Gallery
dsc_9262

Gdy się lata najlepszym szybowcem na świecie

[fb_button]

można się nawet wrócić na trasie dwa kilometry i wygrać konkurencję. 

Tak to przynajmniej wygląda we wstępnych wynikach. Oczywiście pierwszym i jedynym warunkiem jest ten szybowiec.  Ale od początku. Powoli, pełne zachmurzenie Alto odsunęło się na wschód pozostawiając ośnieżone szczyty. Ponieważ na lotnisku było bardzo zimno spędziłem czas oczekiwania w pokoju, próbójąc odtworzyć wszystkie ustawienia w oprogramowaniu lusterka, które jakimś dziwnym trafem spowodowało błąd na SD karcie. Tak spędziłem czas do 14 kiedy zacząły się starty. Pomimo, że grzało już słońce, pogoda wciąż była słabo wygrzana i należało by poczekąć, tylko, że licząc godzinę na wyholowanie wszystkich 115 szybowców, plus 20 minut oczekiwania z otwarciem stawało się jasnym, że nie będzie ani chwili do stracenia. Task miał z założenia 2 godziny, czyli powinniśmy go kończyć o 17:30 startując od razu po otwarciu linii startu. Jako jeden z pierwszych z klasy znalazłem się dośc szybkow powietrzu, ale wciąż nie można było znaleść noszenia, które wyniosło by do podstawy chmur, dopiero tuż przed otwarciem linii zacząły się pojawiać cumulusy z równatawą. Mniej więcej w tym samym czasie inne zaczynały już zanikać. Pojawiły sią trzy szlaki w zasięgu naszej trasy. Jeden prowadził wschodnimi zboczami Małej farty i od Klaka skręcał na południe w kierunku Cigla. Drugi szlak przebiegał dokładnie 4 kilometry  na zachód od linii startu i prowadził od Magury Prievidzkiej w stronę Tribca i trzeci szlak od Rokosza w stronę dolin na Partizanskie. wszyscy wykręcali się pod różnymi chmurkami właśnie pod szlakiem nr 2 i gdy tylko otwarto linię poleciały pierwsze Arcusy, otwierając stawkę. Za nimi właściwie bez ociągania się cała reszta. Do pierwszej strefy lecieliśmy właściwie w poprzek wiatru i przy słabych noszeniach nie było dobry odcinek. Ja z rokosza podleciałem trochę w stronę południową, korzystając z połaczeń i opłaciło mi sie to. Złapałem pełne noszenie 3metry/s. Potem przez jakiś czas leciałem nad grupą osiemnastek. Do okolicy klasztoru pod Zniewą  na północ lecieliśmy niemal bez zatrzymania. I tu zaczęły się problemy. Właściwie to miejc=sce zadecydowało o całej stawce krótkiego wyścigu. Zaczynał się ogromny rozlany szlak konwergencji i kto doleciał tu odpowiednio wcześnie, trafiał noszenia 4m/s – tak jak klasa club. Długale, doleciały na odpowiedniej wysokości by jeszcze złapać dobre kominy i potem podreperować wysokość po prostej, a gorsze i spóźnione szybowce musiały się zatrzymać. Niestety należałem do tej grupy, która została i nie mogłem trafić komina. Pomimo to po kilku okrążeniach poleciałem wgłąb strefy pod szlakiem i zagłębiłem się na kilka kim. Marek szymski zawrócił na samej gdranicy. Ja, wracając spadłęm już tak nisko, że widząc czyste iebo w aż do samych Bojnic musiałem coś znależć i ostatecznie nawet zawróciłem kilka km by złapać komin. Potem faza się odwróciła i znalazłem wreszcie dobre 2mi i zacząłem gonić peleton, który z markiem szumskim uciekł mi już 20 km… Ostrożnie nad nowakami dokręciłem podstawę i to pozwoliło mi prawie bez krążenia pokonać odcinek do trzeciej strefy, w okolicy Nitry i powrót  do Tribca. Tu kolejna niespodzianka, w konwergencji w którą przeobraził się szlak nr 2 na zawietrznej tribca trafiłem niemal 3m/s i to pozowliło bardzo szybko dolecieć do lotniska. Wiele szybowców od Tribca leciało niemal po prostej, na prawo od delikatnie zarysowanego szlaku. Ja nauczony złymi doświadczeniami z poprzednich lotów wolałem nie wychodzić spod zamgleń i tym sposobem już niedługo potem wyprzedzałem na dużej prędkości inne szybowce. Na lotnisku było już tak dużo klasy club, że trudno było znaleźć 50 m wolnej przestrzenii. Przed pasem też wylądowało 5 szybowców i wyglądało to nawet na celowe lądowania z powodu braku miejsca na pasie.  Fakt był inny, to wolniejsze szybowce natrafiły na silniejszy wiatr w dolinie i lecąc obok szlaku nie doleciały do pasa. Paru nawet siedziało na tym samym polu, co ja dwa lata temu.

Na zdjęciach popołudniowe słoneczko i młody Divok, nowy członek bardzo szybowcowej rodziny, na razie opatulony w jaskrawe ubranko, by nikt go nie uszkodził na lotnisku. Litewski JS1służy jako szybowiec referencyjny do którego porównują się Laki.  Ostatnio zaraziły się od niego podgiętymi końcówkami skrzydeł.

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com