie minut jakie stracili rywale. Nazbierało się tego trochę, więc osiągnął swą ulubioną pozycję w tabeli ogólnej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tym razem szczęście nie dopisało jednak naszym pilotom dwumiejscówek. TK

 

 

 

 

 

 

.

Komentarze

Dodano: 24.07.2015Przez: FALCON

Pisze już także po wynikach czwartkowych. Parafrazując słowa Gary Linekera o reprezentacji Niemiec: Zawody szybowcowe to taka gra gdzie bierze udział kilkudziesięciu najlepszych pilotów a i tak zawsze na końcu wygrywa Sebastian Kawa 🙂

Dodano: 24.07.2015Przez: Marek

Moje gratulacje

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com