Gallery
dsc_9262

Ciuciubabka pod welonem chmur

[fb_button]

Szybowników cieszą chmury, byle nie w nadmiarze i nie za wysoko.

Po dwu bezchmurnych dniach rozległy niż wciskał nam z południowego zachodu coraz grubsze warstwy cirrusa, który skutecznie tłumił termikę na dużych obszarach Polski i należało się spodziewać dalszego pogorszenia. Szybownicy nie marzą o takich warunkach, lecz piłka w grze, więc trzeba było wytoczyć sprzęt na murawę.Kierownik sportowy mistrzostw, Jurek Mierkiewicz, zadecydował, iż zawodnicy klasy otwartej będą się ścigać przez 3.00 godziny a piloci w klasie standard przez 2.30 godz. na obszarze ograniczonym ogromnymi okręgami nawrotów między Lesznem a Ostrowem.  Szybowiec wyholowany dla sprawdzenia warunków nie napotkał żadnego wznoszenia pod zwartym całunem chmur wysokich, więc opóźniono starty. Był to zły sygnał., ale wygrał wrodzony optymizm Jurka i nie skrócił on czasu wyścigu. W luce między ławicami cirrostratusa udało się wygonić bractwo w powietrze. W tym dniu Ingo Trentejl, Robert Śleczkowski, Leszek Staryszak i Wiktor Koźlik zatrąbili do boju, dołączył do nich wkrótce Cypis a główna grupa wypadła na trasę 20 minut później. Zasada „róbta co chceta” w konkurencji obszarowej i trudne warunki spowodowały rozsypanie się na dużej przestrzeni szybowców, poszukujących chaotycznie oświetlonych miejsc ze wznoszeniami. Grupa z Cypisem poleciała w kierunku Ostrowa wariantem południowym – przez lasy koło Krotoszyna .Natomiast Sebastian Kawa  i Tomek Rubaj wraz z pozostałymi „Dianami” wybrali wariant północy – przez las „pistolet” na Raszków. Tu wielbiciele makaronów skierowali się na południe do obszaru nawrotów, a nasza para i Makoto zanurkowali do strefy dopiero za Ostrowem, aby zyskać parę kilometrów dystansu. Stąd skok na północ i do drugiego obszaru. W okolicach Kalisza było całkiem przyzwoicie. Wznoszenia nawet 2,5 m/sek.a podstawy Cu około 2500 i krótkie szlaczki nad oświetlonym pasem ziemi. Dolecieli więc dość szybko za Jarocin i gdyby nie strefa TMA Poznań , która ograniczała wysokość i trasę lotu, to bez problemu dotarli by do mety. Trzeba było jednak opuścić ten przyjazny obszar i skierować się pod ciemną zasłonę na zachodzie. Makoto, zrezygnował i wybrał się stąd od razu do domu. Włosi ,podobnie jak większość innych pilotów, opuścili drugi obszar nawrotów nieco wcześniej na południu i wytrwale, aż do zetknięcia się z ziemią, zmierzali do ostatniego okręgu w rejonie Śmigla. Wydawało się ,że ten sam los spotka wszystkich, lecz Wojtek Kos koło Dolska ma chyba panienkę podpalającą siano w odpowiednim momencie, bo z małej wysokości, pod pełnym pokryciem chmur, podłapał windę do nieba. Doleciała do niego szóstka innych pilotów i wymęczyli wspólnie dolot. Sebastian ślizgał 65 km się w „masełku” na wprost do ostatniego kółka, lecz musiał tam wypuścić kółko podwozia swojego szybowca. Tomek skierował się ku lotnisku,ale zdołał złapać jakieś mizerne wznoszenie, lecz jemu także było pisane spotkanie z producentami pyr i korboli. Bardzo interesujący rajd odbył Leszek Staryszak. W pierwszej strefie doleciał przez Wzgórza Ostrzeszowskie , daleko na południe w okolice Sycowa, stąd leciał podobnie podobnie jak nasze „Diany” i jeszcze o 17-ej miał w okolicach Jarocina przyzwoity komin. Lecz z tego miejsca , podobnie jak one, już tylko ślizgał się w dół jak na saneczkach. Toteż w końcówce lotu skorzystał z wiatraczka, który rozwiązuje problemy w takich momentach- włączył silnik dolotowy. Rozległe obszary bez jakichkolwiek wznoszeń stawiały w niedogodnej sytuacji szybowce o mniejszej doskonałości i zasięgu lotu, toteż  !5- metrowe konstrukcje starszej generacji,  latające w klasie standard, nie miały szans na pomyślne loty w takich warunkach, toteż także w tej klasie  bezwzględna większość szybowców wróciła w wózkach na lotnisko.                                                                       Modlitwy rolników o deszcz nie są jak dotąd skuteczne. Mocno się  broni wyż na wschodzie. Jeśli dojdą do nas te masy powietrza, które zaczynają teraz napływać nad Białoruś i Ukrainę, to mogą  być jutro bardzo interesujące wyścigi.    Tomasz Kawa

 

 

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com