Gallery
dsc_9262

Słoneczko od Dorotki.

[fb_button]

Po całym tygodniu brzydkiej pogody znów zaświeciło słońce.

Stacjonarny front, który przez od wielu dni dzielił Europę i Polskę powodował całkowite pokrycie chmurami naszego  nieba wreszcie zaczął odsuwać się na północ. Na Żarze zapowiedziała się telewizja TVN Meteo.Obiecali przywieźć trochę słońca. Oprócz niewątpliwie słonecznej Doroty Gardias doskonale wyglądały szybowce na tle podnoszącej się w dolinie mgły i zroszonej wiosennej trawy. Było by to jednak zbyt piękne, gdyby od razu pojawiła się dobra pogoda. Po porannym przejaśnieniu nasunęły się resztki frontowej wilgoci znad Wiednia i znów zasłoniły słońce. Mimo to decydujemy się polecieć, bo tylko 30 km na południe od lotniska pogoda jest już  dużo lepsza. Lecimy na najdłuższą trasę z przygotowanych na porannej odprawie.

Wyczepienie do konkurencji wypada pod pełnym pokryciem pod kilkoma „szmatkami” na zachód od Magury i w słabiutkich noszeniach kolejni piloci dochodzą do podstawy na 800 metrach wysokości. Jest to mało, jeśli mamy pokonać pierwszy odcinek na południe przez wysokie pagórki między Babią Górą /1725m/ i Pilskiem/1560m/. Start wyznaczono z Jaworzyny a jego linia sięga do Przełęczy Kocierskiej. Podczas krótkiego rekonesansu na południe dla sprawdzenia warunków w mętnym powietrzu zauważyłem, że nad Ślemieniem powstała niewielka luka w zachmurzeniu – prawdopodobnie dzięki zafalowaniu za Babią Górą. Tam w bardzo chwiejnej masie momentalnie powstało kilka chmurek. Informuję o tym pozostałych pilotów i wracam nad Jaworzynę  by odzyskać wysokość. Natychmiastowe odejście na trasę i przeskok do tych chmurek nad Ślemień był niemożliwy, bo przy tak niskiej podstawie obłoków mamy tylko około 200m manewru pomiędzy chmurami  a wysokością  kwalifikującą do poszukiwania miejsca  lądowania. Nad Jaworzyną cień gęstej ławicy alto wytłumił już w tym czasie dotychczasowe wznoszenia , więc odzyskałem niewiele. Decyduję się więc na przeskok  do pól w Ślemieniu bez możliwości powrotu nad Żar. Jeśli nie znajdę komina mam tam przynajmniej spore pole do lądowania. Chmury jednak zabierają. Po chwili dołączył do mnie Łukasz Jochemczyk i Paweł Krakowski.  Gdy docieramy do podstawy na 1400 m otwarto już linię startu. W takiej dogodnej sytuacji czekam jeszcze tylko 5 minut i lotem ślizgowym zawracamy na linii startu w Kocierzu.  Pozostali zawodnicy mają duży problem z utrzymaniem wysokości nad lotniskiem. Co gorsza, ze względów organizacyjnych  dotyczących ostatniego  dnia zawodów wyznaczono zamknięcie startu na 14:00, aby zawodnicy skończyli latać przed oficjalnym zakończeniem o 17:00.  Czas mija i niewielu zdecydowało się na przeskok do Ślemienia na małą wysokość.  Niektórzy nie wierzą w możliwość wykonania przelotu i nawet nie przecinają linii startu w czasie jej otwarcia.

Tymczasem słońca na północ od Babiej Góry przybywa. Mizerne jeszcze chmurki umożliwiają powolny przelot nad zachodnie zbocze Babiej, tuż nad szczytami przygranicznych górek. Zdziwienie budzi to, że  noszenia  łapiemy… w mżawce. Podstawa jest tak nisko, że turyści na Babiej nie mogą cieszyć się widokami zanurzeni w chmurze, ale po południowej stronie królowej Beskidów wpadamy od samej ziemi w inny świat. Słońce jest wszędzie  i noszenia przekraczają 3m/s. Natychmiast docieramy do wyższych podstaw, wznosimy się nad chmury, pod którymi w mżawce lecieliśmy w stronę Słowacji. Omijamy jeszcze jedną niższą chmurę i dalej już bez problemów mkniemy do punktu nad Magurą Orawską. Dalsza trasa prowadzi nas szlakiem w stronę Wielkiej Fatry. Chmury nad Fatrą trochę się porozpadały, ale nie było to dużą przeszkodą po podstawa sięgała już 2200 metrów npm. Kłopoty wynikają trochę z mojej taktyki, gdyż przyzwyczajony do latania na szybowcem o lepszych osiągach próbowałem przelecieć ten odcinek bez krążenia. Udało mi się jednak w drodze powrotnej znaleźć lepszy komin i tylko Paweł zapędził się gdzieś miedzy szczyty pagórków nad przełomem Vahu i ostrożniejszy Łukasz przegonił go lecąc wyżej. Powrót do mety jest formalnością. Korzystając z dużej wysokości wlatujemy znów w mętne powietrze nad Beskidami mijając pierwsze chmury górą. Polsce mijamy Roberta Respondka który po wielu przygodach ambitnie przebija się do dobrej pogody na południe. Wybrał jednak gorsza drogę, pakując się w cień za Pilskiem. My ominęliśmy ten rejon przelatując nad Babią.  Rysianka i Boracza zafundowały nam jeszcze na koniec lotu niewielki szlak prowadzący  do południowych zboczy Jaworzyny. Nad Żarem  kilkadziesiąt  kolorowych paraglajtów uwijało się po północnej stronie zbiornika niczym rój motyli ( czasem nazywamy je od damskiego sprzętu ze skrzydełkami reklamowanego w TV) wskazując dobitnie, że w dolnej warstwie atmosfery dalej napływa chłodne i mętne powietrze  od bieguna. Jednak słońce i termika szybko wymieszały te masy, toteż po południu  cumulusy rozkwitły także nad Żarem.

Zła pogoda pozwoliła nam rozegrać tylko dwie konkurencje. To zbyt mało, by uznać zawody za rozegrane. Dwa dni poprzedzające pod zakończenie zawodów dawały już bardzo dużą nadzieje na latanie, ale niestety nie udało się. Cały czas byliśmy w mętnej i chłodnej masie z północy z silną inwersją, podczas gdy dobra pogoda była tuż tuż, nad granicznym pasmem  gór. Ta niewielka bariera wzniesień  chroniła naszych pobratymców a pozostawiała nam nienośną jesienną aurę. W tej sytuacji  tato, będący kierownikiem sportowym zawodów, zamierzał przerzucić na jeden dzień nasze zawody do pławiącej się w słońcu Prievidzy. Zamysł był wspaniały, ale nie było dostatecznej ilości wózków transportowych dla szybowców a samoloty nie mogłyby nawet oderwać się od ziemi aby przeholować do Słowaków pozostałe dwa szybowce.

Mimo to zawody zostały by rozegrane, gdyby nie strata jednego dnia na zebranie w Bielsku Białej, które z wątpliwych pobudek zwołała  poprzednia komisja rewizyjna AP. Był to dzień najlepszej pogody w czasie tej imprezy. Jak widać czasem zawodnicy i organizatorzy musza się zmagać nie tylko z pogodą, ale ze złymi ludźmi, czasem z politykami i bezwładem urzędniczym. Z powodu zmiany przepisów lotniczych tuż przed zawodami zostały  uziemione wszystkie samoloty szkoły Żar, gdyż nie  napisano na czas polskich dokumentów umożliwiających latanie niektórych samolotów.       SK

 

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com