Gallery
dsc_9262

Niech się święci 1 Maja!

[fb_button]

1 Maja zafundował  uczestnikom FCC wycieczki po niebie i ziemi.

Jak przystało na radośnie obchodzone niegdyś święto -ostre słońce i błękit budziły uczestników zawodów. Z chmur gnębiących okolicę ani śladu. Podeschła już płyta lotniska, więc można było startować nawet z balastem wodnym. Dobre prognozy na kolejny wyścig . Chcąc uniknąć stania w kolejce do tankowania zaraz po wschodzie słońca  przeciągnąłem szybowiec na stanowisko gdzie można było zalać komory skrzydeł balastową wodą. Kostniały z zimna ręce, ale dodawały animuszu wysrebrzone przymrozkiem trawy i piękne kolory budzącego się dnia. Byłem zbyt szybki z przygotowaniem i holowaniem szybowca na start.

1-20170501_120141

Ponieważ szybowce ustawia się w Prievidzy od tyłu w kolejności przybycie, a duże szybowce w ostatnim sektorze, więc Sebastianowi przypadło  miejsce na końcu kolejki startowej. Ziemia nie wyschła jeszcze należycie, toteż ciężkie szybowce trzeba było popychać przy starcie.

18194797_10209267449459515_6425883868914653900_n

„Dynamic”  nie mógł ruszyc z miejsca , a rolniczy „Cmelak” , potężny jak amerykański 'Teksan”, urywał liny holownicze. Sebastiana miał holować „orendżowy Cmelak”, ale  podkołował gorliwy pilot  „Dynamica”. Konieczne było energiczne popychanie szybowca, aby zespół ruszył z podmokłego  miejsca. Potem toczyli się przez niemal całe lotnisko, nim skrzydła uzyskały należne podparcie.

Hol 2

foto od ekipy litewskiej

Po oderwaniu się od ziemi ten mały samolocik radzi sobie sprawnie, ale rozbieg po trawie wzbudzał w tych warunkach emocje. Podczas podskoków na nierównościach lotniska cofnął się z zawiasu jeden z czterech rygli mocowania kabiny. Groziło to zerwaniem kosztownej osłony i poważnymi konsekwencjami dla szybowca. Rozłączyło się też zasilanie GPS. Trzeba się było odczepić i wylądować dla dokonania naprawy. Nie było to łatwe. Czas uciekał, a towarzystwo już sposobiło się do odlotu z powodu niepewnej bezchmurnej pogody. Ponowny hol, już za „Cmelakim”,  wypadł w czasie,  gdy piloci szykowali  się do odlotu w pobliżu miejsca wyczepienia. Akurat trafił się tam Sebastianowi komin, więc rywale mieli go jak na widelcu. Zanikały ostatnie chmurki. Czekała pilotów walka na blisko 500 km trasie.Przy bezchmurnej pogodzie ci którzy decyduję się na odejście przed peletonem skazują się z góry 'na pożarcie”, ale nie było szans ani czasu na próbę wyrwania się spod takiej kuratel, więc po skoordynowaniu poczynań Sebastian i Adam Czeladzki przecięli linię startu. Za nimi uformowała się oczywiści natychmiast grupa pościgowa. U obu procentowało doświadczenie latania przy bezchmurnej pogodzie zdobyte podczas rozgrywanych w styczniu  mistrzostw świata w Australii.Dość sprawie pokonywali trasę.

1-w. Luka

Początkowo wzdłuż grzbietów wiodących nad Wielką Lukę  koło Martina. Tu Sebastian zorientował się, że inwersja gasi nad wysokimi szczytami termikę i prądy zboczowe,

M.Fatra - lepij zgóry

więc zszedł niżej  i przy skalnych zboczach Małej Fatry uciekał do przodu. Komin nad przełomem Wagu między Małą i Wielką Fatrą pozwolił na dalszą wędrówkę do punktu zwrotnego w Dolnym Kubinie .

Kralowany

Rzeka Wag. Na horyzoncie Niżne Tatry.

Wznoszenia w bezchmurnym niebie nie zachwycały, a poprzeczny  wiatr niekorzystnie formował ciągi wznoszeń. Podczas  lotu na południe do drugiego puntu zwrotnego nad zamkiem w Beckowie leciał tą samą trasą, aby wykorzystać kominy znakowane przez lecące później szybowce,

M.Fatra od SE

M.Tara szczyty Chleb.

M.Fatra od SE

oraz prądy zboczowe przy skalach M.Fatry i dostać się do chmurek które pojawiły się między Prievidzą a Dubnicą.

18198272_10209267452699596_209482142998209416_n (1)

W dole Prievidza , przed nosem Vtacznik

Te układały się nawet w krótkie szlaczki, ale w poprzek trasy. Stąd należało zawrócić na północ do Czadcy  przy polskiej granicy i macać znów  pod błękitną kopułą  przypadkowe wznoszenia.

Zamek Bojnice Kuzmickas

Zamek w Bojnicach i lotnisko w Prievidzy .Foto T.Kuzmickas

Było to bardzo trudne. Kolejny odcinek wiódł  aż do Złotych Morawców na południowym skraju gór.

1-18193742_10209267452099581_7714833285517976630_n

Przed zbliżającym się frontem ciepłym spadało ciśnienie, więc na południe od Priewidzy pojawiały się  chmury napływające zza Dunaju, ale te były zdradliwe a wznoszenia mizerne i niepewne.

1-20170424_144729

W tym czasie sporo zamieszania narobiły lądujące na lotnisku. Warunki słabły. Słońce chyliło się ku linii horyzontu, toteż wielu pilotów zmęczonych trudnościami ,  nie oparła się pokusie lądowania  na lotnisku, gdy znaleźli się  w okolicach Prievidzy. Coraz więcej  samochodów z przyczepami wyruszało  na „wycieczki krajoznawcze”.   Sebastian wysforował się znacząco do przodu, lecz po długim przeskoku przez obszar bez wznoszeń spadł na małą wysokość i walczył o przetrwanie u  podnóży Tribca. Zanikła łączność. W kwadrans później wtoczył się na lotnisko ” Arcus” wczorajszych tryumfatorów. Ładny wynik, lecz gdyby Sebastian wygrzebał1-20170501_120649 (1) 1-20170501_120219_002

się i doleciał do mety to dotychczasowa  duża przewaga punktowa gwarantowała mu utrzymanie pozycji lidera. Gorzej, gdyby padł w terenie.  Okazało się jednak, że  Tomek i Jarek ratując się przed lądowaniem w terenie musieli skorzystać z hałaśliwego wiatraka za plecami.Nie ukończyli przelotu. Coraz więcej pań, , wypatrywało swych herosów jak Penelopa  Odysa,ale na  niebie jarzącym się czerwienią nad linią horyzontu nie pojawiał się żaden punkt.  Wreszcie z cienia za górką  wypłynął majestatycznie  uszaty obrys  szybowca JS1 z literką P na ogonie i podtoczył się wolno pod przyczepę kempingową. Trafił dobrze, bo warzywa na patelni nabrały właśnie odpowiednich kolorów i aromatu. Długo i z niepokojem falował rządek oczekujących, ale widok sporej grupki iskierek błyskających w zachodzącym słońcu poprawił nastroje ekip i organizatorów. Tylko 30 pilotów  ukończyło trase, a 2/3  wylądowało w  polu.  Dwa szybowce bieliły się jeszcze w mroku nocy przy drodze w Rajcu, gdy wracałem  do Polski. Pilotami zajęli się gościnni Słowacy. Mam nadzieję że nie  aż tak serdecznie jak Przemkiem Kucharskim, gdy wylądował w Krasnem obok Czadcy. Choć w tej konkurencji premia za prędkość i ukończenie konkurencji na była duża, to Sebastian  wydatnie zwiększył swoją przewagę nad rywalami. Może on spać spokojnie bez obmyślania chytrych planów. Tomasz Kawa

 

 

 

 

 

 

Wszystkie klasy miały  miały podobne trasy.

Komentarze

Dodano: 03.05.2017Przez: Henryk Doruch

-a 13,5 m kaj? (nie moge sie VELO doczekac )

Dodano: 03.05.2017Przez: sebkaw

My też . Tom

Dodano: 03.05.2017Przez: Henryk Doruch

-rocznik 47,obawiam sie ze moge nie dozyc pociechy,gdy trzynastki trafia pod…

(a Pan Grzesiu ciagnie jak lokomotywa hybrydowa!)

Dodano: 03.05.2017Przez: Krzysztof Pruski

A póki co wypada spróbować 20 metrową dwumiejscówkę(ASG-32) w Moravskiej Trebovie.Powodzenia.

© Copyright by Sebastian Kawa

Realizacja: InternetProgressProjekt: Elzbieciak.com