Zajazdu na Liptów ciąg dalszy.

Chociaż u nas biało w Popradzie się latało

Niemal cala Europa pod czapą chmur dość intensywnie zrzucających śnieg nad Beskidami.  Mocny i stabilny jet stream goni chłód i wilgoć od Labradoru po piaski Półwyspu Arabskiego. Tam zawija ku północy i skacząc przez Kaukaz wywołuje fale na których Anton Permjakov z Ilją Ershov osiągnęli szybowcem ponad 10 000 m. Procentują lekcje udzielane im przez Sebastiana. Mogliby latać wyżej, lecz nie mają jeszcze odpowiedniej aparatury tlenowej.

Sebastian oddtajał w  Popradzie po poprzednim locie. Dołączył do niego  Darek Żbik. Miał zamiar latać już przedwczoraj, ale żona ukarała go aresztem domowym za rozbicie lusterka w samochodzie. Wczoraj testowali jak zachowuje się fala przy pełnym pokryciu nieba chmurami frontowymi. Po naszej stronie Tatr, zalegała oczywiście gruba warstwa chmur, które pudrują pola białym puchem. Przy ziemi absolutny spokój, ale nad Tatrami nadal płynęła od północy chłodna struga z prędkością około 80 km/h. „

Dynamic” sprawnie i tanio wyholował naszych zwiadowców, gdy odprawiono z portu fioletowego grubasa . Mocne strugi rotoru bełtającego powietrze nad trasami narciarskimi w Łomnicy wypluły szybko oba szybowce na falę.

Tam wznoszenie jak za Elbrusem ponad 8 m/sek i komfortowy spokój w laminarnie opływającym górską przeszkodę powietrzu.

Opady śniegu i zwarta powłoka frontowych chmur nie pozwalały na dalekie eskapady, ale nowe doświadczenie dało pilotom dużo satysfakcji. Jest szansa na to,że słowaccy szybownicy wywalczą od stycznia strefę do latania na wysokości powyżej 6000 m. Rysuje się więc możliwość atrakcyjnego latania w zimie.

Na Żywiecczyźnie jest biało i ślisko.

Jednak przed wejściem do domu trzeba oczywiście zrzucić  śnieg z butów, odzienia, oraz spłukać podróżny pył z porządnego szybowca. TK